Przez to wszystko mąż trafił do szpitala”
Zbigniew Czechowski przez lata zajmował maleńkie pomieszczenie należące do bloku przy ulicy Warszawskiej w Kielcach i trzymał w nim wózek inwalidzki. Teraz dostał nakaz zwolnienia kwatery ale ze względu na niepełnosprawność i podeszły wiek, nawet przy pomocy żony, nie jest w stanie wtaszczyć wielkiego, elektrycznego wózka po schodach do mieszkania.
- Mąż jest po udarze, ma niedowład postępujący prawej strony ciała, po tej całej sytuacji nasiliły się też jego ataki padaczki i wylądował w szpitalu – ze łzami w oczach mówi pani Dorota Czechowska. Kobieta jest załamana i nie wyobraża sobie, że elektryczny wózek będzie stał przed blokiem, bo można się domyślać, że szybo stanie się łupem złodziei.
Dziwne tłumaczenia
Kiedy we wtorek, 4 czerwca pojechaliśmy na miejsce, dowiedzieliśmy się, że wydania pomieszczenia żąda zarząd wspólnoty mieszkaniowej bloku, który do tej pory tworzyło pięć osób, ale w ostatnich dniach dwie zrezygnowały. Na spotkanie z nami przyszedł tylko jeden członek zarządu, Grzegorz Gazda, który uważa, że pan Zbigniew nadal powinien zajmować pomieszczenie.
– Teraz to już nie wiadomo o co chodzi. Dwie koleżanki wycofały się z zarządu, dwóch kolegów poprosiłem, żeby się tu dziś zjawili ale jak widać nie przyszli – mówi Grzegorz Gazda. Tłumaczy, że koledzy poinformowali go, że pan Zbigniew nie może dalej zajmować pomieszczenia przy bloku, ponieważ znajdują się tam kamery monitoringu, a mamy przecież ustawę o ochronie danych osobowych. Dziwne jest jednak to, że ustawa weszła w życie już ponad rok temu, a pan Zbigniew do tej pory zarządzał całym monitoringiem. Kiedy dochodziło do jakiegoś niebezpiecznego zdarzenia przy bloku to właśnie on wydawał policji taśmy z nagraniami. Wszystko to robił bezpłatnie.
O eksmisji zadecydowały dwie osoby?
- Dziewięć lat temu remontowaliśmy to pomieszczenie. Wcześniej była tam jeden wielki brud, po podłodze biegały szczury – wyjaśnia mężczyzna. Tłumaczy, że z pisma które otrzymał wynika, ze ma przywrócić pomieszczenie do stanu pierwotnego czyli inaczej mówiąc, na nowo je „zdewastować”. Wierzę, ze jeszcze nie wszystko jest stracone. Najgorsze jest to, że wielu mieszkańców mnie wspiera, wszyscy mówią, że nie mają nic przeciwko a decyzję o wyrzuceniu mnie z pomieszczenia przy bloku podjęło dwóch panów będących w zarządzie wspólnoty. Dla mnie to jest po prostu straszne –mówi załamany Zbigniew Czechowski.
Mieszkańcy murem za panem Zbigniewem
Murem za niepełnosprawnym kielczaninem staje też koleżanka z bloku, pani Irena Podgórska. –Pamiętam jak wiele lat temu pan Zbigniew próbował zrobić zjazd ze schodów z takiej metalowej płyty. Wózek się poślizgnął i upadł ale szczęśliwie nie przejechał pana Zbigniewa. Jak żeśmy zobaczyli tę sytuację to stwierdziliśmy, że musimy coś zrobić, bo w końcu stanie się nieszczęście – mówi pani Irena.
Będzie spotkanie
O reakcje poprosiliśmy Ewę Głowacką, prezes zarządu Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej, które jest zarządca bloku przy ulicy Warszawskiej. – Na pewno zorganizujemy spotkanie, żeby mieszkańcy bloku mogli się wypowiedzieć w tej sprawie – wyjaśnia pani Ewa. Dodaje, że jako zarządca może wykonywać tylko zlecenia wspólnoty więc ostateczna decyzja odnośnie pomieszczenia, której do tej pory zajmował pan Zbigniew, będzie taka, jak wola większości mieszkańców bloku.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Te imiona kiedyś były obciachem, a teraz biją rekordy popularności
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
