Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dają pieniądze, trzeba brać

Rafał BANASZEK

Ponad 30 rolników z powiatu włoszczowskiego przybyło we wtorek na spotkanie z Józefem Szczepańczykiem, posłem na Sejm ziemi świętokrzyskiej. Zawitał on do Starostwa Powiatowego, żeby omówić z rolnikami sprawę pozyskania środków unijnych. - My, jako powiat, powinniśmy sięgnąć po te pieniądze - zachęcał starosta włoszczowski.

Złożyli wnioski, czekają na pieniądze

Jak poinformował poseł, około 85 procent rolników w kraju złożyło już wnioski o dofinansowanie z programu dopłat bezpośrednich do rolnictwa. - Gdy mamy już za sobą te programy, ludzie wierzą, że pieniądze są i można je dostać. W miastach dziwią się, jaki to grad pieniędzy spadł na rolników. Zawsze powtarzam takim mieszczuchom, niech przyjadą i postawią się na ich miejscu. Powtarzam, dopłaty bezpośrednie to nie jest łaska dla rolnika. To ochrona dla konsumenta w mieście - mówił Józef Szczepańczyk. Gdy zapytał, ile osób z powiatu włoszczowskiego dostało pieniądze, z 30-osobowej grupy zgłosiło się zalewie dwóch rolników.

- Zostałam przecież wylosowana. Przyjechała jedna komisja, miała przyjechać druga. Do tej pory jej nie widać. Pieniędzy też - żaliła się 27-letnia kobieta. - Trochę cierpliwości. Uregulowane będzie na pewno. Wszystko powinno się rozwiązać najpóźniej do końca kwietnia. Unia to nie jest ciotka z Ameryki, która bierze i daje - uspokajał rolników poseł Szczepańczyk.

Bogusław Tatar, kierownik Biura Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa we Włoszczowie wyjaśniał, że agencja cały czas wypłaca pieniądze. W skali kraju, codziennie takich wypłat realizuje się około 20-30 tysięcy.

- Spokojnie, pieniądze są. Uważam, że już do końca lutego wszystko się rozwiąże. Osoby, które złożyły wnioski odnośnie gospodarstw położonych na tak zwanych niekorzystnych warunkach gospodarowania (OSW), dostaną pieniądze trochę później. Od 15 marca będzie można składać kolejne wnioski o dopłaty - informował kierownik Tatar. Jeden z rolników skarżył się na biuro powiatowe agencji, że nic nie robi, żeby wyliczyć jego dopłatę. Jak mówił, kilkakrotnie chciał ją sprawdzić, ale za każdym razem słyszał to samo, że system się zawiesił. Kierownik odpowiedział mu, że najwidoczniej jeszcze nie napłynęło z centrali.

Jest kasa dla młodych rolników

Poseł przywiózł rolnikom wieści, że od 1 lutego rusza program dotyczący przekształcania gospodarstw niskotowarowych w rynkowe. Wszystkie wnioski będzie można pobierać w oddziałach powiatowych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Żeby można było skorzystać z tego programu gospodarstwo musi spełnić określone kryteria. Przede wszystkim musi posiadać odpowiedni wskaźnik tak zwanej żywotności ekonomicznej gospodarstwa (SU), który można wyliczyć w agencji. Jeżeli gospodarstwo zmieści się w granicy 2-4, to jego właściciel może otrzymać pieniądze. I to niemałe, bo co roku, przez pięć lat, może dostawać nawet 1250 euro, to jest około 6 tysięcy złotych. I tu trzeba się spieszyć, bo pula pieniędzy jest ograniczona.

Wcześniej trzeba jednak sporządzić biznesplan gospodarstwa, w którym rolnik określa cel, jaki chce osiągnąć. Po trzech latach Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przeprowadza kontrolę, czy cel osiągnięto. Jeżeli wszystko jest w porządku, rolnik otrzymuje pieniądze na kolejne dwa lata. Jeżeli okaże się, że petent nie wywiązał się z zobowiązania, wówczas agencja przestaje finansować gospodarstwo. Pieniędzy nie trzeba oddawać za nie zrealizowanie założeń zawartych w biznesplanie.

Drugi interesujący program, o którym poinformował poseł Szczepańczyk, to pomoc dla młodych rolników. Chodzi tutaj o tak zwaną wyprawkę w wysokości nawet 50 tysięcy złotych. By dostać te pieniądze trzeba przede wszystkim posiadać kwalifikacje rolnicze, być ubezpieczonym w KRUS, należy przejąć gospodarstwo, a sam wniosek złożyć nie później niż rok po przejęciu gospodarstwa.

Przyszłość w agroturystyce

Nie zabrakło też informacji dla zainteresowanych przekształceniem gospodarstwa w agroturystyczne bądź założeniem nowego. Gospodarstwo, żeby być agroturystycznym, musi uzyskać promesę, która jest bezpłatna. Na ten cel rolnik może otrzymać z pieniędzy unijnych nawet do 100 tysięcy złotych. Jest jedno "ale". Musi najpierw włożyć 50 procent wartości, o która się ubiega. To jest podstawą refundacji tej samej kwoty z pieniędzy unijnych. - Najpierw trzeba ukraść, żeby coś dostać. Żeby zainwestować trzeba by mieć takiego wujka jak Kulczyk - mruczeli pod nosem rolnicy.

Przy przekształcaniu gospodarstwa na ten typ pozyskane pieniądze można przeznaczyć m.in. na rozbudowę, remonty, zmianę dachu, zakup sprzętu i wyposażenia, nawet używanego, kupno zwierząt. - Nawet na targu w Bodzentynie. Na wszystko musi być jednak dokumentacja - informował poseł Szczepańczyk. Nie można za to wybudować czegoś od początku. Do prac można przystępować zaraz po podpisaniu umowy.

- Często, jak jeżdżę na szkolenia do powiatów, ludzie mnie pytają, czy można wliczyć koszty własne, które się ponosi przy zakładaniu tego typu gospodarstwa. Własną robociznę niestety nie, ale jeżeli ktoś podpisze umowę, na przykład z sąsiadem na wykonawstwo, to jak najbardziej może sobie odliczyć poniesione koszty. Na gospodarstwie agroturystycznym można nieźle zarobić. Trzeba mieć jednak świadomość, że dwudziestohektarowego nie poprowadzi się - mówił poseł.

Co słychać w Sejmie

Na zakończenie spotkania poseł Szczepańczyk poinformował rolników co aktualnie dzieje się w Sejmie. Przypomniał o kontrowersjach wywołanych projektem ustawy dotyczącej Kasy Społecznego Ubezpieczenia Rolniczego. - Jak popatrzyliśmy na ustawę, której pomysłodawcą był minister Jerzy Hausner, to się okazało, że w skórę dostaną najbardziej właściciele małych i średnich gospodarstw. Nie mogliśmy na to pozwolić. Doprowadziliśmy do tego, że ustawa ta trafiła, jak my to określamy w żargonie sejmowym, do "zamrażarki". Prace wstrzymano. Podobnie jak z ustawą o paliwie rolniczym - mówił poseł. Nic dziwnego. Rolnik, który ma hektar dziesięć arów pola płaci tyle samo w KRUS, co ten, który jest właścicielem stu hektarów.

Gość zwrócił też uwagę na problem przyznawania stypendiów unijnych dla najuboższych rodzin na wsiach.

- Obiecywali 504 złote. Ludzie są zawiedzeni, bo złożyli dokumentacje, a teraz obniża się progi dochodowe - wyjaśniał. Jak pamiętamy, w powiecie włoszczowskim wsparcie otrzymało tylko 85 studentów na 868 wszystkich chętnych. Osoby te liczyły na pomoc finansową w wysokości 350 złotych. Progi dochodowe zostały zmniejszone do 120 złotych na członka rodziny.

Na zakończenie poseł zwrócił uwagę na dwie ważne ustawy. Pierwsza dotyczy ubezpieczenia majątkowego na wsi. Jak wiadomo, większość upraw nie jest ubezpieczona. - Kwoty, jakie trzeba na to wydać powodują, że ręce i spodnie opadają rolnikom. Dlatego nie ubezpieczają ich - mówił. Ustawa ta ma pomóc rolnikom, którzy stracili część swoich plonów w wyniku klęsk żywiołowych. Druga ustawa dotyczy z kolei kontraktacji. Jak zapewniał poseł, dzisiaj mamy do czynienia z huśtawką w rolnictwie. Dziś opłacają się truskawki, jutro wiśnie. Żeby coś osiągnąć trzeba poczekać nieraz kilka lat. Ustawa ta ma na celu związanie kontrahenta z rolnikiem - producentem na dłuższy okres.

- O co w tym Sejmie chodzi? - dziwił się jeden rolnik z Kuczkowa. - Mówią tam, że rolnicy nie płacą podatku dochodowego. Jak można wyliczyć dochód z gospodarstwa, niech przyjdą i zobaczą jak rzeczywiście wygląda warsztat pracy rolnika. Nie mają o nim zielonego pojęcia. Kto dalej to wytrzyma - rozkładał ręce rozczarowany mężczyzna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie