Na tej prowizorycznej ambonie prawdopodobnie doszło do tragedii.
(fot. policja)
Ta zagadkowa, tragiczna historia miała swój początek w niedzielę około godziny 15. Wtedy dwaj mężczyźni - 33- i 34-latek poszli do lasu w gminie Brody. Po co? Tego na razie nie wiadomo - trwa ustalanie, ale policjanci nie wykluczają, że mogło chodzić o polowanie.
Około godziny 20 pogotowie ratunkowe wezwał młodszy z mężczyzn. Prosił o pomoc dla postrzelonego kolegi. Pokierował karetkę - trzy kilometry w głąb lasu, a potem jeszcze około kilometra pieszo. Tam niedaleko wysokiej na trzy metry prowizorycznej ambony myśliwskiej leżał 34-latek. Niestety, na pomoc już było za późno - mężczyzna nie żył, zginął od strzału w klatkę piersiową.
Pogotowie wezwało policjantów, na miejsce pojechał też ambulans kryminalistyczny. - Kolega zmarłego mówił, że znaleźli broń domowej roboty. Podczas wchodzenia na ambonę - jak twierdzi - broń wypaliła - opowiadają policjanci.
Czy tak było rzeczywiście? To wciąż ustalają. Mówią, że 33-latek już po tym, jak jego kolega został ranny, najpierw poszedł do domu i się przebrał, zdążył jeszcze zakopać broń około 50 metrów od miejsca tragedii. Wskazał funkcjonariuszom, gdzie jest.
- 33-latek został zatrzymany do wyjaśnienia, na razie nie wiemy, czy rzeczywiście doszło do nieszczęśliwego wypadku, czy też do tragedii doszło w inny sposób - dodają funkcjonariusze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?