Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Dużo słuchałem muzyki i każdy utwór, który mi się podobał, próbowałem zagrać na pianinie – mówi zwycięzca programu „Jaka to melodia”

Rafał Banaszek
Rafał Banaszek
Włoszczowianin Piotr Dudkiewicz 1 stycznia wygrał finał roku popularnego teleturnieju "Jaka to melodia".
Włoszczowianin Piotr Dudkiewicz 1 stycznia wygrał finał roku popularnego teleturnieju "Jaka to melodia". archiwum prywatne
Rozmowa z Piotrem Dudkiewiczem, pochodzącym z Włoszczowy finalistą roku teleturnieju telewizyjnego „Jaka to melodia”.

Odniósł Pan wielki sukces, wygrywając finał miesiąca grudnia i finał roku popularnego teleturnieju telewizyjnego „Jaka to melodia”. Chyba nie mógł Pan sobie wymarzyć lepszego zakończenia starego i powitania nowego roku?

To prawda, nie mogłem i nawet o tym nie marzyłem. Jadąc na nagranie pierwszego odcinka miałem nadzieję, że dotrę do ostatniej rundy, ale jednocześnie byłem psychicznie przygotowany na to, że wyjdę z zerem na koncie. Myślę, że w przypadku tego programu nie warto nastawiać się na sukces, bo można się gorzko rozczarować - ostateczny wynik zależy nie tylko od wiedzy zawodnika, ale również od tego, z kim przyjdzie mu się zmierzyć i na jakie piosenki trafi - tego nie mogłem przewidzieć. Kiedy wygrałem pierwszy odcinek, zupełnie nie stresowałem się co będzie w następnym, bo już czułem się usatysfakcjonowany dotychczasową wygraną. Po drugim zwycięstwie dowiedziałem się, że jestem w trójce najlepszych zawodników grudnia i wystąpię w finale miesiąca. Bardzo się wtedy ucieszyłem, ale nie dlatego, że miałem szansę wygrać samochód, o tym zupełnie nie myślałem. Cenna była dla mnie możliwość wystąpienia w tym wyjątkowym odcinku, zaproszenia na widownię swoich bliskich, a także to, że z tej okazji ekipa telewizyjna przyjechała do mnie i nakręciła krótki film, który sprawił mi wiele radości, zarówno na etapie nagrywania, jak i późniejszego oglądania. I o ile sam występ w finale miesiąca był jeszcze w zasięgu mojej wyobraźni, to jego wygranie, a zaraz potem udział i zwycięstwo w finale roku, było dla mnie ogromnym zaskoczeniem i niesamowitym przeżyciem.

Czy to był Pana debiut telewizyjny?

Nie, pierwszy raz wystąpiłem w programie "Jaka to melodia" prawie dziewięć lat temu. W latach 2010-2013 pojawiłem się w studiu TVP jeszcze kilka razy, potem miałem pięć lat przerwy i jakiś rok temu dość spontanicznie postanowiłem spróbować swoich sił ponownie. Powrót był bardzo udany - w pierwszej połowie 2018 roku wygrałem cztery odcinki, w tym jeden specjalny, poświęcony Tinie Turner, w którym miała miejsce zabawna sytuacja - zaproponowałem, żeby ówczesny prowadzący, Robert Janowski, przez chwilę poczuł się jak zawodnik i spróbował odgadnąć tytuł piosenki, którą zagram mu na fortepianie.

Jak Pan osiągnął tak spektakularny sukces? Długo się Pan przygotowywał do tego teleturnieju?

W pewnym sensie przygotowywałem się od dziecka, chociaż nie z myślą o występie w „Jaka to melodia” - wynikało to po prostu z pasji. Dużo słuchałem muzyki i praktycznie każdy utwór, który mi się podobał, próbowałem zagrać na pianinie. To wykształciło mój słuch i pamięć, bo słysząc jakąś piosenkę, nauczyłem się rozpoznawać również akordy wchodzące w jej skład, użyte instrumenty, zapamiętywałem też wykonawców, tytuły i teksty. To wszystko zaprocentowało przy udziale w teleturnieju, ale nie wystarczyło, żeby odnieść w nim sukces. Do tego trzeba mieć nie tylko dużą wiedzę, ale i umiejętność błyskawicznego rozpoznawania melodii - zdobywa się ją latami, oglądając program oraz poprzez wielokrotne słuchanie aranżacji, które w nim słyszymy. Przez ponad 20 lat pojawiło się ich mnóstwo i stale dochodzą nowe piosenki, a do tego sama znajomość tytułów może okazać się niewystarczająca – w trzeciej rundzie podpowiedzi często dotyczą tekstów piosenek lub historii ich powstania.

Lubi Pan słuchać muzyki? Jaki gatunek najbardziej Panu odpowiada?

Uwielbiam! Nie ograniczam się do jednego gatunku, ważniejsza jest dla mnie wysoka jakość kompozycji i profesjonalne wykonanie. Być może dlatego, że sam gram, to w muzyce, której słucham, również cenię żywe instrumenty, stąd też często bywam na koncertach. Gdybym musiał wskazać jeden ulubiony gatunek, myślę, że byłby to smooth jazz. Stanowi on dla mnie idealny kompromis pomiędzy muzyką ambitną (jazz), a przystępną (pop). Słychać w nim też inspiracje z innych odmian, które lubię - funky czy R&B.

Pański sukces to zapewne zasługa też uzdolnionych artystycznie rodziców. Przypomnę, że Pana tata Grzegorz przez wiele lat grał na gitarze basowej w zespole muzycznym Na Styku, natomiast mama Maria od wielu lat jest instruktorem plastyki we włoszczowskim Domu Kultury.

Oczywiście, że tak. Moi rodzice mieli ogromny wpływ na to, kim jestem dzisiaj i zaszczepili we mnie miłość do muzyki. Mama dużo śpiewała mi jeszcze kiedy byłem niemowlakiem i podobno kiedy przestawała, to ja zaczynałem... płakać. Tata, natomiast, od dziecka zabierał mnie na próby i występy swojego zespołu, a kiedy pewnego dnia przyniósł do domu pierwszy instrument klawiszowy należący do zespołu Na Styku, momentalnie okazało się, że trzeba kupić drugi, bo nie mogłem się od niego oderwać…

Jak Pana rodzice, rodzeństwo, narzeczona Ewelina oraz koledzy i znajomi – również z Włoszczowy zareagowali na wygraną w teleturnieju?

Wszyscy cieszyli się razem ze mną. Byłem zdumiony ilością gratulacji, jakie otrzymałem, nie tylko od rodziny i bliskich znajomych, ale także od tych, z którymi od dawna nie miałem kontaktu, a nawet od zupełnie obcych mi osób. To było bardzo miłe. Sporą część gratulacji otrzymałem też nie bezpośrednio, ale przez moich rodziców, którzy na bieżąco przesyłali mi wiadomości. Za wszystkie serdecznie dziękuję.

Dostał Pan już nowy samochód, który wygrał w teleturnieju? Co Pan zrobi ze swoim obecnym autem?

Jeszcze go nie otrzymałem, ale mój obecny samochód może czuć się spokojny - lubię go i w najbliższym czasie nie planuję rozstania. Wolę sprzedać wygrane auto, a pieniądze odłożyć na przyszłość - przydadzą się, kiedy rzeczywiście zajdzie potrzeba wymiany auta na nowszy model.

Panie Piotrze, a można wiedzieć, na co przeznaczy Pan wygraną pieniężną w wysokości ponad 120 tysięcy złotych?

Realnie będzie to około 100 tysięcy (musiałem zapłacić podatek od wygranej kwoty, a także od wartości samochodu i innych nagród rzeczowych). Większość tych pieniędzy odłożę i zainwestuję, część przeznaczę na podróże (najbliższe cele to Filipiny i Norwegia), a resztę na nowego drona i kamerę - jedną z moich pasji jest tworzenie filmów z wakacji. Tu również muzyka odgrywa ważną rolę, bo przy montażu starannie dobieram utwory służące jako tło, tak, żeby dobrze oddawały klimat danego miejsca. Prowadzę kanał na portalu YouTube, gdzie można zobaczyć moje nagrania, nie tylko podróżnicze (www.youtube.com/c/piotrdudkiewicz).

Czy planuje Pan kolejne starty w teleturnieju „Jaka to melodia” lub innych konkursach?

Oczywiście, jeśli tylko będę miał możliwość, to chętnie wystąpię ponownie w "Jaka to melodia". Muszę jednak poczekać do końca karencji, która w przypadku finalistów miesiąca i roku wynosi trzy lata. Startu w innych konkursach, póki co, nie przewiduję, ale to może się zmienić. Kilka lat temu, wspólnie z zespołem bardzo spontanicznie wziąłem udział w castingu do talent show „Must be the music”, więc kto wie, może jeszcze gdzieś się pojawię.

Od jak dawna mieszka Pan w Krakowie i co tam Pan obecnie porabia?

W Krakowie mieszkam już od ponad 16 lat. Na codzień pracuję jako administrator serwerów w dziale IT międzynarodowej korporacji, a poza tym gram na instrumentach klawiszowych w dwóch zespołach (Music Madness oraz Ola Pieczara Band), czasem także solo i w duecie z wokalistką.

Dlaczego Pan wyjechał z Włoszczowy? Czy chciałby Pan wrócić kiedyś do swojego rodzinnego miasta?

Podobnie jak spora część młodych ludzi, wyjechałem z Włoszczowy zaraz po zdaniu matury, żeby kontynuować edukację. Studiowałem informatykę, która obok muzyki była dla mnie najbardziej interesująca. Jeszcze podczas studiów znalazłem pracę w wyuczonym zawodzie i tak zacząłem wiązać swoją przyszłość z Krakowem. Na chwilę obecną nie planuję powrotu - mam tu pracę, którą lubię, narzeczoną (którą lubię jeszcze bardziej) oraz mieszkanie, natomiast chętnie odwiedzam moje rodzinne miasto. Panuje tam spokój, jakiego na próżno szukać w Krakowie. Do tego w najbliższej okolicy Włoszczowy jest dużo atrakcyjnych przyrodniczo miejsc, w których można odpocząć od zgiełku dużego miasta.

POLECAMY RÓWNIEŻ:




Nie wiesz z kim pójdziesz na studniówkę? Skorzystaj z naszego generatora studniówkowego!


Ile kosztuje wychowanie dziecka w Polsce? Jest droższe niż myślisz!



Co nas wkurza w zimie na polskich drogach?



Praca marzeń. 10 najlepszych ofert pracy skierowanych do Polaków




One urodzą w 2019. Indzie nowe baby boom



Co wiesz o prowadzeniu auta zimą? Quiz


ZOBACZ TAKŻE: FLESZ. Przemoc w rodzinie

Źródło:vivi24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie