Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez domu, szkoły, nadziei… Młodemu kielczaninowi zawalił się świat

Iwona ROJEK
Od kilku dni chłopak śpi na klatkach schodowych, chciałby mieć jakiś kąt dla siebie.
Od kilku dni chłopak śpi na klatkach schodowych, chciałby mieć jakiś kąt dla siebie. Dawid Łukasik
Niedawno zmarła mu matka, a z macochą nie może się porozumieć. Został wyrzucony z domu, domieszkuje na klatkach schodowych lub w aucie kolegi.

19 - letni Mateusz z Kielc został bez dachu nad głową. Z domu jego ojca, który pracuje za granicą wyrzuciła go macocha. Od tygodnia śpi na klatkach schodowych, albo w samochodzie kolegi. Czuje się bardzo pogubiony, nie bardzo wie co ma dalej ze sobą robić.

Chłopak po wyeksmitowaniu z domu przez macochę przez dwa miesiące mieszkał w noclegowni dla bezdomnych przy ulicy Żeromskiego w Kielcach, ale dwa tygodnie temu musiał ją opuścić, bo przestał za nią płacić Gminny Ośrodek Pomocy w Miedzianej Górze. Na terenie tej gminy mieszka żona jego ojca, który od lat pracuje za granicą. Dom jest własnością jego taty.

NIE MAŁEM NORMALNEGO ŻYCIA

Mateusz ocenia siebie, że pochodzi z patologicznej rodziny, dlatego jest taki jaki jest. - Od początku nie miałem normalnego życia, dlatego stałem się zbuntowany i czasami niedobry - mówi. - Gdy urodził się mój młodszy brat, który teraz ma dziesięć lat i nadal mieszka u macochy, moja mama zostawiła nas i odeszła z domu. Wolała pić, niż zajmować się nami. Swoje skłonności do picia odziedziczyła po dziadku, on też był alkoholikiem. Sześć razy była leczeniu odwykowym w Morawicy, ale nic to nie dało. Dwa miesiące temu, mając 39 lat zapiła się na śmierć. Znaleziono ją w Kielcach, bardzo to przeżyłem, bo ją najbardziej kochałem. Wcześniej jak mama włóczyła się po melinach, przez jakiś czas wychowywała nas babcia, a potem ojciec się ożenił z kobietą, mającą trójkę własnych dzieci. Ona przed ślubem była zupełnie inna, w miarę dobra, chyba tylko dlatego, żeby przypodobać się mojemu ojcu. Wszystko się zmieniło, gdy ojciec kupił duży dom pod Kielcami i tam wprowadziła się ze swymi dziećmi. Była już wtedy pewna swego i zaczęła traktować nas o wiele gorzej, niż poprzednio, a najważniejsze stały się dla niej pieniądze. Sama nie pracuje, ale bardzo lubi wydawać pieniądze na ciuchy, potrafi kupić odkurzacz za kilka tysięcy złotych, a ojciec od dziewięciu lat na to wszystko tyra. Jak przyjeżdża z zagranicy, to zawsze staje po jej stronie, a nie po naszej, swoich dzieci.

Mateusz mówi, że teraz bardzo żałuje tego, że przed ślubem powiedział ojcu, że zgadza się na to, aby on ożenił się z tą kobietą. A mógł temu zapobiec, bo może tata by go posłuchał. - O wiele lepiej byłoby, gdyby związał się z kobietą bezdzietną, wtedy może by nas szanowała i lubiła, a nie faworyzowała własne dzieci - mówi smutno. - Ona twierdzi, że powinienem pójść do pracy i zarabiać na siebie, a jej 20 letni syn też nie pracuje i może mieszkać w domu mojego ojca. I to ma być w porządku. W styczniu pewnego dnia wieczorem wystawiła mi walizki za drzwi i kazała się wynosić. Już od dawna było między nami źle, nie rozmawialiśmy w ogóle ze sobą. Po tym jak mnie wyrzuciła, ojciec zapowiedział mi, że jak sobie znajdę pracę, wynajmę pokój i się zmienię, to wtedy może mi pomóc. Ale ja szukałem pracy i nikt mnie nie chce przyjąć. Do szkoły też nie chce mi się chodzić, jak nie mam normalnej rodziny, ani nikogo, komu by na mnie zależało. Teraz jestem dopiero w drugiej klasie gimnazjum zaocznego, ale nawet nie mam na opłatę czesnego, miesięcznie kosztuje 90 złotych.

