Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawid Czupryński: Zerwałem z wizerunkiem ładnego chłopca i amanta [WYWIAD]

Anna Bilska
Anna Bilska
Aktor z Kielc, Dawid Czupryński, znany szerszej publiczności jako Bruno w serialu „Na Wspólnej”, ostatnio pokazał widzom zupełnie inne oblicze. W serialu Canal+ „Zasada przyjemności” zagrał policjanta - narkomana. Kielczanin nie boi się trudnych ról - przeciwnie! Czeka na nowe, ambitne wyzwania.

Z Dawidem spotykamy się w letni dzień w jego rodzinnym mieście, na kieleckim rynku, by porozmawiać o przełomie, jaki nastąpił w jego aktorskiej karierze. Do niedawna kojarzony z „wygłaskanymi” rolami ładnego chłopca i amanta, zaprezentował się z zupełnie innej strony. W „Zasadzie przyjemności” w reżyserii Dariusza Jabłońskiego wcielił się w postać policjanta uzależnionego od narkotyków.

Ten kryminalny serial Canal+ to duża międzynarodowa produkcja z fabularnym rozmachem, wciągająca widza w historię brutalnych morderstw. Ekipa filmowa spędziła na planie aż 9 miesięcy, aby stworzyć serial najwyższych lotów. Zaangażowano 60 kaskaderów z różnych krajów, ponad 200 pojazdów i 3 międzynarodowe ekipy liczące blisko 500 osób.

Choć pretekstem do rozmowy z Dawidem jest nowa produkcja, aktor chętnie opowiedział nam również o swoich zawodowych marzeniach, a także zdradził kulisy życia prywatnego. Otwarcie mówi o miłości, nie tylko do aktorstwa.

Czy angaż w serialu „Zasada przyjemności” to rola, na którą czekałeś niecierpliwie?

Wiesz, ja czekam na wiele ról. Chciałbym się rozwijać. Oczywiście jest to pewien przełom w mojej pięcioletniej karierze, ponieważ miałem okazję pokazać się z innej strony, niż do tej pory. Zerwałem z wizerunkiem ładnego chłopca i amanta a przepotwarzyłem się w brudnego i zadziornego policjanta.

Jak osiągnąłeś ten efekt? Czy dużo Cię to kosztowało?

Ściąłem włosy, zapuściłem zarost, rozwaliłem sobie czoło... Dla mnie to kwintesencja aktorstwa. Bardzo mi zależy, aby w przyszłości kreować takie role, które pozwolą mi odciąć się od oblicza, które możemy oglądać na przykład w „Na Wspólnej”. Pod tym względem moim autorytetem jest brytyjski aktor Christian Bale. Kiedy trzeba, to się odchudzi - jak do „Mechanika”, wyrzeźbi - jak do „Batmana” albo przytyje - jak do roli w filmie „Vice”.

Lubisz sobie stawiać poprzeczki?

Cały czas je stawiam. Teraz chciałbym doskoczyć do jakiejś głównej roli w fabule, a przynajmniej mocnego, drugiego planu - najlepiej wbrew moim warunkom. Marzy mi się rola transwestyty... Obecnie gram policjanta, który jest gejem. Wizja mocno odbiega od schematu i chyba nie kojarzę takiej roli w polskich produkcjach. Ponadto policjant jest uzależniony od narkotyków. To było wyzwanie.

Widziałeś się już w tej roli na ekranie? Wszystko było spójne? Nie gryzło się?

Jest to, nad czym pracowaliśmy. Jestem bardzo zadowolony z efektu końcowego. To w końcu międzynarodowa produkcja z obsadą z Polski, Czech i Ukrainy. Jeśli ktoś lubi kryminały w klimacie skandynawskim, to koniecznie musi obejrzeć ten serial. Może trafiło się kilka scen, do których miałem zastrzeżenia. Aktorzy są bardzo przewrażliwieni na swoim punkcie i czasem mało obiektywni. Czasem myślę, że mogłem gdzie indziej spojrzeć, inaczej podnieść rękę... Zwracam uwagę na detale, lubię stwarzać rolę na takich smaczkach. Nie wylewam kubłów na widza, lecz sprzedaję ją dyskretnie. Policjant - narkoman, którego gram jest bardzo empatyczny wobec kobiet, ale bywa też zimny i konkretny.

Masz za sobą jakieś odważne, pikantne sceny? Co na to Twoja partnerka?

Tak, przyszło mi już zagrać nago, jak w „Zasadzie przyjemności”, czy zerwać z siebie wszystko poza gaciami, kiedy grałem chippendalesa. Patrycja pracuje w branży. Jest montażystką filmową, więc jest wyrozumiała. Nie jest zazdrosna, bo wie, że taką mam pracę. Ma ogromny zapas tolerancji.

Jak się poznaliście?

W Chałupach na peronie. Zdążyliśmy tylko zagaić rozmowę, kiedy nadjechał pociąg. Zdążyłem zapytać gdzie ją mogę znaleźć i spotkaliśmy się dwa dni później, ale potem jakoś rozeszło się po kościach. Dopiero pół roku później, kiedy jechałem na zdjęcia do Łodzi, dostałem zaproszenie do grona znajomych na Facebooku. Niesamowity zbieg okoliczności, bo Patrycja właśnie tam studiowała. Obecnie mieszkamy razem w Warszawie.

Jak płynie życie w stolicy?

Lubię Warszawę, ale nie wyobrażam sobie mieszkania w centrum. Wolę chatkę pustelnika gdzieś na uboczu. Po intensywnych dniach zawodowych potrzebuję pobyć sam ze sobą, wyciszyć się, odpocząć od zgiełku miasta i tłumów. Z drugiej strony jestem obieżyświatem, uwielbiam podróżować, zmieniać otoczenie. Nie potrafię być długo w jednym miejscu i czasem lubię się gdzieś wyrwać. Na przykład do Kielc, tak jak teraz.

Dużo dzieje się w pracy, więc w domu spokój jest mile widziany...

Otóż to. Cisza i spokój, przyroda, kontemplacja - to wszystko jest potrzebne, żeby się wyciszyć.

Po wakacyjnej przerwie na nowo ruszyły nagrania i emisje odcinków „Na Wspólnej”. U Brunona mnóstwo teraz się dzieje. Co możesz nam zdradzić? Czy będzie happy end?

Powiem tak. Będą dwa zakończenia - jedno z happy endem, a drugie bez. Dużo się pozmienia w życiu mojej postaci. Będzie pikantnie, mniej lub bardziej wesoło, ale na pewno głośno. Bruno nie będzie sobie radził z rzeczywistością, świat mu się zawali, ale ma przyjaciół.

Czy o nowe wątki w serialu pytają też fani?

Na Instagramie głównie proszą o autografy, spotkanie, czasem padają mniej lub bardziej moralne propozycje. Z reguły są to bardzo miłe komentarze, dużo komplementów. Z hejtem raczej się nie spotykam.

Na planie „Na Wspólnej” też jest tak miło?

Tak! To bardzo mili ludzie. Ekipa długo ze sobą pracuje i tworzy fantastyczny zespół.

Pamiętasz moment, w którym stałeś się jego częścią?

Pięć lat temu do końca nie wiedziałem co się wydarzy. Producenci mówili, że to ma być stała rola, ale nie było stuprocentowej pewności. Wszystko leżało w rękach widzów - od tego, czy nas polubią i będą chcieli śledzić nasze losy.

W rolach serialowych masz już doświadczenie, w fabule także. Teatr też nie jest Ci obcy...

Z teatrami współpracuję gościnnie. Gram w „Apartamencie prezydenckim” Teatru Komedia, „Skoku w bok” i „Alibi od zaraz” Teatru Capitol, „My, dzieci z dworca ZOO” w Teatrze Kamienica, a także w „Jaskiniowcach” Teatru Rębacz, gdzie odgrywam rolę Tarzana. Ten ostatni spektakl w ubiegłym roku wystawiliśmy w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach.

Chciałbyś rozwijać się także w tym zakresie?

To są zupełnie dwie różne strony aktorstwa. Innymi środkami wyrazu posługujemy się w teatrze, a innymi przed kamerą. Teatr uczy pokory i daje spotkanie z widzem, którego nie ma bezpośrednio na planie. To energia, która zderza się ze sobą - my dajemy ją widzom, a widzowie nam, każdy korzysta [śmiech]. Bywa też tak, że... tej energii nie ma wcale i powstaje między nami „ściana”. Wszystko może się zdarzyć, trzeba sobie radzić z różnymi sytuacjami. To jest cudowne!

Masz za sobą wiele egzotycznych podróży. Czego Cię nauczyły?

Zwiedzając takie kraje Azerbejdżan, Gruzję, czy Tajlandię, uświadomiłem sobie, że im ludzie są biedniejsi, tym są szczęśliwsi. Do szczęścia tak naprawdę potrzebne są tylko łóżko, dach nad głową i dostęp do bieżącej wody. Takie totalne minimum.

Często przemawia przez Ciebie romantyk?

Zawsze było mi do niego blisko. Ja naprawdę uwielbiam podróżować, odkrywać nieznane, poznawać ludzi, obserwować. Jak wiadomo, podróże kształcą i poszerzają horyzonty. I to nie jest tylko utarty frazes. Poznając inne kraje, przekonałem się, że w Polsce nie jest najgorzej. Są kraje uboższe, gdzie ludzie nie mają tego, co my, a są szczęśliwi.

Wydaje się, że cieszą Cię drobiazgi i doceniasz każde, nawet najmniejsze pozytywy w życiu. Czy to prawda?

Zapominam o nich często, ale w głębi serca cieszę się z tego, co mam. Jestem zdrowy, mam wspaniałą kobietę, pracuję w zawodzie. Mam też cudownych, wspierających rodziców, którym zawdzięczam to, gdzie teraz jestem.

A kiedy trafiają się gorsze momenty, jak sobie z nimi radzisz?

Ja generalnie optymistycznie podchodzę do życia i pozytywnie patrzę na jutro. Uważam, że wszystko jest w naszej głowie. To potęga podświadomości. To my sami kreujemy swoją przyszłość i jej wizję. Trzeba wierzyć w siebie! Mnóstwo ludzi mówi, że jest niespełniona w życiu. Ale kiedy ich zapytamy, jak dążyli do swoich celów, to okazuje się, że nie zrobili nic. W ten sposób nie osiągniemy swojego celu.

Co byłoby Twoim osiągnięciem i spełnieniem w sferach zawodowej i prywatnej?

To wszystko zmienia się z biegiem życia. Kiedyś moim marzeniem było dostanie się do szkoły teatralnej. Potem praca w zawodzie. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Obecnie chciałbym doświadczać coraz to więcej nowych wyzwań - filmy fabularne, seriale, może za granicą spróbuję swoich sił. Kto wie? Życie jest pełne niespodzianek. Cieszmy się nim i wierzmy, że marzenia się spełniają.

24 października skończysz 31 lat. Czy masz w sobie cechy, które przypisuje się zodiakalnym skorpionem?

Walczę o swoje. Jak trzeba, to ukąszę. Anthony Hopkins powiedział, że kiedyś traktował ludzi dobrze. A teraz traktuje ich tak, jak oni traktują jego. Chyba mam podobnie. Jestem zwykłym, szarym chłopcem z Kielc, na nikogo nigdy nie patrzę z góry, nigdy się nie wywyższam. To strasznie bufoniaste, kiedy ktoś pozjadał wszystkie rozumy i patrzy na rozmówcę jakby ten był kimś gorszym. Jestem sobą i nie odbiło mi na moim punkcie, ale... to nie znaczy, że nie mam swojego systemu wartości. Jestem nieufny. Muszę kogoś poznać, poczuć, przeskanować i wyciągnąć wnioski, zanim pożyczę mu miliard złotych... których nie mam [śmiech].

A gdybyś je miał? Marzy Ci się taka kariera i bogactwo?

Pieniądze w jakiś sposób pomagają, ale nie patrzę na życie przez ich pryzmat. Zostałem aktorem, dzięki czemu mogę zakładać maski i stać się każdym. Nie popadam w rutynę, bo chcę się rozwijać, pokonywać bariery i przeskakiwać przez coraz wyższe poprzeczki. Krótko mówiąc - pracować i robić to, co kocham.

Dawid Czupryński: Zerwałem z wizerunkiem ładnego chłopca i amanta [WYWIAD]
Karolina Roszak

Dawid Czupryński. Urodził się 24 października 1988 w Kielcach. Absolwent Liceum Ekonomicznego im. Mikołaja Kopernika w Kielcach. Uczęszczał na zajęcia teatralne do Wojewódzkiego Domu Kultury w Kielcach, brał udział w warsztatach w kieleckim Teatrze imienia Stefana Żeromskiego. Uczęszczał do Policealnego Studio Aktorskiego Lart studiO w Krakowie. W 2014 ukończył Wydział Aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej (obecnie Akademia Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego) w Krakowie. Tam pojawiły się pierwsze etiudy filmowe i inne produkcje krakowskie. Grał w filmach: „Kamienie na szaniec”, „Panie Dulskie”, „Bodo”. Obecnie gra Bruna Krawczyka w „Na Wspólnej”, wcześniej pojawiał się także w serialach: „M jak miłość”, „Pierwsza miłość”, „Ojciec Mateusz”, „Komisarz Alex”, „Na dobre i na złe” i innych. Premiera serialu Canal+ „Zasada przyjemności” odbyła się w czerwcu 2019. Można go oglądać na NC+GO oraz online na player.pl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie