Zobacz także: Przejazd najładniejszą trasą kolejową Karpat
(Źródło:nowiny24.pl)
Nazwisko Tadeusza Ptaka, z miejscowości Złota, nie jest przypadkowe. Pan Tadeusz - odkąd pamięta - jest miłośnikiem wszystkich uskrzydlonych stworzeń. - Chyba mam to po dziadku i tacie przekazane w genach - żartuje pan Tadeusz. I dodaje: - A jakby tego było mało, moja mama nazywała się z panieńskiego Wróbel.
Od lat prowadzi hodowlę ptaków, zajmuje się także ptasimi znajdami, które ktoś mu podrzuca. Sam je leczy i o nie dba. Takimi znajdami są na przykład niezwykle rzadko spotykane w Polsce dwa czarne bociany, puszczyki i dwa bociany białe, które nie latają.
- Samicę mam już od 14 lat. Jak była pisklęciem, wypadła z gniazda i zawiesiła się na sznurku , na gałęzi - dzięki temu ją znalazłem i udało mi się ją uratować. Samiec trafił do mnie 3 lata temu, dzięki Włodzimierzowi Badurakowi, burmistrzowi Pińczowa. Przywieziono go do mnie, bo utracił zdolność lotu i złapano go w listopadzie. Wspólnie z panem burmistrzem uzgodniliśmy, że zostanie u mnie i się nim zaopiekuję. Teraz bociek pełni rolę psa. Jak ktoś obcy wejdzie na moje podwórko, to klekocze - opowiada Tadeusz Ptak.
Te dwa dorosłe bociany nie opuszczają posesji w Złotej - nie odlatują do ciepłych krajów. Za to w ubiegłym roku wydały na świat potomstwo - aż pięć bocianów. - Wykluły się w maju, dobrze się chowały. Żywiłem je sercami kurzymi, główkami i odpadami rybnymi. I w tym miejscu ogromne podziękowania dla firmy Foksdrob z Kajetanowa za dostarczenie pożywienia dla moich ptaków i dla pana burmistrza, który również mnie pod tym względem wspiera. Później, jakoś w lipcu młode nauczyły się latać, odleciały do ciepłych krajów i w tym roku nie wróciły - mówi hodowca ptaków ze Złotej.
Nie ma się co martwić, one wrócą dopiero za 2-3 lata, a tymczasem niebawem na posesji pana Tadeusza wykluje się kolejnych pięć bocianów. - Atak zimny trochę zaskoczył. Dbałem o samca, samicę i złożone jaja. Odśnieżałem gniazdo, więc raczej żadne nie ucierpiało. Zapraszam w maju, myślę, że wtedy już młode się wyklują i będzie można je zobaczyć - zapowiada.
Okazuje się, że nie tylko bocian trafił do pana Tadeusza dzięki Włodzimierzowi Badurakowi. - Pan burmistrz przywiózł do mnie też sowę, pustułkę i w ubiegłym roku jastrzębia myszołowa, który miał złamane skrzydło. Przez około cztery miesiące się nim zajmowałem, a później razem z panem burmistrzem go wypuściliśmy i odleciał. Dostał od nas imię Włodzimierz - wspomina miłośnik ptaków ze Złotej.
Jego gospodarstwo robi ogromne wrażenie. Posesja ma ponad 100 metrów długości i wypełniona jest przestronnymi klatkami dla ptaków, bo przecież pan Tadeusz ma nie tylko znajdy, ale przede wszystkim ptaki zdrowe, piękne z egzotycznych zakątków świata, które sam kupuje. Teraz wszystkich jest około 300 sztuk, ale będzie więcej ze względu na sezon lęgowy. Są kaczki, ibisy, bażanty, gęsi i wiele innych gatunków. Ostatnim „nabytkiem” jest para żurawi stepowych, które żyją w Mongolii. Gospodarstwo Tadeusza Ptaka można odwiedzić. Ci, którzy tam przyjeżdżają z zachwytem oglądają podopiecznych naszego miłośnika „wszystkiego, co lata”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?