Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla spekulantów kary śmierci! – „bitwa o handel” w propagandzie komunistycznej

Tomasz Trepka (Echo Dnia)
Fragment artykułu z „Dziennika Powszechnego”. Ze zbiorów Archiwum Państwowego w Kielcach.
Fragment artykułu z „Dziennika Powszechnego”. Ze zbiorów Archiwum Państwowego w Kielcach.
Olbrzymia część artykułów, w drodze od fabryki, gdzie robotnik je wyprodukował, do sklepu, gdzie mógł je nabyć, była przechwytywana przez silne finansowo elementy niepracujące, względnie sprzedawana po spekulacyjnej cenie. Spekulanci, wykupując towary i podbijając ceny, okradali ludzi pracy z części zarobku, zmniejszali realną wartość płac, dezorganizowali życie gospodarcze kraju – grzmiała komunistyczna prasa w 1947 r. Niedługo po zapowiedzi walki z tzw. sektorem prywatnym, władze Polski „ludowej” podjęły zakrojoną na szeroką skalę akcję propagandową.

Jej symbolicznym otwarciem było przemówienie Hilarego Minca – członka ścisłego kierownictwa Polskiej Partii Robotniczej w kwietniu 1947 r. Tym samym uruchomiona została machina propagandowa znajdująca się na usługach komunistów, która towarzyszyła wszelkim działaniom represyjnym prowadzonym w latach 1947–1948 w ramach „bitwy o handel”.

Wszystko dla „dobra ludu”
Pierwszym, podstawowym krokiem jaki podjęto, stało się wyjaśnienie, dlaczego zdecydowano się na podjęcie walki z częścią prywatnego sektora handlowego. Naczelnym zadaniem rozpoczętej walki o normalności w handlu jest powiększenie realnych zarobków świata pracy, poprzez zlikwidowanie nienormalności, niesłychanej grabieży spekulacyjnego kapitału, wprowadzenie usprawnień i rozszerzenie handlu państwowego, uzdrowienie spółdzielczości i walka ze spekulacyjną częścią kupiectwa prywatnego – podawała w maju 1947 r. komunistyczna prasa w Polsce. Propagowanie haseł walki o „dobrobyt ludu pracującego” stało się jednym z naczelnych elementów propagandy towarzyszącej „bitwie z kupiectwem”.

Jak zamierzano osiągnąć zwycięstwo nad spekulantami? Zdaniem agitatorów komunistycznych sposób był niezwykle prosty – walka z drożyzną. Rozpoczęta z dużym rozmachem walka z sektorem prywatnym wzbudzała obawy dużej części społeczeństwa – nie tylko jak twierdzono w oficjalnej propagandzie – wyzyskiwaczy i oszustów zarabiających na robotnikach i chłopach. Jednym z zamierzeń komunistów stało się przeprowadzenie akcji propagandowej, przekonującej o zasadności wprowadzanych zmian. Jej celem – według oficjalnie lansowanych zapewnień – było jedynie nakreślenie ram współpracy państwa z sektorem prywatnym.

Przekonywano, że rządzący nie dążą do likwidacji handlu prywatnego. Celem było objęcie go w ścisłe ramy ustawowe, jednocześnie poddając go kontroli państwa. Chodziło o „unowocześnienie” jego form organizacyjnych. Wykluczano jakiekolwiek zmiany w modelu gospodarczym Polski. Jednocześnie zapewniano, że „bitwa o handel” przyczyni się do większej samodzielności „zdrowo działających” organizacji kupieckich. Program rządu […] rozszerza organizację samorządu gospodarczego. Agitacja o rzekomej zmianie naszego modelu gospodarczego wychodzi z błędnych założeń i nie opiera się na żadnych prawdziwych przesłankach – zapewniano w komunistycznej prasie.

„Bitwa o handel” miała leżeć w interesie samego sektora prywatnego, gdyż jak przekonywano, był on wykorzystywany przez „zorganizowane grupy przestępcze”. Co radzili komunistyczni propagandziści? Droga wyjścia z tej sytuacji leży w ścisłej współpracy prywatnego kupiectwa i jego organizacji zawodowych z Rządem w dziedzinie walki ze spekulacją – pisano. Miała polegać ona przede wszystkim na ustaleniu obiektywnych cen wyjściowych oraz marż handlowych.

Poparcie społeczne dla projektu „bitwy o handel”, próbowano uzyskać także poprzez zapowiadanie przyszłych korzyści. Jedną z inicjatyw władz było stworzenie powszechnego przekonania, że w ramach orzeczonych kar, spekulanci, a nawet ich najbliżsi będą regularnie… finansowo wspierać szkoły i młodzież z najuboższych rodzin. Dochodzimy do przekonania, że dzieci warstw dobrze sytuowanych, a zwłaszcza spekulantów, powinny płacić 1500–2000 [zł] miesięcznie, co powinno dać rocznie kwotę, która to będzie mogła być obrócona na pomoc młodzieży niezamożnej – tłumaczył minister oświaty Stanisław Skrzeszewski.
Komuniści zdali sobie jednak sprawę, że prowadzone przez nich działania propagandowe nie są w stanie przekonać większej grupy obywateli. Zdecydowali się więc na przejście do kolejnego kroku – ukazania, że społeczna aprobata założeń „bitwy o handel” jest powszechna.

„Ludzie pracy żądają kar śmierci”

Jak przekonywano, niezadowolenie społeczne było tak duże, że oddani budowie ludowej ojczyzny Polacy żądali nawet kar śmierci dla najbardziej „zasłużonych” oszustów: oburzenie na spekulantów i paskarzy jest powszechne. I należy to powiedzieć: kraj przyjąłby z uczuciem zadowolenia wiadomość o rozstrzelaniu kilku, czy kilkunastu spekulantów, żerujących na niedoli ludzi pracy. „Ludzie pracy”, jak określano ich w propagandzie mieli wysyłać setki listów do redakcji pism oraz gazet, wyrażając swoją wielką dezaprobatę wobec działań części prywatnego kupiectwa. Jeżeli czynniki państwowe nie wydadzą kary śmierci na tych rabusiów, to komisje specjalne będą mało skuteczne, a człowiek pracy zginie jak mrówka pożarta przez mrówkojada – miał pisać robotnik w liście do redakcji.

Lansowana w mediach współpraca robotnika i chłopa, także w przypadku „problemów” w handlu miała pomóc w uzdrowieniu sytuacji. Mobilizacja „ludu pracującego” spadła na barki propagandy, znajdującej się pod kontrolą partii komunistycznej. Ta walka, walka z drożyzną może być wygrana, wygrana w pełni, jeżeli tylko poprze je całe społeczeństwo, jeśli tylko elementy przodujące narodu – organizacje partii robotniczych, w pierwszym rzędzie zmobilizują cały świat pracy dla takiego poparcia – pisano na łamach „Głosu Ludu”, organu prasowego Komitetu Centralnego PPR.

Winnymi pogarszającej się sytuacji gospodarczej byli w opinii władz dokonujący nadużyć, a wszelkie oburzenie kieruje się nie przeciwko rządowi, nie przeciwko obozowi demokratycznemu […] Dlatego, że każdemu wiadomo, iż sytuacja gospodarcza kraju nie usprawiedliwia obecnej zwyżki cen. Przez kraj przechodzi fala oburzenia. Oburzenia słusznego i usprawiedliwionego. Świat pracy nie chce i nie może dłużej tolerować potwornego wyzysku ze strony garstki spekulantów i paskarzy – grzmiał w maju 1947 roku „Głos Ludu”.

Jednym z elementów propagowanego „szerokiego poparcia mas dla walki ze spekulacją”, miały być prowadzone na wielką skalę „kontrole społeczne”. Propagowano działające na tej płaszczyźnie Społeczne Komisje Kontroli Cen (SKKC) oraz Obywatelskie Komitety Walki z Drożyzną. Z najbardziej świadomych robotników i pracowników umysłowych tworzymy Komisje Kontroli Cen, dajemy im przeszkolenie, dajemy im do pomocy fachowych urzędników, aby bronili naszych interesów, aby pilnowali przestrzegania ustalonych cen – pisano w komunistycznej prasie. Komuniści starali się na wszelkie możliwe sposoby walczyć o dobre imię wszystkich pracujących w owych komisjach. Z oficjalnie płynących zapewnień, w swojej działalności miały one kierować się wyłącznie kwestiami merytorycznymi. Członkowie komisji i kontrolerzy nie powinni kierować się jakimkolwiek uprzedzeniem i traktować każdego kupca jako ewentualnego przestępcę. Podejście takie jest szkodliwe, państwo walczy tylko ze spekulantami i szkodnikami gospodarczymi – podkreślano na łamach prasy codziennej.

Obrona „spekulacyjnej orgii”

Typowym zabiegiem propagandy, szczególnie upowszechnionym w państwach niedemokratycznych, a takim była Polska po 1945 r., było ciągłe poszukiwanie wroga, który miał sabotować wszelkie posunięcia, zmierzające do naprawy sytuacji. Mechanizm taki zastosowano także w okresie „bitwy o handel”. Kto zatem był największym oponentem zmian, które proponowała władza „ludowa”? Pierwszym stała się „reakcyjna”, mentalnie związaną ze światem kapitalistycznym część handlowego sektora prywatnego, nazywana często nieprecyzyjnym i szerokim określeniem „podziemia gospodarczego”. Drugim wrogiem było „mikołajczykowskie” Polskie Stronnictwo Ludowe (PSL).

Największa partia opozycyjna w Polsce stała się symbolem ochrony przywilejów „kupieckich oszustów”, posługiwała się językiem przypominającym „syk nienawiści paskarzy, spekulantów i pasożytów” oraz czerpała „oczywiste zyski” z nielegalnego procederu. Ataki na PSL były powszechne, bowiem kierowane przez Stanisława Mikołajczyka stronnictwo, stanowiło „legalną ekspozyturę podziemia politycznego”.

Według komunistów, zamierzeniem PSL było sianie paniki w społeczeństwie, „poderwanie zaufania do demokratycznego rządu” oraz obrona „spekulacyjnej orgii”. Nie były to jedyne zarzuty formułowane na łamach kontrolowanej przez komunistów prasy. Kolejnym stało się oskarżenie o usiłowanie rozbicia jedności robotniczo-chłopskiej, pisano m.in.: panowie z PSL nieraz już zawiedli się, kiedy liczyli na rozbicie jednolitego frontu i nieraz się jeszcze zawiodą […] PSL pana Mikołajczyka od dawna już przestała wyrażać interesy chłopa polskiego, a wyraża interesy spekulantów miejskich i wiejskich – cytowano Romana Zambrowskiego, jedną z najważniejszych osób w partii komunistycznej i przewodniczącego Komisji Specjalnej do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym.

Nie tylko działacze PSL mieli stać na froncie obrony kupieckich nadużyć. Za szeregiem kłamliwych pomówień uderzających nie tylko w gospodarkę, ale w powagę państwa polskiego stał zdaniem władz „obcy i wrogi Polsce wywiad”. Plotki [między innymi dotyczące całkowitej likwidacji handlu prywatnego – redakcja] wybuchają w różnych ośrodkach kraju, co wskazuje na to, że istnieje zorganizowany ośrodek szkodnictwa gospodarczego, który według wszelkich przypuszczeń i według pewnych danych, związany jest z ośrodkami antypolskiego wywiadu, który usiłuje zakłócić normalny bieg życia gospodarczego w naszym kraju. Przyjdzie zapewne czas, kiedy nici tej akcji zostaną ujawnione publicznie – mówił Hilary Minc.

Komisja z „ludzką twarzą”

Komunistyczna prasa permanentnie przypominała o działalności Komisji Specjalnej do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym. W lokalnych gazetach czytelnik mógł bez większego trudu natrafić na wzmianki o grzywnach, osobach umieszczonych w specjalnych obozach pracy, czy innego rodzaju karach, jakie spadały na kolejnych „spekulantów”. Podawano przy tym wszystkie dane osób zamieszanych w nielegalny proceder (imiona i nazwiska podejrzanych, dokładne adresy zamieszkania oraz sklepów).

Celem tego typu zabiegów propagandowych, było przede wszystkim utrzymywanie części społeczeństwa w strachu przed nieuchronnością kar. Z prasy, która ukazywała się na terenie województwa kieleckiego wyłaniał się obraz Komisji działającej niezwykle sprawnie oraz karzącej surowo. Zaledwie kilka dni po ogłoszeniu „bitwy o handel”, agitatorzy trąbili o pierwszych, wielkich sukcesach jakich nie udałoby się osiągnąć, gdyby nie determinacja wspomnianej instytucji.

Komisja Specjalna nie tylko karze – ale pomaga w przeprowadzaniu akcji społecznych – głosił jeden z artykułów zamieszczonych w „Głosie Ludu”. Na czym polegała ta pomoc? Prowadzone są równocześnie tak zwane akcje profilaktyczne. Między innymi Komisja Specjalna dopomogła w szybkim rozprowadzeniu nawozów sztucznych, interweniowała w sprawie zaopatrzenia ludności w ziemniaki. Obecnie przystąpiono do pomocy rolnikom w walce ze stonką – budowała pozytywny wizerunek Komisji Specjalnej komunistyczna prasa.

Podobny zabieg, ocieplający wizerunek Komisji zastosowano także w przypadku osób skazanych za działalność spekulacyjną. Propaganda komunistyczna nie chciała jedynie straszyć Polaków, ale także podkreślać o „wielkiej wyrozumiałości” władzy „ludowej”. Podarowaną przez ośrodki decyzyjne, „drugą szansą” dla skazanych było objęcie ich częścią ustawy amnestyjnej z 22 lutego 1947 roku. Komisja postanowiła szeroko stosować amnestię, mimo że ustawa wyraźnie obowiązku na nią nie nakłada – pisano w połowie marca 1947 r. na łamach „Życia Radomskiego”. Artykuł został opatrzony wymownym tytułem – „Komisja Specjalna zwalnia”. W związku z wejściem w życie wspomnianej ustawy podkreślono, że jedynie w przeciągu niecałego miesiąca jej funkcjonowania, Delegatura Komisji Specjalnej do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym w Kielcach umorzyła około 70 spraw, a kolejne tego typu posunięcia były jedynie kwestią czasu.

Praca domowa… z walki ze spekulacją

Prasa, choć stanowiła w drugiej połowie lat czterdziestych XX w. główny środek wykorzystywany do walki propagandowej, nie była jedynym, który odgrywał ważną rolę w trakcie „bitwy o handel”. W zakładach przemysłowych, szczególnie upowszechnioną metodą przekonywania były wszelkiego rodzaju pogadanki, odczyty oraz referaty. Prowadzono je na wydziałach, stołówkach w trakcie przerw, czy podczas wchodzenia do zakładu. Ich przygotowaniem oraz wygłaszaniem, zajmowali się agitatorzy, pozostający na usługach Polskiej Partii Robotniczej. W fabrykach często spotykaną formą przekonywania o celowości prowadzenia „bitwy o handel” były również wystawy, tablice ogłoszeniowe oraz gazetki ścienne. Zasypywane fotografiami spekulantów, karykaturami oraz wycinkami artykułów z prasy lokalnej. Nad nimi górowały chwytliwe hasła i slogany - „Spekulanci unieszkodliwieni przez Komisję Specjalną” lub „Spekulanci zdemaskowani”.

Podobnie jak przypadku indoktrynacji robotników, analogicznie wyglądała sytuacja środowiska wiejskiego. Główną różnicą były jedynie miejsca, gdzie organizowano odczyty. Odbywały się one w świetlicach. Realizacja reform społeczno-gospodarczych, w tym „bitwy o handel” była jednym z najczęściej podejmowanych zagadnień w referatach prelegentów na kieleckiej wsi. Świetlice nie służyły jedynie do wygłaszania pogadanek, które nie cieszyły się zbytnią popularnością. Organizowano także pokazy teatralne, wieczorki taneczne oraz emitowano filmy – podczas występów niejednokrotnie przemycano konkretne treści propagandowe.

Same odczyty miały różny charakter. Od przepełnionych górnolotnymi frazesami do bardziej spontanicznych rozmów prowadzonych z niewielką grupą, najczęściej znajomych osób. Ważną rolę przypisano także stworzonym na potrzeby chwili – grupom terenowym. Chodziły one po domach oraz mieszkaniach, dokonując odczytów poświęconych prowadzonej walce o obniżkę cen, próbowały zaangażować kolejne osoby do działalności w społecznych komisjach kontroli cen. W trakcie odbywanych prelekcji, zachęcano odbiorców do donoszenia redakcjom gazet o konkretnych nadużyciach i manipulacjach w handlu prywatnym.

Propaganda antyspekulacyjna towarzysząca „bitwie o handel”, nie ograniczała się jedynie do środowiska wiejskiego oraz robotniczego. Dotykała wszystkich grup zawodowych i społecznych, a nawet najmłodszych. W szkołach bowiem organizowano pogadanki na temat słuszności prowadzenia „bitwy o handel”. Prace domowe miały dotyczyć m.in. wskazaniu sukcesów walki z „podziemiem gospodarczym”. W ten sposób indoktrynowano nie tylko samą młodzież, ale także rodziców, którzy by pomóc swoim pociechom zmuszeni byli zapoznać się z zagadnieniem walki ze spekulacją.

„Od partyzantki do wojny totalnej”

Lansowany w propagandzie obraz prywatnego handlu był ściśle określony, zdecydowanie negatywny, nie wymykał się stworzonym odgórnie, schematycznym ramom. Spekulant próbował „odtworzyć poprzedni system kapitalistyczny”, ale przede wszystkim okradał robotników, chłopów oraz państwo „ludowe”, które stało na straży „sprawiedliwości społecznej”. Starano się podkreślać, że spekulacja nie jest częścią składową „demokracji ludowej”, ale wynika z wrogiej działalności „reakcji gospodarczej”.

Komuniści chętnie posługiwali się terminem „podziemia gospodarczego”, sabotującego wszelki „powrót do zdrowych relacji ekonomicznych”. Stworzenie tak szerokiego pojęcia, dawało możliwość swobodnego atakowania i piętnowania wszystkich myślących odmiennie. Owe „podziemie gospodarcze” stało na czele „złodziejskiego procederu” okradania państwa z pieniędzy, które nie mogły być tym samym przeznaczone na powszechną opiekę lekarską, bezpłatne szkolnictwo, czy odbudowę kraju z wojennych zniszczeń.

Próbowano nie tylko piętnować wrogów „socjalistycznej Polski”, ale także stworzono obraz rzekomego zaangażowania znacznej części polskiego społeczeństwa z osobami parającymi się spekulacją i oszustwami. Wszyscy, automatycznie stawali się nie tyle zwykłymi przestępcami, ale wrogami systemu oraz „ludowej” ojczyzny.

Komunistyczna prasa uznała rok 1947 za wielki sukces w walce ze spekulantami i nieprawidłowościami gospodarczymi. Tak więc rok 1947 przyniósł nam długo oczekiwany przełom, który powinien odegrać decydującą rolę […] w bitwie o handel – pisano na łamach „Kieleckiej Trybuny Robotniczej” na początku 1948 r. Skoro poradziliśmy sobie z leśnymi bandami, to poradzimy sobie z gospodarczymi rabusiami – mówił pewny zwycięstwa Antoni Korzycki, wicepremier oraz działacz zależnego od komunistów Stronnictwa Ludowego.

Sukces, o którym rozpisywała się komunistyczna prasa był możliwy także dzięki – jak twierdzono – rozbudowie sieci sklepów państwowych. Tylko te miały gwarantować zdrowe relacje między sprzedającym a kupującym. Uzdrowienie handlu polskiego będzie wymagało zmian w budowie sieci rozdzielczej, celem dostosowania jej do istotnych potrzeb obrotu – pisano na łamach „Głosu Ludu”. Ważne miejsce w machinie propagandowej zajęło popularyzowanie, otwieranych od maja 1947 r. Powszechnych Domów Towarowych (PDT). Odgrywały one wielką rolę w bitwie o handel, zaopatrując ludność, normując ceny i dając przykład jak handlować należy. Ich liczba w kolejnych miesiącach 1947 r. systematycznie rosła.

Plany o których pisano w prasie były ambitne, ale co ważniejsze z punktu widzenia władz – propagowanie sukcesu, czy nawet jedynie zapowiedzi nadchodzących „korzystnych dla ogółu społeczeństwa” zmian, stanowiły potężny oręż w walce z wrogami „demokracji ludowej”. Nic dziwnego, że pod koniec 1947 r. Hilary Minc zapowiedział, że w związku z sukcesami „bitwy o handel”, również w 1948 r. „należy dalej stosować politykę ogólnej stabilizacji cen”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie