ZOBACZ też:
Świńska grypa na Ukrainie. Zmarło już co najmniej 25 osób
Wstępnie wykluczono, by ktoś się przyczynił do ich śmierci.
W sobotę po godzinie 19 do Komendy Powiatowej Policji w Pińczowie zgłosił się mieszkaniec pobliskiej miejscowości, by powiadomić, o zaginięciu 20-letniego syna. Młody człowiek ostatni raz widziany był w minioną środę.
- Po opuszczeniu komendy mężczyzna przypomniał sobie jeszcze o garażu w Pińczowie, którego od dawna nie użytkował. Postanowił tam sprawdzić – opowiadają świętokrzyscy policjanci.
Mężczyzna dostał się do garażu. W środku stał samochód – mitsubishi.
- W aucie znajdowały się zwłoki dwóch osób w stanie rozkładu. Na przednim siedzeniu pasażera był mężczyzna, jak się okazało właśnie 20-letni syn zgłaszającego – wyjaśniają stróże prawa. – Na tylnej kanapie znajdowało się ciało 16-latka.
Nastolatek również był poszukiwany – jego zginięcie rodzina zgłosiła we wtorek.
Na miejscu tragedii do późna w noc pracowali policjanci, technicy, prokurator. Biegły lekarz stwierdził, że śmierć mężczyzn mogła nastąpić 2-3 doby przed znalezieniem zwłok.
- Jedna z hipotez, jaką zakładamy, mówi, że być może mężczyźni chcieli się ogrzać w samochodzie, rozmawiając czy słuchając muzyki. Wszystkie kratki wentylacyjny w garażu były niedrożne. Możliwe więc, że młodzi ludzie śmiertelnie zatruli się spalinami – mówi jeden ze śledczych.
Więcej w poniedziałkowym wydaniu papierowym "Echa Dnia"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?