Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barbados. Bridgetown - mała stolica kolorowej wyspy (zdjęcia)

Marzena Kądziela
Most jest symbolem barbadoskiej stolicy
Most jest symbolem barbadoskiej stolicy Marzena Kądziela
W stolicy Barbadosu, Bridgetown, można spotkać drewniane biedne domki, a obok w nowoczesne centra biznesowe. I choć nie ma tu oszałamiających zabytków, spacer po tropikalnym mieście sprawia ogromną przyjemność.

[galeria_glowna]
Niewielka stolica

Barbados jest niewielką wyspą, nic więc dziwnego, że i stolica nie jest dużą aglomeracją. Na całej karaibskiej wyspie żyje około 260 tysięcy mieszkańców, w stolicy - niewiele ponad 100 tysięcy.

Wysiadamy przy głównym placu National Heroes Squer. Jest bardzo gorąco, szybko szukamy więc cienia, by rozłożyć mapę miasta. Szczęśliwie okazuje się, że wszystkie najważniejsze budowle (a jest ich zaledwie kilka) mamy w zasięgu wzroku.

Port i zabytki

Znajdujemy się nad rzeką Constitution przy niewielkim porcie. Po drugiej stronie ulicy stoją jednokondygnacyjne gmachy zbudowane z biało-szarego koralowego kamienia. To budynki Zgromadzenia Narodowego - siedziba barbadoskiego parlamentu. Zgromadzenie Narodowe powołano w 1639 roku, ale gmachy nie są tak stare. Zbudowano je dopiero w XIX wieku. Szkoda, że nie można wejść do środka, by obejrzeć wnętrza.

Za budynkami dostrzegam wieżę kościoła. To katedra św. Michała - jeden z najstarszych obiektów sakralnych na wyspie. Z tablicy informacyjnej dowiaduję się, że zbudowano go w 1625 roku, ale liczne pożary i inne kataklizmy zniszczyły kilkakrotnie budowle. Obecny kształt to wynik pracy budowniczych z początku XIX wieku.

Elegantki w kościele

W kościele trwa nabożeństwo. W środku, mimo iż jest to czwartek, sporo ludzi. Mój strój (krótkie spodnie i kusa bluzka) nie pozwala na wejście do wnętrza, spoglądam więc na modlących się zza otwartych drzwi.
Ciemnoskóre kobiety mają na głowach eleganckie kapelusze, na dłoniach rękawiczki. Z elektronicznych organów rozlega się dość skoczna, wesoła muzyka.

Wychodzę na zewnątrz na kościelny dziedziniec usłany starymi grobami. Na tabliczkach widoczne są niekiedy bardzo już zatarte nazwiska i imiona zmarłych na przełomie XVIII i XIX wieku. Nazwiska są typowo angielskie. Nic dziwnego, Brytyjczycy rządzili tu przez 340 lat, aż do 1966 roku. Ich ślady widoczne są wszędzie - od eleganckich damskich kapeluszy przez zamiłowanie do gry w krykieta po rytuał picia popołudniowej herbaty.

Opuszczamy plac katedralny i ruszamy nieco na ubocze. Napotykamy nowoczesny budynek - centrum biznesowe. Parę kroków dalej po nowoczesności nie ma ani śladu - przy ulicach stoją maleńkie drewniane domki, nie większe od naszych działkowych altan. Włóczymy się przez chwilę po wyludnionych przez południowy upał uliczkach i wracamy na główną ulicę stolicy.

Słynna synagoga

Wędrujemy w poszukiwaniu miejskich atrakcji. A tymi są niewątpliwie budynki przy głównej ulicy, jeszcze z czasów kolonialnych - z ozdobnymi balkonami, zegarami, misternymi gzymsami. Szczególną uwagę zwróciłam na kamienicę w kolorach białym i różowym. To synagoga z pierwszej połowy XIX wieku. Dowiaduję się, że Żydzi mieli tu swoje miejsca modlitwy znacznie wcześniej. Właśnie w Bridgetown powstała pierwsza na wyspach karaibskich a druga na półkuli zachodniej synagoga zbudowana przez żydowskich emigrantów z Brazylii w 1651 roku. Członkowie zamożnej wspólnoty żydowskiej byli pośrednikami finansowymi i brokerami. W połowie XVII wieku społeczność ta gwałtownie rozwinęła się w wyniku nadania wolności religijnej przez rząd Olivera Cromwella.

Pomnik admirała i widokówkowa brama

Wracamy w okolice parlamentu, gdzie stoi dumnie pomnik słynnego angielskiego admirała Nelsona i wchodzimy na most. Tuż za nim widnieje brama zwana Bridge Gate - symbol miasta uwieczniony na większości miejscowych pocztówek. Nie więc dziwnego, że każdy fotografuje się na jej tle.

Obok znajduje się niewielki port jachtowy, w którym cumują łodzie żeglarzy z całego świata. Niektóre z nich są bardzo ekskluzywne. Nad rzeką rozstawiono stoliki kawiarniane. Jakże przyjemnie usiąść w cieniu i wypić chłodny napój.

Obserwuję wędrujących ludzi. Najbardziej ciekawią mnie zabawni czarnoskórzy mężczyźni z dredami i wełnianymi czapkami. Barwy czapek nie są przypadkowe - czerwona, czarna, zielona i złota to barwy rastafariańskie. Czerwień symbolizuje krew przelaną w dawnych czasach, czerń to kolor skóry tutejszych mieszkańców, złoto wyraża zwycięstwo nad ciemiężycielami, a zieleń - żyzność tutejszej ziemi. Ruch rastafariański przywędrował na Barbados z Jamajki, przede wszystkim za sprawą muzyki Boba Marleya i zespołu The Wailers.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie