Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eksperci o mistrzostwach świata w piłce ręcznej: - Bieglera broni wynik, ale nie gra

Paweł Kotwica [email protected], (AIp)
- Michael Biegler to średniej klasy trener. Nie pomagał drużynie, nie umiał wyegzekwować od zawodników wszystkiego, co potrafią - mówi ceniony polski trener piłki ręcznej Stanisław

Majorek o selekcjonerze naszej reprezentacji szczypiornistów. - Broni go wynik, ale nie gra - uważa były reprezentant Polski, Zbigniew Tłuczyński.

Polscy piłkarze ręczni zdobyli w Katarze brązowy medal mistrzostw świata. Mało kto spodziewał się tak wysokiej pozycji naszego zespołu. Ale przy zachwytach nad wynikiem pojawiają się narzekania na styl gry naszego zespołu, a przede wszystkim na niewielki wpływ jego selekcjonera, Michaela Bieglera. Żaden z zawodników naszej kadry nie chce na ten temat mówić oficjalnie, ale współpraca selekcjonera z drużyną to w dużym stopniu fikcja.

- Gramy tymi samymi schematami, co za trenera Wenty, ale nie wykorzystujemy nawet połowy z nich. Większość akcji to improwizacja, dwójkowe czy trójkowe schematy oparte na umiejętnościach zawodników. Więcej nie powiem, bo chcę zagrać na mistrzostwach Europy w Polsce - mówił podczas turnieju w Katarze, "poza mikrofonem", jeden z zawodników.

- Rezerw w grze drużyny jest sporo - uważa Stanisław Majorek, który poprowadził polską reprezentację szczypiornistów do brązowego medalu igrzysk olimpijskich w 1976 roku. - Zawodnicy w ataku pozycyjnym popełniali proste, niewymuszane błędy. Ataku szybkiego nie było. Za mało było podań na skrzydła. Sama druga linia nie zapewni sukcesu. Często dokonywane były złe zmiany. Biegler to średniej klasy trener. Nie pomagał drużynie, nie umiał wyegzekwować od zawodników wszystkiego, co potrafią, tak jak to czynił trener Kataru, Valero Rivera. Należy zrobić wszystko, by w przyszłości naszą kadrę, męską i żeńską, prowadzili Polacy. Trzeba młodych trenerów wysyłać na zagraniczne staże, przygotowywać ich do roli selekcjonera - mówi Majorek.

Dość surowy w ocenie jest również Zbigniew Tłuczyński. - Ciężko ocenić warsztat trenera, nie oglądając treningów, które prowadzi. Bieglera broni wynik, choć trudno ocenić, jaki jest jego udział w tym medalu. Ale jedno wiem na pewno: gdybym miał coś z gry reprezentacji Polski przenieść do zespołu, który bym prowadził, to nie brałbym niczego - mówi brązowy medalista mistrzostw świata z 1982 roku. - Dotyczy to każdego elementu. Obrona, za którą jest chwalona nasza reprezentacja, to efekt tego, że mamy bardzo rosłych zawodników, którzy przy tym są sprawni fizycznie. Nie widzę tam żadnej większej myśli, bo gramy zwykłe 6-0. W ataku mamy potężne problemy, bo nie ma w nim żadnego planu. W Katarze zawodnicy grali głównie "jeden na jeden", które jest grą niebezpieczną, bo mocno kontaktową i niesie za sobą ryzyko kontuzji. Z drugiej strony, może ten brak taktyki wyszedł nam na dobre, może zaskakiwał bardziej ułożonego taktycznie przeciwnika? - zastanawia się Tłuczyński. - Z wyniku naszej reprezentacji jestem bardzo zadowolony, a z gry, którą zaprezentowała, nie - mówi kielczanin, 216-krotny reprezentant Polski.

- Jeśli pan liczy, że będę mocno krytykował trenera Bieglera, to się pan rozczaruje - zaczyna rozmowę Wojciech Nowiński, trener złotych medalistów młodzieżowych mistrzostw Europy z 2002 roku i ekspert Polsatu. - Na pewno trzecie miejsce na mistrzostwach świata to nie jest wynik ponad stan. Po prostu mamy wielu znakomitych zawodników, którzy uprawniają nas do walki o takie cele. Myślę, że Polska ma pod względem potencjału drugi zespół na świecie, po Francji. Bo proszę popatrzeć: poza Michałem Jureckim, który był liderem zespołu przez cały turniej w Katarze i Krzyśkiem Lijewskim, który z powodu kontuzji takiej roli w zespole pełnić nie mógł, w każdym meczu mieliśmy zawodnika, który potrafił zadecydować o jego wyniku. Był nim albo Rojewski, albo Chrap-kowski, albo Syprzak, albo Szyba, albo Jurkiewicz. A przecież mamy jeszcze takich graczy jak Bartek Jurecki, wybrany do najlepszej siódemki mistrzostw, czy Daszek, który z całej drużyny spędził na boisku najwięcej minut - mówi Nowiński. - Oczywiście, nasza gra była oparta na indywidualnościach i w organizacji gry zespołowej mamy ogromne rezerwy. Ale od 5-6 lat 80 procent drużyn gra bardzo podobną piłkę ręczną, opartą na tych samych schematach. Chorwaci, Duńczycy czy Szwedzi od lat operują tymi samymi zagrywkami. Chciałoby się widzieć w grze naszego zespołu coś nowego, zaskakującego, tak jak widziałem coś nowego w grze naszej drużyny, która w 2007 roku zdobywała wicemistrzostwo świata. Mamy jeszcze rok do mistrzostw Europy w Polsce i trzeba nad tym pracować - kończy szkoleniowiec.

WSZYSTKO o piłce nożnej w Świętokrzyskiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie