Około godziny 20.30 w sobotę policjanci patrolujący Staszów w rejonie skrzyżowania ulic Piłsudskiego i Długiej zauważyli małego chłopca, jak się okazało dwuletniego.
- Dziecko było normalnie ubrane, nie miało śladów obrażeń. W rączce trzymało latarkę. Policjanci próbowali się dowiedzieć, kim jest chłopczyk i gdzie mieszka, ale nie był w stanie im powiedzieć. Popytali więc okolicznych mieszkańców, a ci wskazali im dom, gdzie, jak przypuszczali mieszka malec – opowiada Joanna Szczepaniak, rzecznik prasowy komendanta powiatowego policji w Staszowie.
Policjanci ruszyli do wskazanego domu odległego od miejsca znalezienia dziecka o około 500 metrów. Rodzice nie wiedzieli, że dziecko wyszło bez opieki.
- Mama, pod opieką której znajdował się chłopczyk, była trzeźwa. Opowiedziała policjantom, że wyszła z trójką dzieci do ogrodu. Mówiła, że przez chwilę rozmawiała z sąsiadką przy ogrodzeniu. Gdy spytała męża, gdzie jest najmłodszy synek, mężczyzna powiedział, że poszedł do babci, która mieszka w drugim domu na tej samej posesji – dodaje policjantka.
Brama wjazdowa na posesję była otwarta. Prawdopodobnie to tą drogą niezauważony przez nikogo chłopiec wyszedł. Na szczęście posesja mieści się przy stosunkowo mało ruchliwej drodze.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?