Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziki grasują, a myśliwi nie pilnują? Wielki problem w gminie Strawczyn

Bartłomiej Bitner
Tomasz Siadul pokazuje swoje pole w Hucisku, gmina Strawczyn, które - jak mówi - co roku jest niszczone przez żerujące dziki.
Tomasz Siadul pokazuje swoje pole w Hucisku, gmina Strawczyn, które - jak mówi - co roku jest niszczone przez żerujące dziki. Krzysztof Krogulec
Problem z dzikami w gminie Strawczyn. Jeden z tamtejszych rolników oburza się, że myśliwi z Koła Łowieckiego „Rosochy” bagatelizują jego wezwania i nie przyjeżdżają odstrzeliwać zwierząt plądrujących uprawy. Łowczy zaprzeczają. – Bywamy tam, ale pan chce, byśmy pilnowali jego pól codziennie. A tak się nie da – tłumaczą.

Dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły! To tekst jednej z piosenek dla dzieci o zabawnym znaczeniu, ale w przypadku Tomasza Siadula z Oblęgora wydaje się ono jak najbardziej prawdziwe (z wyjątkiem kłów). Pan Tomasz ma około 30 hektarów pola w Hucisku. Uprawia na nich między innymi zboże. Mówi, że uprawy w tej okolicy upodobały sobie dziki, które od kilku lat co roku je niszczą. Dlatego co jakiś czas alarmuje myśliwych, żeby przyjeżdżali pod jego areał i czatowali na zwierzęta, by je odstrzelić.

- Problem pojawił się w 2014 roku. Wtedy zauważyłem, że coraz więcej dzików kręci się koło upraw moich i rolników mających w pobliżu pola. Informowałem o tym Koło Łowieckie „Rosochy”, które odpowiada między innymi za teren gminy Strawczyn, ale były problemy z przekonaniem myśliwych do przyjazdu tutaj – mówi Tomasz Siadul.

W zeszłym roku konflikt, bo taki zaistniał na linii rolnik-łowczy, chwilowo został zażegnany. Myśliwi dogadali się z panem Tomaszem tak, że postawili przy jego polu, na skraju lasu, ambonę. – Stanęła we wrześniu 2016 roku. Od tej pory może z pięć razy na niej byli, by odstrzelić dzika. Moim zdaniem powinni tu zaglądać częściej. Powinni być nawet codziennie. Przecież terenu nie musi pilnować jeden, ale każdego dnia inny łowczy. W kole jest ich tam z 60 – twierdzi pan Tomasz.

Mężczyzna jest zdenerwowany, bo co sezon dziki niszczą mu część upraw. W tym roku, jak mówi, zrujnowały mu 17 arów. A to, jak twierdzi, szkody na około 700 złotych. – Ale bilans z kilku lat jest znacznie większy – zaznacza.

Myśliwi z Koła Łowieckiego „Rosochy” uważają, że żądania rolnika z gminy Strawczyn są absurdalne. Łowczy Jacenty Kondrak mówi wprost: - To paranoja! Przecież nikt z nas nie będzie tam cały czas pilnował pola, bo po pierwsze nie mamy takiego obowiązku zapisanego w statucie, a po drugie są jeszcze inne miejsca, które nadzorujemy – podkreśla.

Jak dodaje myśliwy Kondrak, teren Koła Łowczego „Rosochy” obejmuje obszar aż 14 gmin. – I na nim musimy działać, a nie skupiać się na jakimś małym terenie, które wcale skupiskiem dzików nie jest. Zresztą nie siedzimy z założonymi rękami. W tym roku mieliśmy 310 wyjść na łowiska, podczas których odstrzeliliśmy 26 dzików – zaznacza.

Tomasz Siadul mówi nam też, że w tym roku na jego polu odstrzelono tylko jednego dzika. I dziwi się, że tuż przy jego uprawnej ziemi myśliwi utworzyli nęcisko, by zwabić zwierzę pod odstrzał. – No przecież to tym bardziej zachęca dziki do żerowania na polu! – oburza się.

- Nęcisko jest w odpowiednim miejscu, przy wejściu do lasu. Wszystko jest zrobione tak, jak trzeba – podsumowuje Jacenty Kondrak.

QUIZ. Czy dostałbyś się do Policji? Oto prawdziwe pytania z testu MultiSelect

Jarosław Mikołajczyk, łowczy okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Kielcach:
- W ciągu 10 lat populacja dzika mocno się zwiększyła. Jak bardzo? O 500-600 procent. Jeszcze w 2006 roku było ich na terenie regionu świętokrzyskiego około 700, teraz – zgodnie z danymi na koniec marca – jest około 4 tysięcy. Co roku prowadzimy jego odstrzał tak, by ta liczba nie była znacząco przekraczana. Zgodnie z rekomendacjami rządowymi na kilometr kwadratowy na zachód od Wisły musi być zachowany poziom połowy dzika na kilometr kwadratowy i tego pilnujemy. Dziki rzeczywiście mogą dawać się we znaki, zwłaszcza od późnej wiosny do końca lata. Teraz niszczą jedynie łąki, bo plonów już nie ma. Każdemu rolnikowi za zrujnowany obszar przez dziki płacimy odszkodowanie. W naszym okręgu wychodzi za to około 700 tysięcy złotych na rok. Spora jest także liczba szkód, których rocznie szacujemy około 2 tysięcy. A rozrost dzika wiąże się ze zwiększeniem po wejściu do Unii Europejskiej w Polsce upraw. Zwłaszcza te wielkoobszarowe są bardzo atrakcyjne dla tego zwierzęcia, bo zapewniają mu pokarm.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie