Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwaj młodzi kielczanie z grupy Scyzzor mistrzami Polski w wyścigach samochodowych. Opowiedzieli nam o swojej pasji (zdjęcia, wideo)

Luiza BURAS [email protected]
Kamil Raczkowski i Michał Kijanka po jednym z wyścigów na torze w Brnie.
Kamil Raczkowski i Michał Kijanka po jednym z wyścigów na torze w Brnie. Archiwum prywatne
Na co dzień Michał i Kamil są zwykłymi chłopakami, pracują, studiują i tylko w weekendy zamieniają się w kierowców wyścigowych. Trenują i z sukcesami startują w wyścigach. Ostatnio triumfowali podczas mistrzostw Polski w prestiżowych klasach KIA Lotos Cup, gdzie główną nagrodą były samochody marki KIA.

Zawody KIA Lotos Cup

Zawody KIA Lotos Cup

Wyścigi samochodowe o randze mistrzostw Polski, organizowane także na torach poza krajem - w Czechach, Niemczech, na Węgrzech. Zawodnicy startują w dwóch klasach - niższej Picanto i wyższej Cee'd. Każdy sezon składa się z sześciu rund, a te z kolei z dwóch wyścigów. O zwycięstwie w sezonie decyduje liczba punktów uzyskanych przez zawodników. Kamil Raczkowski w swojej kategorii Cee'd wygrał sześć wyścigów i uzyskał 556 punktów. Michał Kijanka w Picanto pięć razy stawał na najwyższym stopniu podium i zdobył 515 punktów. Obaj w nagrodę otrzymali samochody KIA.

Choć przyznają, że ich hobby jest niebezpieczne, to do wyścigów mimo wszystko coś ich ciągnie. Co takiego? Adrenalina, chęć sprawdzenia się w naprawdę ekstremalnych warunkach, niebanalny sposób spędzania wolnego czasu. I wolność. - Na torze można się porządnie wyszaleć, a prędkości rzędu 160 kilometrów na godzinę dodają skrzydeł - śmieją się dwaj koledzy, jednak zapewniają, że na co dzień jeżdżą spokojnie i bezpiecznie, zgodnie z przepisami.

KIEROWCA OD KOŁYSKI

Kamil, jak sam mówi, na karierę kierowcy wyścigowego był skazany już od urodzenia. - Właściwie wychowałem się na torze. Tata był w kartingowej kadrze narodowej i często zabierał mnie z sobą na wyścigi. Gdy miałem dziewięć lat, na siedzeniu kładł mi poduszkę i samodzielnie prowadziłem samochód. Wtedy to była najlepsza zabawa, nawet w piaskownicy urządzałem wyścigi samochodzików - wspomina. W wieku 14 lat zaczął startować w Kartingu, zdobył nawet mistrzostwo i wicemistrzostwo Polski. Cztery lata temu gokarta zamienił na profesjonalny samochód wyścigowy i od tego czasu szkoli swoje umiejętności właśnie w tej dziedzinie. W 2006 roku zdobył wicemistrzostwo Polski, ale jego marzeniem było stanąć na najwyższym stopniu podium. Wierzył, że tego dokona. Dziś może się pochwalić dwukrotnym tytułem mistrza Polski - w 2007 roku zdobył puchar w wyścigach KIA Picanto, a w tym roku był najlepszy w zawodach mocniejszych samochodów - KIA Cee'd. W czteroletniej historii zawodów KIA jest też jedynym zawodnikiem, któremu udało się ukończyć wszystkie 50 wyścigów.

PRZEZ PRZYPADEK

Nieco inna jest historia Michała Kijanki. Przyznaje, że jego przygoda z wyścigami zaczęła się dość późno, choć bakcyla do samochodów, podobnie, jak jego młodszy kolega, złapał już w dzieciństwie. - Odkąd tylko mogłem utrzymać się na nogach, wsiadałem za kierownicę. Prawo jazdy zrobiłem najwcześniej, jak tylko się dało, w wieku 17 lat. Marzyłem o tym, żeby wreszcie je dostać. Ciągle dzwoniłem do urzędu z pytaniem, czy wreszcie mogę je odebrać. Po pewnym czasie urzędniczki już mnie poznawały - śmieje się Michał.

Na wyścigi na torze w podkieleckiej Miedzianej Górze trafił trochę przez przypadek sześć lat temu, wtedy jeszcze jako kibic. Po zawodach dla zabawy postanowił okrążyć tor. Ktoś dostrzegł, że ma talent, zapytał, czy Michał nie chce trenować. - Od razu zacząłem startować w wyścigach amatorskich w całej Polsce. Zdobyłem mistrzostwo okręgów świętokrzyskiego, radomskiego, chełmskiego. Na treningi przyjeżdżałem samochodem siostry, bo wtedy jeszcze nie miałem swojego. Nie było łatwo - wspomina. Ale był uparty i wytrwały. Dziś jest mistrzem Polski w wyścigach KIA Picanto.

Michał przyznaje także, że udział w zaszczepieniu w nim pasji do wyścigów ma także Kamil. - Mieszkaliśmy razem podczas studiów. Kamil walczył wtedy o tytuł mistrza w KIA Picanto, ja startowałem amatorsko. Pomyślałem więc, że zrobię licencję wyścigową - opowiada. Kamil pomagał mniej doświadczonemu koledze, uczył go jazdy torowej, wiele tłumaczył. - Michał to bardzo zdolny chłopak. To było widać od początku - mówi o przyjacielu.

MISTRZOWIE

MISTRZOWIE

Michał Kijanka
Kielczanin, ma 25 lat. Studiował marketing, obecnie pracuje w rodzinnej firmie, prowadzącej serwisy samochodowe. Od 2004 roku startował w wyścigach amatorskich, a w 2007 roku zrobił licencję wyścigową. Mistrz Polski KIA Picanto Lotos Cup 2009.

Kamil Raczkowski
Kielczanin, ma 22 lata. Student kierunku zarządzanie i marketing. Swoją przygodę z wyścigami zaczął w wieku 14 lat, startując w zawodach gokartów. Od 2005 roku bierze udział w profesjonalnych wyścigach. Mistrz Polski KIA Cee'd Lotos Cup 2009.

SIŁA RODZINY

Obaj mistrzowie zgodnie podkreślają, że sport, który uprawiają, nie jest ani tani, ani bezpieczny. Wsparcie najbliższych, także to finansowe, jest więc niezbędne. - To niestety wciąż mało medialna dyscyplina, dlatego niełatwo o sponsorów. Pomagają rodzice - przyznaje Kamil. Na szczęście na tę pomoc obaj chłopcy mogą liczyć. - Tata często jeździ ze mną na wyścigi, kibicuje mi. Mama trochę się o mnie boi, ale moje wyniki zawsze ją interesują - opowiada Michał i dodaje, że bez wsparcia finansowego rodziców nie mógłby startować. - Wygrany w zawodach samochód sprzedam, by móc zwrócić tacie pieniądze, które włożył w realizację moich marzeń - mówi.

Kamil w swoim tacie znalazł pierwszego trenera i menedżera, to on zaszczepił w synu pasję ścigania się na torze. - Pamiętam, jak uczył mnie sposobu pokonywania zakrętów. Do dziś, jako były kierowca, służy mi radą, podpowiada, pomaga szukać sponsorów. Jest wielkim kibicem nie tylko moim, ale w ogóle tego sportu - podkreśla Kamil. - A mama, jak to mama - martwi się, żebym nie zrobił sobie krzywdy, ale doskonale rozumie moje zamiłowanie i zawsze trzyma za mnie kciuki - dodaje.

ZWYCZAJNI CHŁOPCY

Mimo olbrzymich sukcesów, Michał i Kamil to wciąż zwykli chłopcy. Michał pracuje w warsztacie samochodowym, Kamil jeszcze studiuje. Obaj co dwa tygodnie przyjeżdżają na tor w Miedzianej Górze, by poćwiczyć i spotkać się ze znajomymi z grupy rajdowo-wyścigowej Scyzzor, do której należą. - Grupę tworzą fani sportów samochodowych, nie tylko mężczyźni - podkreśla Michał i dodaje, że kierowcą wyścigowym może zostać każdy, ale by wygrywać, potrzebne są specjalne predyspozycje. - Wszystkiego można się nauczyć tylko do pewnego momentu. Potem działa już talent i to, co się na niego składa - opanowanie, refleks, wyczucie, szybkość reagowania - wylicza. Mniej doświadczonym kierowcom chętnie służą pomocą i radą. - Każdy, kto chce dołączyć do grupy i czegoś się nauczyć, może na nas liczyć - zapewnia Michał. A umiejętności i pasja zostają na całe życie. - Do tej pory nie znalazłem innego zajęcia, które dawałoby mi tyle frajdy, co wyścigi samochodowe. Muszę to robić. Gdy się nie ścigam, czuję, że czegoś mi brakuje - przyznaje Kamil, a Michał dodaje: - Za kierownicą będę siadał, dopóki starczy mi sił i funduszy. Nawet do późnej starości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie