Tego dnia nieznani sprawcy znów zaatakowali, a Ryszardowi Białackiemu skończyła się już cierpliwość. Dlatego postanowił poinformować o tym publicznie.
- W środę dostałem telefon od sąsiada, że około 40 metrów od mojej posesji, na drzewie jest przymocowana moja podobizna. Razem z sierpem i napisem "komuch". Myślałem, że to w końcu się uspokoiło, bo w 2018 roku nie startowałem przecież na wójta gminy Piekoszów, tylko do Sejmiku Województwa - opowiada Ryszard Białacki.
- Analizujemy z żoną, kto mógłby mieć do mnie pretensje, żale, ale nie możemy nikogo wskazać. Wszystkie sprawy kończą się więc umorzeniami przez prokuraturę, która razem z policją jest bezsilna. Jesteśmy z żona niesamowicie nękani, szczególnie ona bardzo to przeżywa. Jesteśmy bezsilni, ale zastanawiamy się, co zrobić. Nie spodziewałem się, że to mnie spotka. Tyle lat pracowałem za granicą, a takie rzeczy spotykają mnie w domu, miejscu, skąd pochodzę i które kocham - mówi łamiącym głosem Ryszard Białacki.
Z różnymi formami straszenia Białacki zmaga się od ponad dwóch lat.
Ryszard Białacki od 2001 roku pracował między innymi w polskich konsulatach w Moskwie, Luksemburgu, Algierii i we Lwowie. W 2011 roku wrócił do Polski i do pracy w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Świętokrzyskiego, gdzie był zatrudniony od samego początku istnienia urzędu, czyli 1999 roku. Obecnie zajmuje stanowisko koordynatora Biura Regionalnego Województwa Świętokrzyskiego w Brukseli. Był też członkiem Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a nawet przewodniczącym partii w powiecie kieleckim ziemskim, jednak w 2001 roku zawiesił członkostwo w partii, bo tego wymagała praca w służbie zagranicznej. Do tej pory nie należy do żadnej partii politycznej.
To, co przeżywa od ponad dwóch lat mrozi krew w żyłach i aż trudno uwierzyć, że dzieje się na prawdę. Ryszard Białacki razem z żoną mieszka w podkieleckim Piekoszowie. W 2014 roku startował na wójta Piekoszowa. W drugiej rundzie przegrał z urzędującym obecnie wójtem Zbigniewem Piątkiem. Już wtedy przed wyborami ktoś przygotowywał i podrzucał mieszkańcom gminy szkalujące go materiały. Niszczone były jego banery wyborcze. Były zamazywane obraźliwi hasłami, nazywano Białackiego komuchem, oszustem, a nawet czerwoną gnidą. Przygotowywano drastyczne materiały prasowe, pełne złośliwości i wulgaryzmów, które odnosiły się do całego jego życia, dzieciństwa, a nawet jego bliskich.
Po tamtych wyborach jak sam mówi, przez dwa lata było w miarę spokojnie. Groźnie znowu zaczęło się robić w 2016 roku, dwa lata przed kolejnymi wyborami. - Poinformowałem wójta Piątka, że nie będę kolejny raz startował na wójta, być może zastanowię się nad wyborami do Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego - mówi Ryszard Białacki.
Tak też się stało, bo Białacki skorzystał z propozycji przewodniczącego Sojuszu Lewicy Demokratycznej w regionie Andrzeja Szejny i wystartował w wyborach. Mandatu radnego wojewódzkiego jednak nie zdobył.
Spokoju jednak nie miał. W 2016 roku podczas prac ogrodowych Ryszard Białacki natrafił na zabezpieczone folie z nabojami myśliwskimi. Widniał na nich napis: "Białacki czekaj na śmierć". - Policja przyjechała, zabezpieczyła dowody i na tym w zasadzie postępowanie się kończyło. Prokuratura sprawę umorzyła - opowiada Ryszard Białacki.
Kilka miesięcy później, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia ktoś wszedł w nocy na posesję jego domu i rzucił dwiema bombkami w elewacje budynku. Bombki były specjalnie przygotowane, napełnione farbą olejną. To jednak nie koniec. Ryszardowi Białackiemu "podrzucano" też różnego rodzaju paszkwile. Jeden z nich był z rysunkiem jego posesji, gdzie zaznaczone było, gdzie jest rozlany trujący tlenek ołowiu.
Dwa lata przed wyborami w 2018 roku zaczęła się także pojawiać ponownie przygotowywana przez kogoś obrażająca korespondencja. Trafiała do mieszkańców gminy, wójta i radnych. - Rozmawiałem z radnymi, wójtem, a nawet księdzem proboszczem. Ludzie do mnie dzwonią do tej pory, mówią, że to straszne, współczują, ale też nikt nie wie, co można zrobić, żeby ta sytuacja się skończyła. - wyjaśnia.
To jednak nie koniec. w 2017 roku Ryszardowi Białackiemu podrzucono też jego... klepsydrę. Napisy na niej są wstrząsające. "Komuch, oszust i pasożyt społeczny zmarł śmiercią tragiczną w wieku 55 lat". Dalsza część nekrologu jest tak drastyczna, że nie
nadaje się do publikacji.
Atakowano go tez w czasie kampanii wyborczej do Sejmiku w 2018 roku. - Miałem w obrębie Piekoszowa cztery bilbordy, które kilka dni przed wyborami również zostały zamazane obraźliwymi hasłami - mówi Białacki.
Ryszard Białacki to postać w Piekoszowie znana, podobnie jak cała jego rodzina, która znana była z chętnej działalności na rzecz gminy. On sam również. Dzięki Ryszardowi Białackiemu i jego zaangażowaniu pozyskano między innymi prawie milion złotych na renowację kościoła w Piekoszowie.
Ryszard Białacki ciężko znosi ciągłe ataki, jednak po wydarzeniach w Gdańsku i zabójstwie prezydenta Pawła Adamowicz on i jego żona są przerażeni. - Boimy się o życie. Ktoś kto nas atakuje jest bezkarny. To jest najgorsze, że chociaż o wszystkim informujemy policję, ściśle współpracujemy w funkcjonariuszami - niewiele jeśli chodzi o ściganie nękających nas się nie wydarzyło - mówi Ryszard Białacki.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?