Byli prezydenci Starachowic z poważnymi zarzutami

Zarzuty dla pięciu osób

Prezydent i wiceprezydent to dwie ostatnie osoby, które usłyszały w tej sprawie zarzuty. Wcześniej, w zeszłym tygodniu, prokuratorzy z Ostrowca Świętokrzyskiego ogłosili je trzem pracownikom Urzędu Miejskiego w Starachowicach. To skarbnik miasta Halina P., naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Marcin G. i kierowniczka Referatu Gospodarki i Ochrony Środowiska Małgorzata K. Ta ostatnia osoba nie pracuje już w Urzędzie Miasta. Została zwolniona za kadencji prezydenta Marka Materka. Dwójka pozostałych urzędników jest w magistracie zatrudniona.

Sprawa dotyczy naliczania opłat za wywóz śmieci z gminy w latach 2008 -2012. Z opinii biegłych pracujących na zlecenie prokuratury wynika, że w tym czasie gmina mogła wypłacić firmie wywożącej śmieci o około 3,5 miliona złotych za dużo, niż wynikało to ze stawek obowiązującej opłaty środowiskowej i tonażu śmieci, który faktycznie trafił na wysypisko.

Ktoś na tym zarobił

Wszystkie osoby usłyszały po pięć identycznych zarzutów. Dotyczą one takich samach kwot, które według prokuratorów zostały niesłusznie wypłacone spółce wywożącej odpady. Było to 3,5 miliona złotych podzielonych na 662 tysiące złotych w 2008 roku, 674 tysiące złotych w 2009 roku, 752 tysiące złotych w 2010 roku, 696 tysiące złotych w 2011 oraz 724 tysiące złotych w 2012 roku. Łącznie daje to 3.508.000 złotych.
- Sprawa będzie zmierzać ku końcowi. Zostaje nam jeszcze wysłuchanie linii obrony. Postępowanie zostanie zakończone w sierpniu. Jaka decyzja zapadnie? Za wcześnie o tym mówić - powiedział prokurator Cezary Skalmierski, szef Prokuratury Rejonowej w Ostrowcu Świętokrzyskim.

Wypłacili za dużo

O tym, że władze gminy mogły dopuścić do wypłacenia zbyt dużej kwoty firmie sprzątającej miasto mówiło się już na początku 2013 roku. Z protokołu Najwyższej Izby Kontroli wynikało, że umowa z firmą sprzątającą, zawarta w 2006 roku na 10 lat, była aneksowana. Za każdym razem cena za wywóz śmieci rosła, ale urzędnicy nie zadali sobie trudu, aby sprawdzić, ile wynoszą opłaty środowiskowe za składowanie odpadów na wysypisku śmieci ani ile ton odpadów zostało faktycznie wywiezione z miasta. Regionalna Izba Kontroli wskazała, że obie te wartości były zawyżone. W rezultacie radni, którzy za każdym razem w głosowaniu zatwierdzali wzrost opłaty za śmieci, głosowali w oparciu o nieprawdziwe dane. Za błędy zapłacili zwykli ludzie. Kwestią opłat zajęła się Komisja Rewizyjna w Radzie Miejskiej zeszłej kadencji, która powiadomiła prokuraturę. Sprawa trafiła do ostrowieckich prokuratorów pod koniec lutego 2013 roku.

Kolejna historia z Temidą w tle w Starachowicach
Starachowice mają pecha jeśli chodzi o sprawy karne związane z osobami z najwyższych stołków. W więzieniu siedzieli już były poseł, były starosta, były wiceprzewodniczący Rady Powiatu i były prezydent. Ostatnia afera wybuchła w 2011 roku. Były prezydent Starachowic Wojciech B. w lutym 2012 roku usłyszał zarzuty przyjęcia 96 tysięcy złotych łapówek oraz nakłaniania kluczowego świadka oskarżenia do zmiany zeznań. Proces toczył się w Starachowicach. Sąd Rejonowy skazał byłego prezydenta na 3,5 roku wiezienia i zapłacenie 100 tysięcy złotych grzywny, zakazał mu też zajmowania stanowisk publicznych przez osiem lat. Sąd Okręgowy utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji. Były prezydent i wiceprezydent mieli też postawione zarzuty w tak zwanej sprawie mieszkaniowej. Chodziło o przydzielanie mieszkań socjalnych osobom, których nie było na liście mieszkaniowej. Sąd Rejonowy w Starachowicach uniewinnił obydwu od stawianych przez jędrzejowską prokuraturę zarzutów.