Mateusz zapytany o to czy faktycznie sprawiał kłopoty, upijał się, czy brał narkotyki odpowiada, że w ogóle nie pije, trochę popala papierosy. - Raz tylko wziąłem dopalacze, bo chciałem się zabić, żeby zwrócić na siebie uwagę ojca - opowiada. - Kilka dni ratowano mnie w szpitalu i to najbardziej wkurzyło macochę. Miała mi też za złe, że przebywam w starszym towarzystwie, a mnie brakowało ojca i rodziny.

Chłopak narzeka, że jak ostatnio sypiał w samochodzie to było mu zimno, ale na szczęście kolega zostawia mu kluczyki i w nocy może sobie trochę podgrzać. Zdesperowany kilka dni temu poszedł do działu bezdomności Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie przy ulicy Urzędniczej w Kielcach. - Opowiedziałem tam swoją historię, panie obiecały, że zainterweniują w ośrodku pomocy w gminie, żeby mi opłacono pobyt, dopóki nie znajdę dla siebie jakiegoś rozwiązania.

Dodaje, że złożył też pismo do prokuratury, w którym poinformował o wyrzuceniu go z domu.

WŁÓCZYŁ SIĘ PO KIELCACH

W schronisku przy ulicy Żeromskiego w Kielcach kierownik Grzegorz Gruba potwierdza, że Mateusz przebywał u nich przez dwa miesiące. - Był najmłodszy spośród dwudziestu naszych pensjonariuszy - informuje. - Mieszkał w pokoju czteroosobowym. W zasadzie tylko przychodził do nas na noc, bo taki charakter ma noclegownia. Miesięczna opłata za pobyt wynosi 225 złotych, podopiecznemu przysługuje albo kolacja, albo śniadanie. Muszę przyznać, że Mateusz nie bardzo podporządkowywał się regulaminowi. Wstawał zwykle o godzinę za późno i wracał też godzinę później, niż trzeba było. Wiem, że w ciągu dnia włóczył się po mieście, do szkoły, ani do pracy raczej nie chodził, co na pewno było dla niego bardzo niedobre. Pod wpływem alkoholu nigdy go nie widziałem, ale mógł brać narkotyki, bo nieraz zachowywał się dość dziwnie. Myślę, że warto mu podać rękę, żeby jeszcze bardziej się nie stoczył, choć z drugiej strony on też powinien coś wykrzesać z siebie, mieć jakiś plan na dalsze życie.

Grażyna Maniak, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Miedzianej Górze przyznaje, że zna sytuację tej rodziny i jest ona dość skomplikowana. - Trudno tutaj stanąć po czyjejś stronie, bo każdy ma swoją rację - mówi. - Faktycznie zapłaciliśmy za pobyt Mateusza w schronisku, otrzymał zasiłek okresowy i częściowo uregulowaliśmy czesne za szkołę, ale dłużej nie możemy pokrywać kosztów z tego względu, że ta rodzina nie kwalifikuje się do udzielania pomocy. Ojciec pracuje za granicą, mają dom, Mateusz jest tam zameldowany i powinien w nim mieszkać. Z drugiej strony rozmawialiśmy z tą kobietą i ona twierdzi, że zupełnie nie radzi sobie z chłopakiem, późno wraca, wcale jej nie słucha, wynosi jakieś rzeczy z domu, obraca się w podejrzanym towarzystwie. A skoro jest już pełnoletni, to ona uważa, że powinien się wyprowadzić i usamodzielnić. Odbyliśmy też rozmowę z jego ojcem i zapytaliśmy go, czy nie mógłby lepiej zająć się synem, wrócić do kraju, albo zabrać go ze sobą. Odpowiedział, że oba te wyjścia nie wchodzą w grę. Wyjechał w zasadzie nie rozwiązując problemu.

Po kilku godzinach kierownik zadzwoniła do nas ponownie i dodała, że po pierwsze postanowili uiścić opłatę za drugi miesiąc pobytu Mateusza w schronisku do 9 kwietnia, po drugie pokryją 540 złotych za jego czesne w szkole, dostanie też kartki na obiady. Podejmiemy też kolejną próbę porozmawiania z jego macochą - zobowiązuje się kierownik.

Pani Beata, macocha Mateusza wyjaśnia, że wyrzuciła go z domu, bo nie jest w stanie sobie z nim poradzić, jest bezradna wobec jego złych zachowań. - Kazałam mu się wyprowadzić, bo muszę chronić własne dzieci i jego młodszego brata, który ma zespół FAS - mówi. - Konflikt między nami narastał już od dłuższego czasu, Mateusz wynosił różne rzeczy z domu, przychodził naćpany, nie sprzątał, nie pomagał mi, a już po wyprowadzce zaczął mi wysyłać sms z groźbami, że załatwi moje dzieci. Ja się jego obawiam, ale jak zmieni swoje postępowanie, znajdzie sobie pracę, to będzie mógł wrócić. Mój starszy syn przynajmniej jej szuka, a tamten nie robi nic. Chciałam się z nim dogadać, zaprosiłam go na obiad w Wielkanoc, ale nie przyszedł. Na początku naszego związku z jego ojcem jakoś się z Mateuszem porozumiewaliśmy, ale potem były z nim coraz większe kłopoty. Wszystko robił na złość, na odwrót. Pewnie w tym, że taki jest, duża była wina jego nieżyjącej matki, włóczyła go jak był mały po melinach, obracała się w podejrzanym towarzystwie i wykrzywił mu się charakter. Mój mąż, a jego ojciec nie może go wziąć za granicę, bo tam szybko zepsułby mu opinię i przez niego sam straciłby pracę. Ja nie wiem co mam zrobić, żeby mu pomóc, żeby nie skończył jak narkoman.

W tle tej rodzinnej historii przewija się jeszcze babcia Mateusza, matka zmarłej matki. - Mam już 70 lat, jestem schorowana, 700 złotych renty i sama wymagam pomocy - mówi. - Te wszystkie lata zmagań z córką alkoholiczką wykończyły mnie. Nie wydaje mi się, żeby miała siły poradzić sobie z Mateuszem, wiem, że po tych wszystkich przejściach nie jest łatwy, ma swoje przywary. Łatwiej jest mi porozumieć się z młodszym wnuczkiem, jego 10 letnim bratem, z którym widuję się raz, albo dwa razy w tygodniu. Z drugiej strony cierpię jak widzę co się dzieje z Mateuszem, wiem, że nie jest łatwo mu znaleźć sobie pracę, bo jest drobny i wątły.

NA WOJNĘ DO AFGANISTANU

Mateusz zapytany o to jak widzi swoje dalsze życie długo się zastanawia. - Może pewnym wyjściem byłoby to, jakbym się dostał do wojska na żołnierza zawodowego - mówi. - Kilka dni temu byłem na komisji, dostałem kategorię A. Czekam na zawiadomienie o badaniach psychotechnicznych, ale jak ono przyjdzie na adres macochy, to ona może je wyrzucić. Gdybym został żołnierzem, wtedy mógłbym na przykład wyjechać do Afganistanu. Tam albo bym zginął, albo udałoby mi się zdobyć jakieś mieszkanie, wtedy może jakoś bym przetrwał. Uratować mogłoby mnie też kawalerka, gdyby mi ją kupił ojciec. Wtedy nie musiałbym siedzieć na głowie macochy, która mnie nie znosi, a ja jej. Wykasowałem sobie nawet jej telefon z mojej komórki, nie chcę jej znać.

Na pewno dobrym wyjściem dla Mateusza byłoby też to, gdyby znalazła się jakaś osoba, która w pewnym stopniu zastąpiłaby mu ojca lub matkę, dziadka, zechciałaby go weprzeć i wyprostować jego pokrzywione ścieżki. Gdyby ktoś miał chęci i możliwości pomóc temu chłopcu, to bardzo prosimy o kontakt z naszą redakcją. Mateusz pozostawiony sam sobie może szybko zmarnować swoje młode życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie