Chata Szeptuchy, czyli mały prywatny skansen z ofertą ciekawych spotkań i warsztatów historycznych, plastycznych i ekologicznych, którą pani Monika urządzała przez ostatnie miesiące, została otwarta dla odwiedzających z początkiem maja tego roku. Chociaż pogoda nie sprzyjała, zaczęli ją odwiedzać turyści, mieszkańcy okolicznych terenów, rozdzwoniły się telefony z pytaniami o możliwość odwiedzenia tego niezwykłego miejsca.
- Najpierw pojawiały się u mnie mniejsze grupy osób ciekawych historii i chętnych na sentymentalną podróż w przeszłość, znających z dzieciństwa klimat starych chat. Potem zaczęło przyjeżdżać młodsze pokolenie, które zgromadzone u mnie przedmioty znają tylko ze zdjęć. I jednym, i drugim wizyta w Chacie Szeptuchy bardzo się podobała. Były opowieści, prezentacje, a także warsztaty zielarskie czy plastyczne.
Ostatnio Monika Dygas gości u siebie wielu uczniów. Każda wizyta to wydarzenie. - Oj, dzieje się teraz, dzieje! Przyjeżdżają, zwiedzają, obserwują i bawią się historią oraz uczestniczą w niezwykłych zajęciach przyrodniczych, podczas których poznają zioła i ich lecznicze właściwości, uczą się przyrody, robią prace plastyczne, na przykład drzewo, odbijając liście na kartonie czy układają bukiety kwiatów metodą „flower pounding”. To wszystko odbywa się wśród pięknych starych drzew i krzewów, wiosennych kwiatów. W ostatnich dniach byli u mnie na przykład uczniowie ze Szkoły Podstawowej numer 11 w Starachowicach wraz z opiekunami. Przyjeżdżają też coraz częściej dysponujący wolnym czasem seniorzy, rodzice z dziećmi. Każdy chce tu wrócić – mówi Monika Dygas.
Dlaczego? Bo w Chacie Szeptuchy, jest jak w machinie czasu, można się przenieść w świat bez pośpiechu, nerwów, stresu.
- Bardzo chciałam stworzyć takie miejsce, gdzie zatrzymał się czas, a stare przedmioty znów mogą opowiadać swoją historię młodym pokoleniom. Prezentuję sprzęty, które gromadziłam od bardzo wielu lat. Zapomniane do tej pory na strychach, w piwnicach, szopach, składzikach nareszcie znalazły swoje właściwe miejsce. To przede wszystkim przedmioty użytku codziennego z naszego regionu z czasów przedwojennych, a nawet sprzed wieku. To zarówno meble, czyli stoły, ławy, zydle, łóżko z siennikiem wypchanym sianem, jak i przedmioty do codziennych prac domowych dla kobiet i mężczyzn. Wiele z nich dostałam w prezencie od różnych osób, sporo kupiłam, ciągle je gromadzę, żeby ocalić od zapomnienia i dać im drugie życie. Ich historia jest tego warta – mówi Monika Dygas - z zawodu germanistka z zamiłowaniem do staroci, przyrody i sportu, która kilka lat temu ze Starachowic przeprowadziła się do Tychowa Starego, by tu zgodnie ze swoją filozofią, wieść życie bez stresu i na zwolnionych obrotach.
Jak mówi Szeptucha, czas w jej chacie wyznaczają codzienne czynności. - Wcale nie mniej interesujące od surfowania po internecie. Kiedy obserwuję odwiedzających mnie ludzi, widać, że za takim życiem na zwolnionych obrotach tęskni nawet najmłodsze pokolenie. Dlatego każdego, kto chce odbyć podróż w czasie, nauczyć się żyć w zgodzie z naturą, zapraszam w moje progi – mówi Monika Dygas.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?