Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cudowna wiadomość o chorym Piotrusiu z podkieleckiego Korczyna. Chłopiec pojedzie na przeszczep!

Paula Goszczyńska
Paula Goszczyńska
To wielka rzecz i wspaniała wiadomość o chorym na białaczkę Piotrusiu Turku z podkieleckiego Korczyna. Leczenie przyniosło oczekiwane efekty, a już niebawem chłopca czeka przeszczep szpiku. Po wielu latach cierpienia istnieje ogromna szansa, że walka z chorobą zostanie wygrana.

Kiedy chłopiec miał roczek, lekarze stwierdzili u niego Zespół Nijmegen. Choroba przejawia się między innymi bardzo niską odpornością, małogłowiem oraz, co najgorsze, predyspozycją do nowotworów złośliwych. Ostatnio Piotruś po raz trzeci zachorował na białaczkę. W końcu, po latach smutku, przyszedł czas na radość.

Będzie przeszczep!
Świetną informacją na swoim Facebooku podzieliło się Stowarzyszenie Skrzydlaci Dzieciom. „Już niedługo Piotr Turek pojedzie karetką na przeszczep szpiku do Wrocławia. Udało się‼️‼️ Dzielny chłopak, ale my o tym wiedzieliśmy od samego początku‼️‼️ Dzielna mama‼️ Bo jak anioł stróż była, jest i będzie z nim w każdej chwili leczenia. Pamiętamy ciężka walkę Piotra i jego leczenie trzema cyklami Blincyto. Teraz Piotr jest pod nasza opieką i zadbamy o to, aby mu niczego nie brakowało na końcu tej ciężkiej walki. Dziś Piotr dostał od nas cześć wyprawki która jest niezbędna na podróż do Wrocławia. Trzymamy kciuki! A my nie próżnujemy... szykujemy dla niego niespodziankę po powrocie z przeszczepu” - czytamy.

Ciężkie lata po diagnozie
- Każdy dzień od chwili, w której usłyszałam diagnozę polegał na monitorowaniu stanu zdrowia Piotrusia, który z resztą bardzo często chorował. Miał tak słabą odporność, że każde wyjście na dwór kończyło się zapaleniem oskrzeli – wspomina mama Piotra, Anna Dziuba. Opowiada, że po trzech latach od zdiagnozowania choroby Piotrusiowi bardzo zapuchła moszna.

– Zostaliśmy skierowani na badania szpiku, pediatra zobaczył, co się dzieje i wziął syna na oddział. Nigdy nie zapomnę, jak doktor Zdzisław Domagała przyszedł do mnie, mocno mnie przytulił, powiedział, że mu przykro, ale Piotruś ma białaczkę – ze łzami w oczach i drżeniem głosu opowiada pani Anna. Dodaje, że mimo tak dramatycznych wiadomości czuła wielkie wsparcie medyczne. – Trafiliśmy na onkologię i kiedy syn dostał pierwszą chemię, jakoś dziwnie przestałam się bać. Wiedziałam, że jest to lek, który mu pomoże - mówi mama Piotra.
Chłopiec przyjmował chemię przez trzy lata, miał mnóstwo komplikacji ze względu na obniżoną odporność. W wieku ośmiu lat leczenie zostało zakończone, ale niestety po ośmiu miesiącach choroba wróciła ze wzmożoną siłą. Nowotwór znów zaatakował jądra Piotrusia i lekarze byli zmuszenie je wyciąć. Kolejne chemioterapie doprowadziły chłopca do dramatycznego stanu. W wieku 12 lat ważył 20 kilogramów, miał też bardzo złe wyniki krwi więc lekarze postanowili przerwać leczenie.

Wróg zaatakował po raz trzeci
Choć przez chwilę trwał względny spokój to wkrótce miało się okazać, że wielki wróg Piotrusia - białaczka, powrócił.
- Po drugim nawrocie choroby mieliśmy czas żeby trochę odetchnąć. Piotruś od zawsze był osłabiony, łapały go różne infekcje, ale tym razem wszystko było dobrze - mówi mama chłopca. - Tym bardziej, że syn jest pod stałą opieką medyczną i przechodzi przez wiele badań. Oczywiście zawsze gdzieś tam z tyłu głowy miałam myśl, że przecież Piotruś jest podatny na nowotwory i że w każdej chwili może go coś zaatakować. A jednak byłam dobrej myśli i wierzyłam, że tak się już nie stanie. Miałam nadzieję, że choroba odpuściła - opowiada Pani Anna.

Niestety podczas jednego z badań okazało się, że w szpiku Piotrusia znajduje się już 50 procent komórek rakowych. - Bardzo w nas to uderzyło. Ta choroba spadła na nas jak grom z jasnego nieba, ponieważ do tej pory wcześniej mieliśmy jakieś znaki, sygnały, że coś jest nie tak. A teraz to było tak strasznie niespodziewanie - mówi z płaczem mama Piotrusia.

Daliśmy radę!
Potrzebne były pieniądze na lek, którego nigdy wcześniej nie stosowano u chłopca. Jedna dawka była bardzo droga, a niezbędnych było kilkanaście. Na szczęście udało się! Piotruś zaczął się leczyć, ale przed nim było jeszcze znalezienie dawcy szpiku. Poszukiwania na szczęście nie trwały długo. Podczas jednej z imprez można było zarejestrować się jako potencjalny dawca. Kilka dni później już było wiadomo, że to co najważniejsze zostało znalezione.

Teraz pozostaje trzymać kciuki, aby przeszczep się przyjął, a Piotruś w końcu zaczął cieszyć się życiem w pełni.

POLECAMY:ZDROWIE

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie