Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Belgia wygrała z Rosją, ale mecz był słaby. Rezerwowi robią swoje

Krzysztof Kawa, Rio de Janeiro
Na Maracanie tradycyjnie zagrali przed meczem "Thunderstruck". Belgowie woleliby zapewne "Highway to hell", by w hardcorowym rytmie posłać Rosjan w piekielne otchłanie. "Czerwone Diabły" wciąż jednak więcej obiecują brzmieniem swoich nazwisk niż oferują na boisku. W niedzielę długo nie potrafili strzelić gola przeciętnej Rosji.

Grupa H: Belgia - Rosja 1:0 (0:0).

Bramki: 1:0 Divock Origi (88).

Żółta kartka - Belgia: Axel Witsel, Toby Alderweireld. Rosja: Denis Głuszakow.

Sędzia: Felix Brych (Niemcy). Widzów 72 000.

Belgia: Thibaut Courtois - Toby Alderweireld, Vincent Kompany, Thomas Vermaelen (31. Jan Vertonghen), Daniel Van Buyten - Kevin De Bruyne, Marouane Fellaini, Axel Witsel, Dries Mertens (75. Kevin Mirallas) - Eden Hazard, Romelu Lukaku (57. Divock Origi).

Rosja: Igor Akinfiejew - Aleksiej Kozłow (62. Andriej Jeszczenko), Siergiej Ignaszewicz, Wasilij Bierezucki, Dmitrij Kombarow - Denis Głuszakow, Aleksander Samiedow (90. Aleksander Kierżakow), Wiktor Fajzulin, Oleg Szatow (83. Alan Dzagojew) - Aleksander Kokorin, Maksim Kanunnikow.

Wcześniej wygrali z Algierią dzięki rezerwowym Marouane Fellainiemu i Driesowi Mertensowi. To był dopiero drugi przypadek w historii występów Belgów na mistrzostwach świata, gdy gole strzelali gracze z ławki. Obaj w ten sposób zapracowali na miejsce w wyjściowej jedenastce przeciw Rosji. Co skazało ich na role drugoplanowe, bo w głównej znów wystąpił rezerwowy, tym razem Divock Origi.

Najbardziej zawodził Eden Hazard. Mertens szalał po jednej stronie boiska, a skrzydłowy Chelsea miotał się z drugiej, psując niemal każde zagranie. Ustawiony pomiędzy nimi Romelu Lukaku nie doczekał się dobrego podania ani od jednego, ani od drugiego. Dopiero w końcówce meczu Hazard zaczął pokazywać swoje ogromne możliwości. Skorzystał z tego 19-letni Origi, czyli ten, który zastąpił Lukaku.

Jeszcze krócej zagrał Thomas Vermaelen, Zaryzykował pogłębienie urazu i doczekał się tego. Nie wiadomo, czy zdoła wyleczyć się na drugą rundę, w której Belgia właśnie się znalazła.

Niełatwo jest sprostać wymaganiom mistrzostw świata, jeśli gości się na nich tylko od czasu do czasu. Dotyczy to obu drużyn, bo przecież także Rosjanie ostatni raz wystąpili na mundialu w 2002 roku. Z kolei na wyjście z grupy czekają od 28 lat, a mając w sztabie Fabio Capello liczyli, że wreszcie nastąpi przełom. Po remisie z Koreą Płd. i wczorajszej porażce znaleźli się w kłopotliwej sytuacji.

- Jestem zadowolony z drużyny. Wynik jest niesprawiedliwy, nie zasłużyliśmy na porażkę. Byliśmy bardzo blisko strzelenia gola - przekonywał Capelli. - Zapłaciliśmy frycowe w pierwszym meczu, teraz zespół już był sobą. Nie będę oceniał, czy powinniśmy dostać karnego. Sędziowie popełniają błędy, tak jak i my. Musimy z tym żyć.

Lepszym komentarzem były niedzielne gwizdy publiczności. Wcześniej zniecierpliwieni kibice zainaugurowali na Maracanie meksykańską falę. Gdyby nie ta inicjatywa, byłoby niemal sennie.

Na szczęście atrakcji pozasportowych, z jakimi mieliśmy do czynienia kilka dni temu, też zabrakło. Organizatorzy wyciągnęli wnioski, i w miejscu, gdzie Chilijczycy przedarli się przez bramę, stał dodatkowy oddział policji, było więcej stewardów. Sama brama też została wzmocniona.

Nic nie wskazywało jednak na to, by forsowanie zasieków w Rio de Janeiro miało się powtórzyć. Nie wtedy, gdy grają Europejczycy. Odległość i koszty zrobiły swoje, do Brazylii dotarli tylko najbardziej zagorzali fani obu drużyn. Pod Maracaną nie było więc atmosfery totalnego szaleństwa, jak podczas spotkań z udziałem południowców z Argentyny i Chile. Rosjanie, jak to Rosjanie, stawili się z pełną kolekcją czapek, od furażerek poprzez polowe i paradne po zwykłe uszatki. Nie dostrzegłem tylko hełmofonów, może pancernych nie przepuścili na granicy. Prawdziwą furorę robiła grupka belgijskich diabłów z rynsztunkiem w postaci rogów na głowach i wideł w dłoniach. Brakowało im jedynie, tak jak piłkarzom, ognia.

Belgów uratowała metamorfoza Hazarda. Jak do niej doszło? - Czuję, że jestem w dobrej formie i potrafię zrobić różnicę na boisku. Fakt, pokazałem to dopiero w końcówce meczu i sam nie wiem, dlaczego wtedy grało mi się lepiej. Pomogły dobre wejścia graczy z ławki, a pewnie zmęczenie Rosjan też zrobiło swoje - tłumaczył gracz Chelsea.

WSZYSTKO Mundialu w Brazylii

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie