Dwa uratowane pisklęta puszczyka trafiły do azylu w Ostrowie

Wszystkie gatunki sów podlegają ochronie ścisłej. Zabronione jest m.in. zabijanie, chwytanie, przetrzymywanie, posiadanie, płoszenie, niszczenie gniazd, przemieszczanie z miejsc regularnego przebywania w inne miejsca. Zakazy jednak nie dotyczą np. chwytania zwierząt osłabionych pod warunkiem udzielenia im pomocy weterynaryjnej i przekazania do ośrodka rehabilitacji zwierząt.

Pisklę znaleźli w poniedziałek w lesie mieszkańcy Strupic k. Waśniowa. Zawiadomili lekarza weterynarii Piotra Kwiatkowskiego a ten na miejscu stwierdził, iż schwytane przez psa zwierzę to pisklę sowy. Dokonując dokładnych oględzin terenu od-krył też, iż znajduje się tam jeszcze jedno pisklę - najprawdopodobniej z tego samego gniazda. Obydwa ptaki trafiły do przy-chodni weterynaryjnej a po konsultacji z Regionalnym Konserwatorem Przyrody w Kielcach Jarosławem Pajdakiem, zostały zawiezione do Ośrodka Pomocy Dzikim Zwierzętom "Ptasi Azyl" w Ostrowie k. Chęcin.

- To kolejne, bo miałem już trzy inne pisklęta puszczyka zwyczajnego - mówi Janusz Wróblewski. - Najprawdopodobniej wypadły z gniazda - dziupli w drzewie, bo brakowało im jedzenia. U sów i bocianów dosyć często rodzice nie są w stanie wykarmić całej piątki - tyle jaj najczęściej mają, i dwa najmłodsze pisklęta giną.

Te, spod Waśniowa są w bardzo dobrej formie. Chętnie zjadły posiłek: ich przysmakiem jest chude mięso. - Po trzech tygodniach pozwolę im odlecieć, ale i tak przez miesiąc będą tu wracały na jedzenie. Przeciętnie po takim czasie ptaki usamodzielniają się - mówi ornitolog. - W tym roku trafiły do mnie tak-że sowy błotne z połamanymi skrzydłami. Niestety, jednej nie udało się uratować a ta druga zostanie z nami, bo nie może latać. Będzie ją można oglądać w czasie wizyt w azylu.