Kto by się spodziewał, że na dwa dni przed końcem roku śnieg widziano w Staszowie i okolicach zaledwie przez kilka godzin. Zima trwa, ale zamiast śniegu jest deszcz i temperatura przypominająca późną jesień. Niewiele wskazuje na razie na to, że nastąpi załamanie pogody, dlatego drogowcy mogą spać spokojnie, nawet na dyżurach.
Niewielu pamięta, że w ubiegłym roku o tej samej porze na drogach leżało już 70 procent zapasów piasku i soli przygotowanych na walkę ze śniegiem i lodem, a drogowcy pracowali na pełnych obrotach od początku listopada. Mimo tego warunki do jazdy na niemal wszystkich drogach naszego regionu były momentami ekstremalne, bo pługopiaskarki nie zdołały w porę odgarnąć śniegu.
- Jak do tej pory przyroda nam sprzyja, ale jesteśmy w gotowości na wypadek załamania pogody. O ile dobrze pamiętam w ubiegłym roku mieliśmy ręce pełne roboty - mówi Rafał Suska dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Staszowie. W magazynach już od października leży tysiąc ton mieszanki piasku i soli, ale tej zimy wykorzystano niespełna dziesięć procent zapasów. Drogowcy sypią oszczędnie, bo i nie ma powodu, aby walczyli z mrozem. W ubiegłym roku w grudniu na odśnieżanie blisko pół tysiąca kilometrów dróg powiatowych wydano ponad 180 tysięcy złotych. - W ostatnim miesiącu mieliśmy kilka wyjazdów, głownie rano, gdy w niektórych miejscach był delikatny przymrozek i oblodzenie jezdni - wyjaśnia Suska.
Do zimy przygotowane jest pięć pługopiaskarek. W razie konieczności do dyspozycji są dwa pługi wirnikowe i trzy równiarki. Drogowcy zapewniają, że cały czas trzymają rękę na pulsie. Przez cały grudzień pełnią nocne dyżury na wypadek spodziewanego ataku zimy. O tej porze roku dziwi brak śniegu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?