Spotkanie po spotkaniu - Anna Ginter w trakcie rozdawania autografów.
(fot. archiwum muzeum)
Ubiegłotygodniowa impreza, która odbyła się w pawilonie wystawowym jędrzejowskiego Muzeum imienia Przypkowskich, stanowiła pewnego rodzaju otwarcie się na świat nie tyle książek "Przytul mnie" i "Może potem pokochasz", co właśnie ich autorki. Urodzona w 1950 roku Anna Ginter pracowała jako pielęgniarka przez całe swoje życie, ale zmusiła ją do tego poniekąd (nomen omen) proza życia. W głębi duszy kochała literaturę i gdy przestała wykonywać swój zawód, a nadmiar wolnego czasu także stał się jej sprzymierzeńcem, wreszcie mogła oddać się ukochanemu hobby.
Tak powstały w ciągu dwóch lat dwie wspomniane obyczajowe, napisane nieco w formie bloga, będące mieszanką wspomnień z dzieciństwa i młodości wraz z fikcją pozycje, z czego "Może potem pokochasz" zadebiutowała w maju tego roku. Tydzień temu debiut czekał także autorkę.
- Wypadł wspaniale i, co najważniejsze, przed dużą widownią - mówi zadowolony Piotr Maciej Przypkowski, dyrektor Muzeum. - Publiczność zapełniła całą salę i chętnie słuchała autorki oraz specjalnych gości. Aleksandry Bartosz, która czytała wybrane fragmenty prozy Anny Ginter oraz prowadzącego całe spotkanie prezesa kieleckiego oddziału Związku Literatów Polskich Stanisława Nyczaja, który z kolei dał minikoncert fortepianowy. Zagrał bowiem nie tylko przewidziane w programie interludia, ale także skomponowany przez siebie utwór - opowiada Przypkowski.
Główną postacią piątkowego popołudnia była oczywiście Anna Ginter. Mieszkająca w Jędrzejowie literatka chętnie opowiadała o sobie, swojej twórczości, odpowiadała na każde pytanie, jakie zadała publiczność. Po spotkaniu, które można śmiało określić podwieczorkiem literackim z prawdziwego zdarzenia, bo na gości czekał poczęstunek, rozdawała także autografy i rozmawiała z niektórymi z przybyłych z osobna.
Dyrektor muzeum także wpłynął na to, że spotkanie przebiegło w literackiej atmosferze na wysokim poziomie. Działo się to poprzez wspominanie wybitnej polskiej poetki Wisławy Szymborskiej, która wiele lat temu także miała swój podwieczorek literacki w Muzeum imienia Przypkowskich.
- Oprócz anegdot związanych z tą wspaniałą postacią, miało miejsce czytanie wierszy innych poetów. Ja z kolei przytoczyłem też fragment prozy Stefana Żeromskiego, bo przecież jest to literacki idol Anny Ginter. Cytowałem zaś fragment z "Syzyfowych prac", mojej ulubionej powieści tego autora - dodaje dyrektor Piotr Maciej Przypkowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?