Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Dwór na wulkanie". Przełom epok w pamiętniku Janiny Konarskiej - ziemianki z Kluczewska (ZDJĘCIA)

Iwona Boratyn
„Przeżywamy straszne chwile. To już fakt, że bolszewicy chcą zdobyć Warszawę, a może i dalej się posuną. A co wtedy? Wojska nasze cofają się ku Wiśle – tam się ten dramat dziejowy rozegra” – czytamy w dzienniku mieszkającej w majątku Kluczewsko Janiny Konarskiej (1880–1948) o wydarzeniach z 14 sierpnia 1920 roku.

W tym roku mija stulecie bitwy warszawskiej. Ten czas sprzed stu lat utrwaliła córka Karola Augusta Fulde i Heleny z Rauszerów. Wychowywała się w Radomiu, a po ślubie z Maksymilianem Jaxa-Konarskim w 1907 roku zamieszkała w jego majątku Kluczewsko. Jaxa-Konarski był aktywnym działaczem społecznym, członkiem między innymi włoszczowskiego Związku Ziemian i Okręgowego Towarzystwa Rolniczego. Po 1920 roku Konarscy nadal pozostali w Kluczewsku. W 1937 roku, po śmierci Maksymiliana, majątek przejęły dzieci: Stanisław, Krystyna i Andrzej. W czasie okupacji Janina została wysiedlona z dworu – zamieszkała w służbówce. Zaangażowała się w działalność Wojskowej Służby Kobiet Armii Krajowej. W skutek reformy rolnej w 1944 roku rodzina utraciła majątek, a Janina zamieszkała w Gdańsku.

Na początku lat 50 XX wieku został odnaleziony pamiętnik Janiny Konarskiej. - „Ten dziennik, który pisać zaczęłam, będzie spowiednikiem moim, dlatego nie chcę zapisywać dzień po dniu wszystkich wypadków mojego życia, ale tylko takie chwile, w których potrzebuję się wynurzyć ze wszystkimi mymi uczuciami” – zanotowała autorka w poniedziałek 11 marca 1895 roku.

Prowadziła dziennik przez dłuższy czas – zaczęła jako nastolatka, a skończyła jako dorosła kobieta. W tym czasie nastąpiły zmiany zarówno w życiu społecznym, jak i jednostkowym. Lata, jakie opisuje Konarska, są przełomowe. Jak czytamy we wprowadzeniu, „zachodzące wówczas przemiany polityczne, społeczne i obyczajowe przenoszą Autorkę ze świata XIX-wiecznego we współczesność”. - Przeczytałam zawarte w wielu grubych brulionach, systematycznie prowadzone dzienniki, obejmujące okres od 1892 roku do 1920, a więc 28 lat - skreśliła tytułem wstępu Teresa Konarska, kuzynka Janiny.

Konarscy to jest stara rodzina szlachecka, która miała szereg dóbr na terenie Rzeczpospolitej. Pojawia się na kartach historii Kluczewska, kiedy to Adam Ewaryst Jaxa-Konarski poślubił Stefanię Turską. Stał się tym samym właścicielem dóbr Kluczewska, które otrzymał w 1869 roku, jako wiano od rodziny Turskich. W rękach Konarskich ziemie te pozostaną, aż do przełomowych czasów II Wojny Światowej. - Co ciekawe, w tej książce to autorka nie pochodziła z rodziny ziemiańskiej tylko z rodziny burżuazyjnej - zaznacza doktor Marcin Schirmer, prezes Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego.

Wśród zasłużonych dla Polski przedstawicieli rodu są ksiądz Stanisław Konarski, pisarz i reformator szkolnictwa u schyłku I Rzeczypospolitej, założyciel Collegium Nobilium, i Szymon Konarski, słynny emisariusz z 1835 roku, stracony przez Rosjan w Wilnie w wieku 31 lat. We dworze w majątku rodzinnym Konarskich w Kluczewsku w 1910 roku przyszła na świat poetka Krystyna Konarska - Łosiowa, córka Janiny. Portrecik Szymona Konarskiego wisiał zawsze na widocznym miejscu w pokoju poetki. Miała dwóch braci. Jako jedyna córka była w rodzinnym domu wyjątkowo kochana i chroniona. Dzieciństwo minęło jej więc – można by sądzić – w sielskich warunkach. Wzrastała, jak sama pisze, „w starym modrzewiowym dworze z łamanym gontowym dachem, z białym gankiem od strony zajazdu i werandą oplecioną dzikim winem od strony ogrodu. […] Za parkiem ciągnęły się rozległe pola otoczone ciemnym półkolem lasu, z drugiej strony, za wsią, były łąki, rzeka i stawy ze stadami dzikich kaczek”. Nic dziwnego, że przez długie lata było to dla niej „jedyne i najpiękniejsze miejsce na ziemi”. Dwór w Kluczewsku, po wojnie odebrany właścicielom i zdewastowany, rozsypał się w gruz.

Wspominała, że bracia Andrzej i Stanisław jechali do szkół, a ona zostawała w domu pod opieką kolejnych nauczycielek. Zamykała się w świecie własnych przeżyć i pisała po nocach wiersze. Już wtedy doszło do głosu jej uwrażliwienie na los drugiego człowieka i duchowa niezależność. Obserwowała życie dworu i życie wsi, i chociaż ojciec był wielkim społecznikiem i człowiekiem powszechnie szanowanym dla swej prawości, a matka opiekowała się chorymi i „dotąd pozostała we wdzięcznej pamięci tamtych ludzi”, to jednak w oczach wrażliwej i myślącej „panienki” „różnice społeczne były duże i na każdym kroku widoczne. - "Odczuwałam je jako coś zawstydzającego, co jeszcze pogłębiało moją samotność, gdyż w moim otoczeniu mało kto tak na to reagował” - notowała Krystyna Konarska w autobiograficznym szkicu, opublikowanym w „Granicach życia”. Żyła prawdziwie, a poezja była nieodłączną częścią jej życia:

Stukam – i nasłuchuję
kołaczę – nikt nie otwiera
muszę więc sama pozbierać
te kolorowe kamyki
i ułożyć z nich wzór doskonały
harmonijny w formie i treści
Ale czy to w ogóle możliwe?
Może lepiej
niech będzie trochę krzywe.

W dziennikach Janiny Konarskiej w codzienne dworskie i salonowe życie wchodzi wielki świat i jego burze dziejowe: rewolucja 1905 roku, wybuch I wojny światowej, przetaczanie się przez ziemie polskie kolejnych frontów, formowanie się niepodległości. Notowane na bieżąco zapiski autorki pozwalają poznać klimat nowej epoki - początek wieku XX. Między salonem, podróżami, polityką i historią widzimy także z bliska samą Janinę Konarską. Pod datą 25 września 1914 roku napisała:

"Wczoraj ze Szczekocin, gdzie jest sporo Austriaków, przyjechał podjazd z Włoszczowy. Gdy zobaczyli jednak, że tylu kozaków - czym prędzej drapnęli, jednemu tylko koń padł postrzelony i tego wzięli kozacy do niewoli. Dziś rano to samo miało miejsce z Prusakami - wzięli im dwóch do niewoli. Z Włoszczowy uciekają wszyscy do Kielc, rejent Zembrzuski też dzisiaj rano z żoną i dziećmi wyjechał."

Rezolutna komentatorka rozgrywających się na jej oczach wydarzeń, o Włoszczowie i ludziach związanych z miastem pisze wiele.

„W ogóle mam zawód co do tej całej wojny – myślałam, że w XX wieku będzie się to szybciej odbywać, a te gazety piszą, że może dopiero koło zimy będzie jakaś większa bitwa, a może na wiosnę? Za długo czekać i być w dodatku bez kolei, bez poczt, bez pism, i co gorsza – bez ciepłych ubrań na zimę, a może i bez nafty i bez węgla! Bardzo to wszystko niekulturalne…” - zapis z 27 sierpnia 1914 roku.

Ostatni wpis w dzienniku, przytoczony na wstępie tego tekstu, pochodzi właśnie z 14 sierpnia 1920 roku. „Przeżywamy straszne chwile. To już fakt, że bolszewicy chcą zdobyć Warszawę, a może i dalej się posuną. A co wtedy? Wojska nasze cofają się ku Wiśle – tam się ten dramat dziejowy rozegra” – czytamy w dzienniku. - Maks ciągle pomiędzy Kielcami i Włoszczową. Mamuśka zajmuje się domem, bo ja jestem ciągle do niczego - dodaje chora wówczas autorka, przejęta myślą, że męża mogą zabrać do wojska.

Maksymilian Konarski aktywny w środowisku ziemiańskim powiatu włoszczowskiego; wchodził w skład zarządu oddziału powiatowego Związku Ziemian we Włoszczowie, pełnił w nim obowiązki prezesa. Należał do Okręgowego Towarzystwa Rolniczego Centralnego Towarzystwa Rolniczego najpierw w Kielcach, potem we Włoszczowie. Był także prezesem Koła Porad Sąsiedzkich, członkiem Sejmiku i Wydziału Powiatowego, członkiem Rady Nadzorczej Syndykatu Rolniczego kieleckiego, członkiem reprezentacji wojewódzkiej Związku Ziemian w Kielcach.

„Widzenie świata przez Konarską bez wątpienia kształtuje jej kobieca perspektywa. Z jednej strony śledzi ona z zapałem doniesienia prasowe, a z drugiej – jej rzeczywistość stanowi dom, rodzina, służba, działalność charytatywna. Konarska notuje też dziejące się na jej oczach przemiany w sytuacji kobiet; pierwsze wybory z ich udziałem, rosnące zaangażowanie w życie społeczne” – wskazuje redaktor wydania pamiętników Anna Richter.

Zanim Janina Konarska opuściła ukochane Kluczewsko zamieszkała w izdebce dawnego służącego. Wypełniła ją fotografiami i drobnymi pamiątkami rodzinnymi. Stąd dowodziła placówką Wojskowej Służby Kobiet Armii Krajowej. Jedyna komendant w okręgu, którą dowódcy całowali w rękę.

Dzienniki trafiły do Fundacji Ośrodka Karta za pośrednictwem rodziny autorki - syna Andrzeja, jeszcze w latach 90. - Jest to bardzo obszerny zapis, ponad 700 stron, który wydawał nam się na tyle interesujący, że wart publikacji. (...) Samo to, że autorem jest kobieta i ma nieco inny ogląd na wydarzenia, naszym zdaniem pokazuje I Wojnę Światową w ciekawy sposób, trochę zapomniany - mówiła o wydaniu dzienników Anna Richter, z Fundacji Ośrodka Karta, redaktorka książki. Dzienniki ukazały się w ubiegłym roku. Są dostępne w Bibliotece Publicznej we Włoszczowie. Koniecznie przeczytajcie!

(By zobaczyć więcej zdjęć, kliknij przycisk ZOBACZ GALERIĘ)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie