Dobrze, że wreszcie jedni i drudzy wysłuchali argumentów i kontrargumentów. Ale to jedyny sukces. Poza tym nie padły żadne konkrety i propozycje rozwiązania problemów ochrony zdrowia.
Najpierw pieniądze dla szpitali
Dr Robert Sarna, przewodniczący Regionu Świętokrzyskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, jest rozczarowany propozycjami rządu, a właściwie ich brakiem.
- To pierwszy rząd od wielu lat, który chce z nami rozmawiać i to się mu liczy na plus - mówi lekarz. - Ale prawdą jest, że ekipa Donalda Tuska, jeszcze będąc w opozycji, miała trzy lata na przygotowanie systemowych zmian w ochronie zdrowia. Nie zrobiła tego, nie padły żadne konkretne propozycje.
Zdaniem przewodniczącego, reformy należałoby zacząć od zwiększenia wydatków na ochronę zdrowia. Tak, by wzrosły one z czterech do sześciu PKB. Dopiero w drugiej kolejności przekształcenie szpitali. Natomiast sceptycznie odnosi się do dopłat do leczenia.
- Dla nas pacjent jest taki sam: czy stać go na to, by płacił czy nie - deklaruje Robert Sarna.
Skontrolować wydatki
Rozczarowane szczytem są też pielęgniarki.
- Dobrze, że doszło do spotkania, jest nadzieja - uważa Dorota Szlufik, przewodnicząca Regionu Świętokrzyskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. - Ale tak naprawdę nie padły odpowiedzi na żadne z nurtujących nas pytań i nie chodzi tu bynajmniej wyłącznie o podwyżki.
Siostry są zdania, że nie można zaczynać żadnych reform dopóki nie sprawdzi się finansów szpitali.
- Chodzi o tzw. uszczelnianie. Nie bardzo bowiem wiemy, co dzieje się z pieniędzmi, które trafiają do placówek. Gdzie one wypływają. Potrzebna jest ścisła kontrola wydatków - twierdzi Dorota Szlufik.
Uczciwa wycena
- Przedstawiciele rządu zapowiedzieli, że przedstawią koszyk negatywny, czyli wyliczą te usługi, za które będzie płacił pacjent - przypomina Rafał Szpak, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Matki i Noworodka w Kielcach. - Jestem tego bardzo ciekawy. Ale znacznie ważniejsza wydaje mi się rzetelna wycena tak zwanych procedur medycznych, czyli każdego zabiegu, który wykonujemy. Bo w tej chwili jest tak, że jest ona zaniżona albo są sytuacje, że fundusz nie płaci w ogóle. Być może, gdyby do takiej wyceny doszło, nie trzeba by szukać dodatkowych pieniędzy u pacjentów.
Nie ma czasu
Lekarze, pielęgniarki, dyrektorzy są też zgodni co do innej kwestii. Okres dyskusji się skończył, trzeba działać.
- Nie ma czasu na przepychanki - uważa dr Bolesław Rylski, zastępca dyrektora szpitala wojewódzkiego w Kielcach. - Jeżeli szybko nie zostaną wprowadzone konkretne rozwiązania, za miesiąc-dwa lekarze wyrobią roczny czas pracy i nie będzie kto miał zostać w szpitalu. Być może nawet konieczne będzie wprowadzenie w szpitalach stanu wyższej konieczności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?