Będziemy głodować. Przez brak deszczu i lekceważenie rolników. Komentarz

Żywność drożeje w zastraszającym tempie i te stawki prędko się nie zatrzymają. Już teraz rolnicy szacują, że zbiory ze żniw będą mniejsze o nawet 50 procent. Na jesieni spodziewajmy się największych wzrostów wszystkiego. Zbóż mniej - droższy chleb, mąka, makarony i paszy dla zwierząt... Mniej żywności dla zwierząt - droższe mleko, nabiał, mięso i wędliny. Podstawowy bochenek chleba będzie kosztował minimum 10 złotych, tyle samo zapłacimy za kostkę masła!

Wielokrotnie, gdy pisałam o suszy i prośbach gospodarzy o rozwiązania zatrzymujące wodę po zimie, pojawiały się komentarze w stylu "jak im nie pasuje, niech idą pracować na kasie", a zanoszone do rządzących apele kończyły się " daliśmy rekompensaty". Nie o to chodziło.

Każdy, kto kiedykolwiek narzekał na rolników, teraz powinien mocno ugryźć się w język. Bo za chwilę nie będzie go stać na wszystko, co by chciał na ten język położyć. Rządzący opowiadający o milionach pomocy dla wsi, spychający temat melioracji i retencji na margines, powinni już działać "na jednej nodze", by zatrzymywać to, co w przyszłości spadnie. Ratujmy co się da. Wszyscy. Konsumenci wspierając gospodarzy postawą, a władza - rozwiązaniami. Rolnicy mówią wprost: zadbajmy o meliorację, o zastawki, by woda była przy polach, a nie spływała do morza.

CZYTAJ KONIECZNIE:

Skończmy opowiadanie o tym, jak jest cudnie, o tym, że wojna na Ukrainie jest szansą dla rolników, by zająć miejsce na rynku i eksportować w te części świata, w które do tej pory słali zboże i rzepak Ukraińcy. Nie będzie czego wysyłać! W dodatku import do Polski będzie o wiele mniejszy.

Czas się skupić na bezpieczeństwie żywnościowym kraju. Nie można zostawiać rolników na łasce pogody i Pana Boga. Wszyscy powinniśmy to rozumieć i wiedzieć, że rolnicy to skarb narodowy. Koniecznością jest zapewnienie im podstaw do pracy, słuchanie i współpracowanie. Oni wiedzą najlepiej, czego im potrzeba.

Deszczu i Szczęść Wam Boże!