Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Droga Krzyżowa śladami Miłosiernego Zbawiciela przeszła ulicami Wiśniówki w powiecie kieleckim. Rozważania przygotował ksiądz Marek Blady

Dorota Kułaga
Dorota Kułaga
Drogę Krzyżową poprowadził ksiądz Marek Blady.
Drogę Krzyżową poprowadził ksiądz Marek Blady. Kamil Bielaszewski
W piątek, 24 marca, Droga Krzyżowa śladami Miłosiernego Zbawiciela przeszła ulicami Wiśniówki w powiecie kieleckim. Poprowadził ją ksiądz Marek Blady, proboszcz parafii pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej. On też przygotował ciekawe rozważania, które były czytane przy poszczególnych stacjach.

Droga Krzyżowa w Wiśniówce. Rozważania o miłosiernym Zbawicielu

Krzyż nieśli ministranci, ojcowie, matki, kandydaci do bierzmowania, babcie, przedstawiciele służby zdrowia, nauczyciele i katecheci, strażacy, dzieci pierwszokomunijne, studenci i chętni.

Zdjęcia z Drogi Krzyżowej

Kiedy człowiek wie, że jego życie dobiega końca, pragnie tym, których opuszcza, przeka­zać nie tylko pewne polecenia, lecz także swoje doświadczenia, ideały, wartości, jakim służył. Wszystko to, co uważał w tym życiu za najważ­niejsze. Tak było też z Chrystusem. Od chwili, gdy wiedział, że nadeszła Jego godzina przej­ścia z tego świata do Ojca - wszyst­ko, co powie i uczyni wobec swoich uczniów, jest już testamentem. Poprzez umycie uczniom nóg - lekcję pokory i służenia innym, pożegnalną mowę o największej miłości, która życie daje za przyjaciół, zapowiedź zesłania Ducha Pocieszy­ciela, aż po ustanowienie Eucharystii, w której zostawi samego siebie.
Umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. Przez swoje ziemskie życie objawił swą miłość ku człowiekowi. Miłość szu­kającą zagubionych, przebaczającą, leczącą rany i niemoce, pochylającą się nad każdą ludzką biedą i potrzebą.
Świadczył dobro ludziom takim samym jak my: słabym, grzesznym, niezasługującym na miłość. Objawił swą miłość szczególną, „prze­lewającą się" z Jego serca miłość miłosierną, mi­łosierdzie. To ono sprawiło, że Chrystus nie tylko „umiłował swoich", ale „do końca ich umiłował". Do oddania życia dla nas i dla naszego zbawienia przez śmierć na Krzyżu.
Do tego końca musiał Chrystus iść Drogą Krzyżową. Można i na niej odnaleźć ślady Chrys­tusowego miłosierdzia, które są ostatnią nauką, jaką przekazuje nam w swym testamencie Miło­sierny Zbawiciel - mówił we wstępie rozważań ksiądz proboszcz Marek Blady.

Przedstawiamy wybrane rozważania, które były przy kilku stajach Drogi Krzyżowej. Przygotował je ksiądz proboszcz Marek Blady.

Stacja I - Jezus na śmierć skazany

Chrystus stoi przed sądem. Człowiek sądzi Boga. Zarzuty oskarżające nie są prawdziwe. Piłat wie o tym bardzo dobrze: ja nie znajduję w Nim żadnej winy.
W czasie sądu Chrystus odpowiada tylko w obronie prawdy. W swojej obronie - milczy. To nie jest milczenie pogardy czy wyższości. Chrystus jasno widzi małość, strach, tchórzostwo człowieka, który Go sądzi, i żałosny gest umycia rąk na znak zrzucenia z siebie odpowiedzialności za wyrok śmierci, któremu Piłat boi się zdecydowanie przeciwstawić. A równocześnie słyszy postawione, bez czekania na odpowiedź, pełne niepokoju pytania zagubionego człowieka: Cóż to jest prawda? I w momencie, gdy ważą się losy jego życia - Chrystus zamiast walczyć w swojej obronie, osłonić się przed oszczerczymi zarzutami - osłania sądzącego Go człowieka zasłoną swego miłosiernego milczenia.
Co mają wspólnego z tym śladem Chrystusowego miłosierdzia moje reakcje wobec niesprawiedliwych, niesłusznych, krzywdzących sądów ludzkich, jakie mnie spotykają?

Zdjęcia z Drogi Krzyżowej

Stacja II - Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

To było nie tylko wzięcie na swoje barki ciężkiej belki krzyża. To było wzięcie na siebie całej hańby, jaką niósł ze sobą wyrok śmierci na tymże krzyżu. Wyrok, który otrzymywali najwięksi złoczyńcy, łotrzy, zbrodniarze... Taki to rodzaj śmierci przyjmuje człowiek, który „przeszedł przez świat, dobrze czyniąc" - Jezus Chrystus, Syn Boży! Przyjmuje tę haniebną śmierć za zbawienie człowieka grzesznego, a więc takiego, który na tak wielką ofiarę nie zasługuje.
To właśnie miłosierdzie jest tym nadmiarem miłości, która zawsze wychodzi poza kryterium zasługi.
Miłosierny Zbawiciel wiedział, że nie będzie nam łatwo kierować się tą prawdą w świadczeniu miłosierdzia naszym bliźnim. A więc tak jak w modlitwie, której nas sam nauczył, prośbę o odpuszczenie naszych win uzależnił od tego, jak my odpuszczamy naszym winowajcom - tak i tutaj zastosował taką samą zależność: Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.

Stacja III - Pierwszy upadek pod krzyżem

Nie mówią o nim Ewangelie. Przecież jednak jest rzeczą pewną, że wzięcie na swoje ramiona krzyża, choć całkowicie dobrowolnie i z największej miłości, nie odejmuje realnego ciężaru niesionej belki. I nie dodaje w drodze sił fizycznych. Przeciwnie. Kruchość ludzkiej kondycji, zwyczajna ludzka słabość powodują upadek. Chrystus doświadczył ludzkiej niemocy. To doświadczenie pozwala człowiekowi liczyć zawsze na Chrystusowe miłosierdzie w rozumieniu człowieczej słabości powodującej nasze upadki.
Na takie zrozumienie z naszej strony czeka wiele razy drugi człowiek. Czy my umiemy - zanim oskarżymy go o złą wolę - pochylić się miłosiernie, jak Chrystus nad nami, ku jego słabości, zrozumieć i przebaczyć?

Zdjęcia z Drogi Krzyżowej

Stacja IV - Jezus spotyka swą Matkę

Na drodze krzyżowej Syna musiała być i Jego Matka. Nietrudno odgadnąć, co działo się w Jej sercu, gdy widziała swego umęczonego, jedynego Syna, który bez żadnej winy zasądzony na śmierć - niósł swój krzyż. Widziała i nie mogła Mu pomóc, niczego dla Niego uczynić. Ona, Matka, najbliższa Mu ze wszystkich ludzi. Towarzyszy Synowi z daleka. Po prostu - jest. W pewnym momencie Matka i Syn wymieniają spojrzenia. To wszystko.
Bezsilna, milcząca obecność. Ale oboje wiedzą, że obecność - to też miłość. Ta obecność Maryi na krzyżowej drodze staje się czymś więcej jeszcze niż miłością. Boża Matka zostaje na niej włączona w tajemnicę Miłosierdzia Jej Syna. Rezygnując ze swych normalnych przysługujących Jej praw macierzyńskich - staje się Matką Miłosierdzia.
Tak trudno nam przyjąć, że miłosierdzie niesie z sobą najczęściej tę właśnie rezygnację z własnych, jak najbardziej należnych nam praw. I trudno nam przyjąć, że kiedy nie możemy aktywnie pomóc drugiemu człowiekowi, nasza zwyczajna, prosta obecność przy nim jest także miłością. A często miłosierdziem.

Stacja V - Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż

Role zostają odwrócone. To Chrystus potrzebuje na drodze krzyża ludzkiej pomocy, ludzkiego miłosierdzia. Szymon z Cyreny ma nieść z Nim krzyż. Nie, to nie jest miłosierne pochylenie się nad człowiekiem, by mu pomóc. Ewangelia mówi, że przymusili Szymona z Cyreny [...], który wracając z pola, właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego.
Można Szymona zrozumieć. Miał pomóc skazanemu na hańbiącą śmierć krzyżową. To nie było takie proste... A poza tym, wracał po pracy do domu - miał więc zupełnie inne plany. Podjął więc ten nakaz niechętnie.
Tak właśnie często okazujemy innym miłosierdzie: bez miłości, zniecierpliwieni z racji pokrzyżowanych planów, niechętnie, z obawą przed ludzką opinią. Czasem ktoś widząc to wszystko - rezygnuje z naszej pomocy.
Chrystus jednak tę pomoc przyjmuje i nawiązując do tej niechęci, doprowadza do przemiany ludzkiego serca! Tak - według tradycji - stało się z Szymonem. Chrystus widział, co mimo pierwotnej niechęci, zrobił dla Niego Szymon.
Ewangelista pisze wyraźnie, że: włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem.
Nie było to więc współniesienie z Chrystusem. Szymon niósł na swych barkach przez jakiś odcinek drogi - może do końca - cały krzyż Chrystusowy, cały jego ciężar.
Chrystus, który poprzez krzyż wziął na siebie wszystkie nasze winy, grzechy, słabości, żąda i od nas, byśmy czasem, poza miłosierdziem świadczonym bliźniemu doraźnie, na małym odcinku drogi - nieśli na ramionach cały ciężar drugiego człowieka. To znaczy cały ciężar Chrystusowego Krzyża.

Stacja XI - Jezus przybity do krzyża

Ewangeliści w dwóch słowach zamykają treść tego faktu: ukrzyżowali Go. Nic więcej. Żadnego opisu przybijania rąk i nóg Chrystusa do drzewa krzyża.
Ale te dwa słowa w pełni oddają prawdę, że odtąd Chrystus nie mógł już wykonać żadnego ruchu. Fizycznie został całkowicie obezwładniony. Przybiły Go żelazne gwoździe i przybiły gwoździe naszych grzechów. Nasze grzechy ukrzyżowały Jego ciało. Nie zdołały jednak ukrzyżować Jego miłości ku nam.
W tej bezwładności fizycznej tym bardziej oddawał nas Bogu Ojcu w największej miłości. W miłosierdziu, które objęło każdego człowieka.
Bywa, że jesteśmy czasem ubezwłasnowolnieni przez chorobę, przez odcięcie od ludzi - odosobnienie. Nic już nie możemy uczynić. Miłosierny Zbawiciel ukazuje nam, że właśnie wówczas, kiedy nasza aktywność jest niemożliwa - zawsze jeszcze możemy kochać Boga i ludzi.
Nikt nie jest w stanie obezwładnić w nas miłości. Tylko my sami.

Stacja XIII - Jezus zdjęty z krzyża i złożony w ramionach Matki

Zdjęcie z krzyża potwierdziło prawdę wygłoszonych ostatnich słów Chrystusa. Zanim skłonił głowę i oddał ducha, powiedział: Wykonało się!
Takie słowa może wypowiedzieć tylko człowiek, który ma pełną świadomość spełnionego zadania, celu swego życia, swoich obowiązków, swego powołania. Świadomość wypełnienia, wykonania do końca. W naszym życiu tak wiele jest spraw zaczętych - nieskończonych, wiele obowiązków podjętych - zarzuconych, dużo obietnic danych - niespełnionych. Sporo dobrych chęci i jeszcze więcej słomianego zapału, niewierności. Gdyby nam przyszło dziś zakończyć swoje życie - o czym tak naprawdę moglibyśmy powiedzieć „wykonało się", „spełniłem do końca"?
Chrystus wie, jak łatwo zwalniamy się z wierności swoim obowiązkom, powołaniu, miłości... Wie o tym.
I dlatego, kiedy Jego umęczone ciało spoczęło na rękach Matki - oddał nas wszystkich pod obronę Jej miłosierdzia, by pomogła wykonać nam wszystko do końca i do końca umiłować. Tak jak Jej Syn i Ona.

Stacja XIV - Ciało Jezusa złożone w grobie

Dzięki Chrystusowej śmierci grób nie jest naszym ostatecznym miejscem spoczynku i przeznaczenia. Pozostał w nim tylko trzy dni, by zmartwychwstać. Wierzymy, że i nas wskrzesi w dzień ostateczny.
Grób i Zmartwychwstanie Chrystusa kierują naszą myśl ku zdaniu sprawy ze swego życia, ku Bożemu sądowi.
Według ewangelicznego zapisu Bóg sprowadzi wówczas wszystko do jednego tylko problemu: co uczyniliście drugiemu człowiekowi. Czy spragnionemu i głodnemu daliśmy jeść i pić, czy nagiego odzialiśmy, czy wędrującego przyjęliśmy w swój dom, czy odwiedziliśmy bliźniego, gdy był chory lub w więzieniu... Czyli: czy okazaliśmy drugiemu nasze miłosierdzie? Między bliźnim a sobą stawia Chrystus znak równości. Co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili. To jest ostatni ślad miłosiernego Zbawiciela, jaki zostawia On nam na swej krzyżowej drodze, jako najpewniejszy drogowskaz wiodący na drogę Zbawienia.
Pusty grób Zbawiciela ukazuje nam jasno, że i my niczego do grobu naszego nie zabierzemy. Na tamten świat przeniesiemy z sobą tylko naszą dobroć, naszą miłość, nasze miłosierne czyny. Bo idą wraz z nimi ich czyny. Tylko to będzie o nas świadczyć na Bożym sądzie. Poprzez swój grób miłosierny Zbawiciel mówi nam, że po końcu życia sądzeni będziemy tylko z miłości, z miłosierdzia.

Zakończenie

Ślady swego miłosierdzia zostawił Chrystus nie tylko na krzyżowej drodze. Znaczą one całe Jego życie.
Ewangelia utkana jest z zapisów objawiania ludziom miłosiernej miłości Zbawiciela, wszystkim ludziom, najbardziej grzesznikom i celnikom.
Faryzeuszom, dla których było to zgorszeniem, powiedział: Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary.
Starajmy się to zrozumieć także i my.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie