Afrykański pomór już rozgościł się w naszym kraju. Strach padł na ludzi - choć im choroba nie grozi. Ale wybija hodowle świń. Ajak tu żyć bez wieprzowiny? Choroba, jak wszystko, co złe, idzie do nas ze Wschodu. Wirus zabija dziki i domowe świnie, ale przenosi go również człowiek - choćby na butach. Że dziki padają? Niech tam. Jest ich u nas tyle, że jakaś regulacja przyjść musiała, jak to w przyrodzie. Ale, że to zagraża domowym prosiakom, zamkniętym często w chlewniach? Toż one dzika na oczy nie zobaczą od narodzenia do nienaturalnej śmierci!
Jeśli ktoś na nie choróbsko ześle, to zwykle człowiek. Pójdzie do lasu, wdepnie w co nie trzeba, a potem w tych samych gumiakach do chlewika. I pomór gotowy! O dziwo - za rozprzestrzenianie ASF obwiniane są właśnie dziki. Myśliwi strzelają je na potęgę, choć nie tak znów łatwo to zwierzę upolować. To nie wystarcza. „Czarnego zwierza” nie ubywa, bo płodny nie gorzej od królika. Powstał pomysł, żeby w Polsce dziki do szczętu wybić. Ekolodzy biją na alarm - to zagrozi populacji! Fachowcy twierdzą, że jeśli wytłucze się nasze dziki, ich miejsce zajmą te z Białorusi i Ukrainy, znacznie częściej przenoszące ASF.
Rząd z myśliwych chce zrobić eksterminatorów na masową skalę. Ci, choć zabijanie zwierząt to nieodłączna część ich pasji, coraz częściej mówią - nie! Nie będziemy strzelać do prośnych loch (prośna to nie taka, co prosi, tylko zaciążyła), ani warchlaczków - pasiaczków. To niezgodne z myśliwską etyką. Ba, były czasy, że i kłusownicy mieli swój kodeks honorowy i ciężarnych, albo prowadzących młode nie zabijali.
Co ciekawe, nie tak dawno leśników i myśliwych na cały weekend spędzono w lasy, żeby dziki liczyli. I wyszło, że ich prawie nie ma. Ci, co się znali, pukali się w głowy – nie ten czas, nie to miejsce. To jakby ryb szukać na pustyni. Ale co tam. Prikaz to prikaz. Poszli, szukali, nie znaleźli.
Drugi absurd – w obronie dzików stają dziś miliony Polaków, którzy bez cienia wątpliwości kupują pakowaną w folię mieloną wieprzowinę i zajadają, popijając półsłodkim Carlo Rossi. Jakby na drzewach rosła. Poszukajcie w internetach, jak wygląda przemysłowy chów i ubój świnek. Apetyt Was odejdzie jak chęć na wódkę po Sylwestrze.
Łatwo w zaciszu gabinetu wymyślić receptę na problem. Gorzej, kiedy to, co świetnie wygląda na papierze, trzeba przenieść do rzeczywistości. Wystrzelać wszystkich dzików po prostu się nie da. No, chyba, żeby uzbroić urzędników w łuki i posłać do lasu. Niech się wykażą!
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: FLESZ. Przemoc w rodzinie
Źródło:vivi24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?