Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci chorują na potęgę. Oddziały pediatryczne przeżywają oblężenie

Iza BEDNARZ bednarz.echodnia.eu
Powrót grypy i infekcji grypopodobnych. Więcej zachorowań i cięższy przebieg. Wstrzymane przyjęcia na planowe leczenie w kieleckim szpitalu

Oddziały pediatryczne w regionie świętokrzyskim są oblężone. Szpital Dziecięcy w Kielcach wstrzymał przyjęcia planowe. Powodem zwiększonej liczby przyjęć jest odbicie grypy i ... strach.

Jak informuje doktor Włodzimierz Wielgus, dyrektor Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Kielcach, od kilku dni oddziały pediatryczne przeżywają oblężenie pacjentów. W szpitalu wstrzymano przyjęcia na planowe leczenie i diagnostykę. - Dziennie zgłasza się nawet 80 chorych dzieci, nie licząc pacjentów urazowych. Mamy średnio po 30 przyjęć na oddziały pediatryczne. Jest bardzo dużo zachorowań na infekcje wirusowe - wyjaśnia dyrektor Wielgus.

Oblężone są również oddziały pediatryczne w szpitalach powiatowych. Do szpitala w Jędrzejowie przyjęto we wtorek aż siedmioro dzieci.

Cięższy sezon grypowy

Jednym z powodów jest powrót grypy i infekcji grypopodobnych. Dwa tygodnie temu liczba zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę w regionie świętokrzyskim wahała się w okolicy 1000. W ostatnim tygodniu liczba zachorowań skoczyła do 2204.

- Ten sezon grypowy jest zdecydowanie cięższy od poprzedniego, a nawet od sezonu 2009/2010, kiedy po raz pierwszy zetknęliśmy się z wirusem AH1N1 czyli popularnie nazywaną świńską grypą. Zachorowań jest więcej liczbowo, mają cięższy przebieg - ocenia Marzena Haponiuk, kierownik działu nadzoru przeciwepidemicznego w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Kielcach. - Mimo, że szczyt zachorowań na grypę mamy już raczej za sobą (w styczniu notowano w świętokrzyskim po 4 -5 tysięcy zachorowań tygodniowo przyp. red.), grypa najwyraźniej nie chce się od nas wyprowadzić. Widać to w przychodniach, szpitalach i w statystyce - mówi. Radzi, żeby nie lekceważyć zmiennej pogody, chociaż wszyscy jesteśmy już zmęczeni zimą.

Wyczuleni rodzice

Drugim powodem zwiększonych przyjęć na oddziałach pediatrycznych jest strach rodziców i samych lekarzy przed zlekceważeniem poważnego zachorowania u dziecka, jak to miało miejsce kilka tygodni temu w Skierniewicach. Przypomnijmy, 24 lutego rodzice 2,5 letniej dziewczynki, zaobserwowali u niej osłabienie i drgawki (dziecko od kilku dni chorowało na infekcję). Zgłosili się z dzieckiem do szpitala w Skierniewicach, ale odesłano dziecko do domu. Następnego dnia zadzwonili na pogotowie, ale dyspozytor polecił im zgłosić się do nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. Tam lekarz odmówił przyjazdu. Rodzice po raz drugi wezwali karetkę, ale dziecka już nie udało się uratować.

- Bardzo wielu rodziców po tej historii alarmuje, kiedy z dzieckiem dzieje się coś niepokojącego. Nie wszystkie wyjazdy są uzasadnione, ale nie odmawiamy, jeśli rodzic zgłasza, że dziecko ma drgawki gorączkowe. Niektórzy sami przywożą dzieci bezpośrednio do szpitala, a lekarze je przyjmują, bo wytworzyła się sytuacja, w której wszyscy się asekurują - mówi doktor Marta Solnica, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego.

- Sporo rodziców jest zaniepokojonych stanem dziecka z powodu przedłużającej się infekcji i po prostu woli się upewnić, czy wszystko jest w porządku - przyznaje doktor Wielgus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie