Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień chleba

/SB/
Młocka cepami.
Młocka cepami. Sz. Basiński

Odbywający się w minioną niedzielę Dzień Chleba był okazją do przypomnienia młodemu pokoleniu staszowian wielu tradycji i obrzędów ludowych oraz podkreślenia roli chleba, jako energii życia i powszechnego pożywienia.

W niedzielę właśnie chleb był głównym bohaterem dnia. Mieszkańcy próbowali wypieków pochodzących z miejscowych piekarni, do których dodawano wedle upodobania smalec, kiszone ogórki, bądź masło z miodem. Uroczystościom towarzyszyła prezentacja rękodzieła artystycznego, rzeźby i malarstwa. Nie zabrakło też pokazów pracy rolników, którą demonstrowali mieszkańcy wsi Cisownik, koło Sielpi. Była młocka cepami, robienie masła, tkanie chodników, przędzenie wełny, mielenie zboża w żarnach, a także pieczenie chleba w prawdziwym piecu opalanym drzewem. Gospodynie najczęściej piekły go w raz w tygodniu, w sobotę, rozczyniając w piątek wieczór. Do mąki, aby zwiększyć jej objętość stosowano rozgotowane ziemniaki, zmieloną korę drzew czy korzenie perzu. Do dzieży nalewano letniej wody dosypywano mąki i przeżegnawszy ciasto długo mieszano. Później odstawiano ją w ciepłe miejsce, przykrywano pierzyną lub kożuchem. Następnego dnia rano sprawdzano, czy ciasto dostatecznie wykisło. Dopiero teraz można było przystąpić do wyrabiania. Na Kielecczyźnie z tego samego ciasta należało równocześnie upiec podpłomyk i odmówić przy tym pacierz. Wierzono, że przez te czynności ulży się cierpieniu najbardziej potrzebującej duszy w czyśćcu. Upieczony chleb obmywano w wodzie i jeszcze na chwilę wkładano do pieca. Dzięki temu uzyskiwano lśniącą skórkę.

- Pomysł zrodził się z tęsknoty za wsią z jej wszystkimi skarbami, za tym, co było. To są nasze smaki, barszcz, zalewajka, prazoki, chleb pieczony w prawdziwym piecu. Nie chcemy, by tak wspaniałe tradycje zanikły. Dlatego też uczestniczymy w różnorodnych imprezach pokazując młodzieży, jak kiedyś żyła wieś - zaznacza Stanisław Sosnowski z miejscowości Cisownik.

Pracowity dzień miał również sołtys Łukawicy Marcin Dwojewski. Przed nim postawiono nie lada zadanie - przygotowanie jajecznicy ze strusich jaj. Okazało się to trudniejsze, niż wielu widzów przypuszczało, bo skorupka jest zbyt twarda, aby ją rozbić. Do zrobienia wydmuszki potrzebna była... wiertarka. Dopiero, kiedy powstały otwory z dwóch stron, można było opróżnić zawartość jaja, które powędrowało na wielką patelnię. Staszowianie zachwycali się oryginalną jajecznicą podawaną na kromce swojskiego chleba.

Prezentacjom towarzyszyły koncerty zespołu obrzędowego "Wzdolanie", Kapeli Estradowej "Ziemia Staszowska" i Klubu Piosenki Staszowskiego Ośrodka Kultury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie