Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Człowiek rodzi się gliniarzem

Szymon BASIŃSKI
Inspektor Leszek Zmarzły - ma 52 lata, mieszka na stałe w Kielcach. Ukończył Akademię Rolniczą w Lublinie, uzyskując tytuł magistra zootechniki. Ma dwóch synów, z których jeden rozpoczął już życie na własny rachunek, a drugi studiuje na Politechnice Świętokrzyskiej. Żona zajmuje się domem. W policji pracuje od 1980 roku. Przez pierwsze dziesięć lat zajmował się przestępstwami gospodarczymi, następnie przeszedł do wydziału kryminalnego i dochodzeniowego. 16 lipca 1999 roku został mianowany na zastępcę komendanta powiatowego we Włoszczowie. Tam także odpowiedzialny był za pion kryminalny. W sierpniu 2004 roku został komendantem powiatowym we Włoszczowie, a od 28 czerwca pełni funkcję komendanta powiatowego w Staszowie.
Inspektor Leszek Zmarzły - ma 52 lata, mieszka na stałe w Kielcach. Ukończył Akademię Rolniczą w Lublinie, uzyskując tytuł magistra zootechniki. Ma dwóch synów, z których jeden rozpoczął już życie na własny rachunek, a drugi studiuje na Politechnice Świętokrzyskiej. Żona zajmuje się domem. W policji pracuje od 1980 roku. Przez pierwsze dziesięć lat zajmował się przestępstwami gospodarczymi, następnie przeszedł do wydziału kryminalnego i dochodzeniowego. 16 lipca 1999 roku został mianowany na zastępcę komendanta powiatowego we Włoszczowie. Tam także odpowiedzialny był za pion kryminalny. W sierpniu 2004 roku został komendantem powiatowym we Włoszczowie, a od 28 czerwca pełni funkcję komendanta powiatowego w Staszowie. Sz. Basiński

* Dlaczego wybór życiowej drogi padł właśnie na policję, skoro jest pan absolwentem zootechniki?

- W tamtych czasach była potrzeba zatrudniania w przestępstwach gospodarczych specjalistów z różnych dziedzin. Przydzielono mnie wówczas do sekcji przetwórstwa rolno-spożywczego. Potrzebowali specjalistów do ujawniania i zwalczania przestępczości w tym kierunku.

* Skąd zamiłowanie do munduru?

- Już kiedy byłem nastolatkiem, myślałem o pracy w policji. Podobała mi się praca detektywa. Obejrzałem każdy film, który jej dotyczył. Już po średniej szkole chciałem iść do policji. Wiele osób mi mówiło, żebym najpierw skończył studia, bo wtedy będzie mi dużo lepiej. Faktycznie, kiedy w 1980 roku po obronie pracy magisterskiej podjąłem pracę w Komendzie Wojewódzkiej w Kielcach, okazało się, że na 35 osób w wydziale tylko cztery były po studiach. Pozostali mieli skończone szkoły średnie i zawodowe. W tamtych czasach posiadanie tytułu magistra gwarantowało wyższą pensję o 500 złotych.

* Czy dzieci poszły w ślad taty?

- Nie i cieszę się z tego. Jest to trudna praca, która wymaga ciągłej dyspozycyjności. Kiedy chłopcy byli mali, zazwyczaj byłem gościem w domu. Obecnie do Staszowa dojeżdżam 65 kilometrów, natomiast do Włoszczowy przez siedem lat miałem do pokonania w jedną stronę 55 kilometrów. Dziennie w podróży jestem dwie godziny, a przecież nie pracuje się tylko osiem godzin. Jest to ciekawy zawód, ale trzeba go lubić. Jeśli ktoś nie angażuje się w pracę, to nie wytrzyma w policji. Dlatego nie zawsze dzieci policjantów chcą pracować w policji. Człowiek się rodzi gliniarzem.

* Od trzech tygodni jest pan komendantem w Staszowie. Czy planuje pan jakieś zmiany?

- W rankingu trzynastu komend w województwie jednostka staszowska nie jest najgorsza. Są pewne obszary, które należy poprawić. Są również takie, w których musimy utrzymać ten poziom. Nie należę do ludzi, którzy robią rewolucję. Dokonałem tylko małych posunięć dla usprawnienia działań. Pewne zadania z ruchu drogowego przesunąłem do wydziału dochodzeniowo-śledczego. Chodzi tu o przestępstwa drogowe, szczególnie jazdę po pijanemu. Będę robił wszystko, aby zespół patrolowo-interwencyjny zajmował się tylko swoimi działaniami. Nie przewiduję żadnych zmian kadrowych. Zastępca zostaje ten sam. Nie sięgam do historii. Odcinam się od przeszłości grubym murem. Ma być tylko lepiej.

* Jak ocenia pan staszowskich policjantów?

- Zespół jest profesjonalny. Uważam, że nie ma złych pracowników, są tylko źle zarządzani. Nie oceniam nigdy swoich poprzedników. Obecnie codziennie robię odprawy z naczelnikami. Przekonuję ludzi do siebie, pokazuję, że jestem normalny. Wyznaję zasadę otwartych drzwi. Każdy może przyjść do mnie. Stwarzam taką sytuację, by zmniejszyć barierę przełożony - podwładny. Mam 26 lat doświadczenia w policji i wiem, gdzie można poprawić, a gdzie nie. Chciałbym stworzyć rodzinną atmosferę w pracy, by pracownicy byli zadowoleni.

* Co uważa pan za swój dotychczasowy sukces?

- To, że jeszcze jestem w policji (śmiech). Jest kilka ważnych spraw, które zostały rozwiązane z moim udziałem. Należą do nich te z początków mojej pracy, jak znalezienie sprawców zabójstw we Włoszczowie, zatrzymanie desperata, który wbijał stalowe szpilki w dno zalewu znajdującego się w środku lasu. Moim największym sukcesem jest umiejętność pracy z ludźmi. Sukcesy załogi nie są moimi sukcesami. Moimi jest to, że cementuję pracowników. Często jadę z nimi na różne zdarzenia i zawsze dziękuję załodze, bo co człowiek znaczy bez załogi.

* Jak pan ocenia współpracę z samorządami?

- Nie należy być konfliktowym. Ważna jest umiejętność dogadywania się bez względu na sytuację polityczną. Dziś w samorządach są: i lewica, i prawica, Prawo i Sprawiedliwość, Platforma Obywatelska i wiele innych partii. Komendant musi być apolityczny. Mnie nie obchodzi, kto kim jest, mam z nim współpracować, bo taka jest potrzeba. W Staszowie życzyłbym sobie, aby mi się udało spełnić moje plany. Mam nadzieję, że kiedyś będę odchodził w atmosferze sympatii tak samo z mojej, jak i ze strony załogi.

* Jak lubi pan spędzać wolny czas?

- Preferuję aktywny wypoczynek, jeżdżę na rowerze i gram w piłkę nożną. We Włoszczowie razem z policjantami często chodziliśmy do hali. Zimą zamieniam się w typowego domatora. Nie lubię wychodzić, kiedy temperatura powietrza znacznie spada poniżej zera. Lubię też obejrzeć dobry film, głównie o tematyce wojennej czy historycznej. Moim konikiem jest gotowanie.

* Jaką kuchnię pan preferuje?

- Na pewno nie wegeteriańską, choć czasami zdarza mi się rezygnować z mięsa na długi okres. Na co dzień przyrządzane potrawy składają się głównie z ogromnej ilości warzyw i mięsa. Najbardziej preferowane przeze mnie dania to polski schabowy, mielony i bryzole. Najlepiej wychodzą mi roladki.

* Często pan gotuje w domu?

- Jak mam wolną chwilę, to chętnie zajmuję się przyrządzaniem potraw. Czasami w soboty, kiedy mam wolne, to siedzę w kuchni i gotuję. Żona mi podpowiada. Kiedyś z powodu nadmiaru kalorycznych posiłków troszeczkę utyłem, ale wziąłem się za siebie i od dwóch lat trzymam normę.

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie