Żądania niemożliwe do spełnienia?
Psychiatra zatrudniony w Świętokrzyskim Centrum Psychiatrii w Morawicy zarabia około 4,4 tysiąca złotych brutto. Do tego dochodzą pieniądze za dyżury i dodatki. Lekarze zażądali od dyrekcji szpitala podniesienia wynagrodzenia o 100 procent. To oznacza, że oczekują wzrostu pensji podstawowej do 8-9 tysięcy złotych. Kolejnym żądaniem jest podniesienie stawki za godzinę dyżuru z 50 do 200 złotych. Zapowiadają, że w razie niespełnienia oczekiwań, po trzymiesięcznym okresie wypowiedzenia odejdą z pracy.
Dyrektor placówki Jacek Musiał podkreśla, że na tę chwilę oczekiwania medyków są nierealne. - Szpital finansowany jest przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Do 30 listopada mamy otrzymać propozycję finansowania na rok 2018 i dopiero wtedy będę mógł się ustosunkować do tych żądań płacowych. Mam nadzieję, że cała sytuacja zakończy się pomyślnie. Jeżeli lekarze po upływie trzech miesięcy wypowiedzenia faktycznie odejdą z pracy, będzie to oznaczało w najlepszym przypadku ograniczenie działalności lecznicy, a w najgorszym - zamknięcie szpitala - wyjaśnił Jacek Musiał.
Trzy możliwe scenariusze
Aby temu zapobiec dyrektor spotkał się wczoraj z zarządem województwa świętokrzyskiego, który jest organem prowadzącym szpital w Morawicy.
Po naradach Marek Szczepanik, członek zarządu województwa przedstawił trzy możliwe scenariusze dotyczące dalszego funkcjonowania placówki. Według pierwszego z nich lekarze faktycznie otrzymają podwyżki, ale mniejsze. - Na ten moment nie ma możliwości spełnienia żądań medyków. Osobną sprawą jest ich wysokość - żaden zakład pracy czy instytucja nie byłaby w stanie zagwarantować wzrostu wynagrodzeń o drugie tyle - zaznaczył Marek Szczepanik.
- Do końca listopada Narodowy Fundusz Zdrowia przedstawi nowe warunki finansowania placówki. Będziemy wnioskować, by były jak najkorzystniejsze. Zresztą myślę, że Fundusz również jest świadomy trudnej sytuacji, z jaką mamy obecnie do czynienia. Optymistycznie zakładając, finansowanie faktycznie będzie wyższe i wtedy wspólnie z grupami zawodowymi dojdziemy do kompromisu. Na pewno nie możemy mówić o takich kwotach, jakich oczekują, ale otrzymają podwyżki - informował członek zarządu i dodał, że chciałby, aby była to najbardziej prawdopodobna wersja wydarzeń.
QUIZ. Gwara młodzieżowa lat 70. Czy rozpoznasz te słowa?

Niewykluczone zamknięcie szpitala
Drugi ze scenariuszy zakłada najgorsze, czyli ewentualne zamknięcie szpitala. - W momencie, w którym wypowiedzenia staną się faktem i zabraknie lekarzy, lecznica będzie zmuszona uruchomić procedurę zamknięcia - jeśli nie całej placówki, to poszczególnych oddziałów - zapowiada Marek Szczepanik. Takie zakończenie pociągnie za sobą szereg konsekwencji. - Szpital będzie musiał wypowiedzieć umowę również innym pracownikom - dodaje.
Co w takim przypadku stanie się z chorymi? Obecnie w szpitalu przebywa 800 pacjentów, w skali roku leczonych jest nawet kilkanaście tysięcy osób. - Część pacjentów, jeśli będzie to możliwe, zostanie wypisana. Resztę trzeba będzie przetransportować do innych szpitali poza województwem, wskazanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia - informuje Marek Szczepanik.
Zadłużenie placówki jedną z opcji
Kolejną możliwą, choć mało prawdopodobną opcją jest pozytywna odpowiedź szpitala na postawione finansowe żądania. - Na tę chwilę trudno jest mi sobie to wyobrazić. W perspektywie roku na same pensje lekarzy przeznaczonych zostałoby o 6 milionów złotych więcej. To spowodowałoby konieczność spełnienia oczekiwań finansowych innych grup zawodowych w szpitalu - pielęgniarki to kolejne 4,5 miliona złotych, inni pracownicy - około 2,5 miliona. To zaprowadzi do zadłużenia lecznicy. Przy zachowaniu tego samego kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia rok 2018 zamknęlibyśmy z wynikiem finansowym rzędu 12-13 milionów złotych straty - wyjaśnia Marek Szczepanik. - To z kolei oznacza, że daną stratę musiałby pokryć budżet województwa, a jest to po prostu nierealne - dodaje.
Beata Szczepanek, rzecznik prasowy Świętokrzyskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia informuje, że na daną chwilę nie ma możliwości, żeby finansowanie szpitala w Morawicy znacząco wzrosło. - Kończymy już przygotowanie planu finansowego na rok 2018. Z racji tego, że w tym roku Świętokrzyskie Centrum Psychiatrii w Morawicy otrzymało dodatkowe środki w kwocie ponad 5 milionów złotych, to kontrakt raczej o dużo nie wzrośnie. Oczywiście, jeżeli dodatkowe środki zostaną przyznane na przykład przez Ministerstwo Zdrowia to sytuacja może się zmieni. Na chwilę obecną nie mamy jednak takiej wiedzy - wyjaśnia Beata Szczepanek.
Wygląda na to, że wejście w życie jednego z założonych przez zarząd województwa scenariuszy jest kwestią czasu.