Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bestia z wąsami

Rafał BANASZEK
Potwora z Klekotu prezentują w całej okazałości Andrzej Stępień (z lewej) i jego zięć Jarosław Płonkiewicz, który pomagał teściowi w wyciągnięciu ryby.
Potwora z Klekotu prezentują w całej okazałości Andrzej Stępień (z lewej) i jego zięć Jarosław Płonkiewicz, który pomagał teściowi w wyciągnięciu ryby. R. Banaszek
Dzieci, które przyszły do państwa Stępniów zobaczyć rybę, nie mogły uwierzyć w jej gigantyczne rozmiary.
Dzieci, które przyszły do państwa Stępniów zobaczyć rybę, nie mogły uwierzyć w jej gigantyczne rozmiary. R. Banaszek

Dzieci, które przyszły do państwa Stępniów zobaczyć rybę, nie mogły uwierzyć w jej gigantyczne rozmiary.
(fot. R. Banaszek)

Jeśli przyjmiemy, że jeden człowiek jest w stanie zjeść pół kilograma ryby, to złowionym przez pana Andrzeja Stępnia sumem możemy wyżywić, bagatela, około 40 osób naraz! Ten potwór z Klekotu miał 153 centymetry długości i ważył 21,8 kilograma.

- To jest jeszcze młody osobnik. Pamiętam, jak osiem lat temu był wpuszczany do Klekotu - uśmiecha się znany włoszczowski karpiarz Andrzej Sosnowski. To on razem ze swoim sąsiadem Andrzejem Stępniem i jego zięciem Jarosławem Płonkiewiczem wybrali się w ubiegłym tygodniu, w czwartek wieczorem na nocne połowy na Klekot. Andrzej Stępień był w tym roku dopiero drugi raz na połowach i nawet przez myśl mu nie przeszło, że jeszcze tej nocy okaże się bohaterem na całą Włoszczowę.

40 minut walki

- Jako przynętę zarzuciłem ośmiocentymetrową uklejkę - mówi pan Andrzej z Włoszczowy. - Była godzina 2.25, gdy usłyszałem sygnał na sygnalizatorze brań. Kołowrotek zagrał. Coś wielkiego zaczęło mi ciągnąć żyłkę na odległość dwustu metrów - opowiada podekscytowany wędkarz. - Już wiedziałem, że to będzie potężna ryba. Hol do brzegu był bardzo ciężki i długi. Trwał 40 minut. Z tego wszystkiego poplątałem sporo żyłki na sąsiedniej wędce - dodaje.

Pan Andrzej miał niesamowite szczęście, że sum nie porwał mu żyłki. Złowił go na żyłkę o grubości zaledwie 0,25 (podczas, gdy na suma zalecana jest co najmniej 0,40) i małą podwójną kotwiczkę, na którą nabita była żywa ukleja. Gdyby nie pomoc Andrzeja Sosnowskiego i Jarosława Płonkiewicza, pan Andrzej mógłby nie poradzić sobie z wyciągnięciem na brzeg takiego kolosa, jakiego - jak się później okazało - we Włoszczowie jeszcze nie widziano.

Nie mogli uwierzyć

Gdy po wielkich trudach ryba była już na brzegu, włoszczowscy wędkarze nie mogli uwierzyć w to, co przed nimi leżało, a właściwie rzucało się, aż trudno było go utrzymać trzem dorosłym mężczyznom. Sum miał 153 centymetry i ważył 21,8 kilograma. Olbrzymią rybę okręcili workiem z namiotu i wrzucili do bagażnika samochodu. W taki oto sposób potwora z wąsami przetransportowali do domu. Był wczesny piątkowy poranek.

Od samego rana dom państwa Stępniów zaczęli odwiedzać znajomi, żeby zobaczyć bestię z Klekotu. - Ale bydlę! - wzdychali ludzie z niedowierzaniem, widząc w wannie pysk potwora, do którego weszłaby spokojnie głowa człowieka. - Tego czegoś to można się przestraszyć - wzdychały kobiety.

Mięsa dla 40 osób

57-letni Andrzej Stępień z Wloszczowy to doświadczony wędkarz. Łowi od ponad 30 lat. Jak mówi, to pierwszy taki okaz w jego życiu. Łapał sumy, ale nie takich rozmiarów. Wyciągał 13- i 15-kilogramowe karpie, ma na koncie 5,5-kilogramowego szczupaka i ponad 4-kilowego sandacza. Ale o prawie 22-kilogramowej rybie nawet mu się nie śniło.

W środowisku wędkarzy krążyły opowieści, że na Klekocie grasuje prawdopodobnie duży sum. W tym roku zerwał już trzy żyłki i zniszczył jedną wędkę. Ale czy to był ten sam, którego złowił Andrzej Stępień, nie wiadomo. Zdaniem karpiarza Andrzeja Sosnowskiego, być może w Klekocie pływa jeszcze większy okaz. To będzie wyzwanie dla kolejnych wędkarzy.

Co z mięsem z suma? Po wypatroszeniu ryby, odcięciu łba, okazało się, że zostało 19 kilogramów mięsa. Prawdopodobnie zostanie uwędzone. Pyszne, choć tłuste mięso, które wystarczy dla, bagatela, około 40 osób (pod warunkiem, że każdy zje po pół kilograma). Łeb suma ma być spreparowany, ale nie wiadomo jeszcze, kto się tego podejmie. Włoszczowscy wędkarze poszukują osoby, która wyprawia głowy ryb.

Mocny sprzęt na mocną rybę

Sum europejski to wielka ryba drapieżna z rodziny sumowatych, osiągająca długość do trzech metrów i masę dochodzącą nawet do 300 kilogramów. Dożywa ponad 30 lat. Ma ciało wydłużone, zwężające się ku tyłowi, głowę spłaszczoną. Skóra tej ryby nie ma łusek, ma marmurkowy deseń. Sum w dzień przebywa przy dnie, w jamach, pod korzeniami lub w innych kryjówkach, poluje nocą. Wbrew przesądom, w diecie suma przeważają drobne stworzenia wodne (nawet duże osobniki mają na tyle wąski przełyk, że przełknięcie dużej ryby sprawia im trudność). Zazwyczaj jest to drobnica, którą chwyta podpływając od spodu w ławicę i otwierając gwałtownie pysk wsysa kilka rybek. W poszukiwaniu pokarmu posługuje się głównie dotykiem i słuchem (drgania otoczenia przenoszone są przez ciało na pęcherz pławny, a z niego przez aparat Webera powstały z kilku zrośniętych kręgów na błędnik). Suma łowi się głównie z gruntu. Do jego połowu służy mocne wędzisko z takim samym mocnym kołowrotkiem, mogącym pomieścić 200-300 metrów żyłki (grubość minimum 0,40). Na haczyk zakłada się pęczek rosówek, szyjkę rakową, martwą rybkę (świeżą) lub żywczyka (najlepiej dużą ukleję). Możliwy jest połów suma spinningiem, jednak ze względu na ogromną siłę tej ryby, a co za tym idzie konieczność stosowania bardzo mocnego sprzętu, nie jest on często praktykowany. /rab/

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie