Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bóg stał się jednym z nas - o Bożym Narodzeniu z księdzem Jagodzińskim

Dorota KUŁAGA [email protected]
Ksiądz Henryk Jagodziński. Ma 42 lata, pochodzi z Małogoszcza. W 1995 roku skończył Wyższe Seminarium Duchowne w Kielcach. Pracował między innymi w parafii Świętego Brata Alberta w Busku-Zdroju, na Białorusi i w Chorwacji. Od 2008 roku pracuje w Sekretariacie Stanu w Watykanie.
Ksiądz Henryk Jagodziński. Ma 42 lata, pochodzi z Małogoszcza. W 1995 roku skończył Wyższe Seminarium Duchowne w Kielcach. Pracował między innymi w parafii Świętego Brata Alberta w Busku-Zdroju, na Białorusi i w Chorwacji. Od 2008 roku pracuje w Sekretariacie Stanu w Watykanie. Dorota Kułaga
Ksiądz Henryk Jagodziński pracuje w Watykanie, ale Boże Narodzenie spędzi z rodziną w Małogoszczy w powiecie jędrzejowskim. Tam też odprawi Pasterkę.

Ksiądz Henryk Jagodziński pochodzi z Małogoszcza, ale od trzech lat pracuje w Sekretariacie Stanu w Watykanie. Rozmawialiśmy z nim o zbliżającym się Bożym Narodzeniu, pięknej polskiej tradycji tych świąt, bogactwie naszych kolęd i ulubionych wigilijnych potrawach.

Dorota Kułaga: *Gdzie spędzi ksiądz te wyjątkowe dni?
Ksiądz Henryk Jagodziński: -Od kiedy zacząłem pracę w samym Watykanie - to było w 2008 roku - święta Bożego Narodzenia zawsze spędzam w rodzinnej parafii w Małogoszczu. Dopóki żyła mama, wigilia była w domu rodzinnym. Na tej wigilii była zawsze moja siostra Ania ze swoją rodziną. Ona zresztą w ostatnich latach, z powodu choroby mamy, tę wigilię przygotowywała. W tym roku, kiedy mama odeszła już do wieczności, razem z tatą udamy się na wigilię do mojej siostry, która mieszka niedaleko naszego domu rodzinnego. Tym razem puste miejsce przy stole będzie miało szczególną wymowę...A jeśli chodzi o Boże Narodzenie, to muszę przyznać, że wcale mi się nie znudziło wydeptywanie tej samej drogi, do tego samego kościoła. To fascynujące uświadomić sobie, że idę tą samą drogą, którą od dziecka chodziłem ja, chodził mój tata, dziadek, pradziadek... A kościół niby ten sam, a każdego roku wydaje mi się piękniejszy. Msza święta niby taka sama, a jednak każdego roku Pan Bóg komunikuje coś innego, odkrywa nowe tajemnice, pozwala zrozumieć to, co dotąd zdawało się być zakryte. Oczywiście Pasterkę będę odprawiał w kościele parafialnym w Małogoszczu, razem z naszymi księżmi.

* Nie miał ksiądz okazji uczestniczyć w niezwykłym kolędowaniu z Janem Pawłem II, ale nasz Ojciec Święty zostawił trwały ślad w Bożonarodzeniowej tradycji w Watykanie
- Tak, w 1982 nakazał zbudować wielką szopkę i ustawić choinkę na placu Świętego Piotra. Ta tradycja kontynuowana jest do dziś i trudno nam sobie nawet wyobrazić, że w święta na placu Świętego Piotra nie byłoby ani szopki, ani choinki. W tym roku pochodzi ona z Ukrainy. Świąteczny nastrój wyczuwa się w Watykanie od adwentu. We Włoszech nawet wcześniej, ale bardziej w aspekcie komercyjnym. Mówiąc o błogosławionym Janie Pawle II, chciałbym przypomnieć jego słowa z Pasterki z 1998 roku, mówiąc wtedy o Bożym Narodzeniu powiedział: To oznacza zbawienie, o którym dowiadują się pasterze w noc betlejemską: "Narodził się wam Zbawiciel". Przyjście Chrystusa pośród nas stanowi centrum dziejów, które odtąd osiągają inny wymiar. Pisze je niejako od wewnątrz sam Bóg. A można zauważyć, że w wielu krajach mówi się krótko o świętach, nie mówiąc, o jakie święta chodzi. Nawet często i w naszym kraju używa się tego skrótu. Czasem "atakowana" jest też i choinka, czy jej obecność przypadkiem nie będzie obrażała uczuć religijnych innych osób. Jako ciekawostkę powiem, że w tym roku, na głównym placu Rzymu, na placu Weneckim, zamiast choinki postawiono ogromny, biały stożek, owinięty flagą narodową Włoch. Po ukazaniu się tej "alternatywnej choinki", rozpoczęły się protesty rzymian i władze miasta bardzo szybko nakazały postawić normalną choinkę. Ale nie chodzi tylko o choinkę, chodzi o treść tych świąt. Gdy święta pozbawi się Chrystusa, pozbawi się je religijnej treści, czy w ogóle będą miały jakiś sens? Święta bez Chrystusa staną się kultem kolorowo ozdobionych, zielonych drzewek, przy których urządza się obfite uczty i gdzie wręcza się prezenty.

* Boże Narodzenie spędzał ksiądz w kilku krajach, które święta szczególnie utkwiły księdzu w pamięci?
- Na pewno pierwsze święta poza Polską i poza domem rodzinnym. Będąc w kieleckim seminarium, na Boże Narodzenie zawsze wyjeżdżałem do domu. Można powiedzieć, że było tak, jak zawsze. Otóż te pierwsze święta poza domem i poza Polską wypadły w 1990 roku, byłem wtedy w polskim seminarium w Paryżu, gdzie spędziłem dwa lata. Na wigilii było nas dziesięciu kleryków, z pięciu polskich diecezji, którzy byli w takiej samej sytuacji jak ja. Wydawało się, że było prawie tak jak w kraju, tradycyjne polskie potrawy, opłatek, kolędy. Ale czegoś jednak brakowało. Nagle w oczy zaczęło rzucać się tysiące szczegółów, mówiących o tym, że to inny, obcy kraj. Może to zabrzmi patetycznie, ale brakowało przede wszystkim Polski i rodziny, jednym słowem polskiego domu. Wyczuwałem, że podobne uczucia przeżywali pozostali moi koledzy, chociaż o tym nie mówili. Atmosfera tego wieczoru, w pewnym sensie, zachowując oczywiście wszystkie proporcje, podobna była to tej z obrazu Jacka Malczewskiego Wigilia na Syberii. Malczewski stworzył przejmującą, własną wizję tęsknoty za krajem ojczystym...Moje późniejsze święta poza domem miały już przebieg "mniej dramatyczny", ale najbardziej lubię spędzać ten czas w Małogoszczu, w gronie najbliższych.

* Trudno wyobrazić sobie Boże Narodzenie bez pięknych polskich kolęd. Które kolędy czy pastorałki są księdzu szczególnie bliskie?
- Moja ulubiona kolęda to Pieśni o Narodzeniu Pańskim Franciszka Karpińskiego, bardziej znana pod tytułem Bóg się rodzi. Podoba mi się zarówno ze względu na muzykę, jak i słowa. Melodia tej kolędy, to klasyczny przykład poloneza, naszej narodowej formy muzycznej. Piękny, poetycki, osiemnastowieczny język polski w sposób prosty przekazuje głęboką teologię. Przedstawia prawdę wiary, że zbawienie człowieka i świata zostało dokonane przez Syna Bożego, który będąc w pełni Bogiem, stał się również w pełni człowiekiem w określonym miejscu i czasie.

* Wspomniał ksiądz o wolnym miejscu przy stole, w Polsce mamy też inne ważne symbole wieczerzy wigilijnej - opłatek, dwanaście potraw...
- Człowiek jest istotą duchowo - cielesną, gdzie te dwie sfery wzajemnie się przenikają. Oczywiście ideałem byłoby, gdyby między nimi panowała harmonia. Dlatego nie bez znaczenia w przeżywaniu tych dni są znaki zewnętrzne, za pomocą których człowiek wyraża także i samego siebie. Również i te kulinarne, które odróżniają ten czas od innych dni w roku.

* A propos spraw kulinarnych - które wigilijne potrawy lubi ksiądz najbardziej?
- Pierogi z grzybami i kapustą oraz zupę grzybową z kaszą. Teraz sobie uświadomiłem, że zupę grzybową z kaszą podaje się w naszym domu tylko w wigilię. Oczywiście, w ciągu roku pojawia się kasza i zupa grzybowa, ale nigdy nie występują razem. Jak już jesteśmy przy sprawach kulinarnych, to - chociaż zdarzało mi się skosztować różnorodnej kuchni, na różnych kontynentach, powstałej czasem z bardzo dziwnych rzeczy - to muszę powiedzieć, że nasza kuchnia świętokrzyska jest najwspanialsza. Mówię to nie tylko dlatego, że tutaj się urodziłem i najzwyczajniej przyzwyczaiłem się do kieleckich smaków, ale potwierdzili to również moi znajomi z zagranicy. Żeby nie być gołosłownym przytoczę przykład z tego roku. Otóż w wakacje, odwiedzili mnie przyjaciele z Chorwacji, a konkretnie z Dalmacji, regionu gdzie króluje kuchnia śródziemnomorska, oraz z Włoch. Jedni i drudzy byli wprost zachwyceni naszą kuchnią.

* Czego życzyłby ksiądz naszym czytelnikom w przededniu Bożego Narodzenia?
- Zanim przekażę życzenia, chciałbym przypomnieć słowa papieża Benedykta XVI, wygłoszone podczas uroczystego błogosławieństwa Urbi et Orbi 25 grudnia 2007 roku. Ojciec Święty powiedział wtedy między innymi: To jest Boże Narodzenie! Wydarzenie historyczne i misterium miłości, które od ponad dwóch tysięcy lat stanowi wyzwanie dla ludzi, mężczyzn i kobiet każdej epoki i każdego miejsca. Jest świętym dniem, w którym rozbłyska "wielka światłość" Chrystusa niosąca pokój. Oczywiście, aby Go rozpoznać, aby Go przyjąć, potrzeba wiary, potrzeba pokory.

- Redakcji "Echa Dnia" i czytelnikom życzę, żeby nie zawahali się w przyjęciu tego wyzwania miłości, o którym mówił Ojciec Święty, a które przynosi nam nowo narodzone Boże Dziecię. Życzę dużo wiary, aby uwierzyć Chrystusowi i dużo pokory, aby Go przyjąć. Pan Bóg naprawdę pragnie nas uczynić szczęśliwymi i pozwólmy mu na to. W życiu często wydaje nam się, że nie zawsze Boża wizja świata pokrywa się z naszą i chcielibyśmy pewnie nieraz zgłosić korekty. Ale zaufajmy Panu Bogu, On wie, co dla nas jest najlepsze. Skoro Bóg stał się jednym z nas, to znaczy, że naprawdę jesteśmy dla Niego kimś cennym, że naprawdę nas kocha. Życzę wszystkim, aby stali się po prostu szczęśliwymi. Naturalną konsekwencją szczęścia jest radość. A o tym, co czyni człowieka szczęśliwym, decyduje ludzkie serce. Życzę wam i sobie, aby w naszych sercach naprawdę narodził się Pan Jezus. Jak mówił błogosławiony Jan Paweł II, żyje się tylko raz, i trzeba ten Boży dar życia wykorzystać i żyć jak najpiękniej. Niech nam wszystkim Pan Bóg błogosławi. A te moje życzenia zakończę prośbą do Bożego Dziecięcia, jak w mojej ulubionej kolędzie - Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą.
* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie