Ella Jaroszewicz w Kielcach
Wizyta Elli Jaroszewicz w Kielcach to także wspomnienia z rodzinnego domu i gorący apel o lepsze uszanowanie pamięci partyzantów, którzy zginęli w domu przy ul. Targowej (dawnej Szydłowskiej 10).
Pani Ella wkrótce będzie świętować 85 urodziny. Jej ojciec Jan był muzykiem, przed wojną kierował orkiestrą w hotelu Bristol, tam poznał przyszłą żonę. Z tych lat zachowało się kilka zdjęć: rodziców, którzy w czasie wojny prowadzili mały sklepik przy ul. Małej, wujków, babci mieszkającej przy ulicy Szydłowskiej w drewnianym domku. Wojna zdemolowała ich życie, ojciec zginął zastrzelony, najbliżsi trafili do obozów, ginęli z rąk Niemców i bolszewików.
W domu przy Szydłowskiej rozegrała się tragedia – w czerwcu 1944 roku, po udanym zamachu na Franza Witka schronił się tam dowódca tej akcji ppor. K. Smolak, ps. „Nurek”, ciężko ranny w tym zamachu. Niestety informacja o tym dotarła do Niemców, którzy otoczyli dom, w nierównej walce zabito 3 żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Tylko jednemu o pseudonimie ”Skazaniec”, udało się uciec.
Kamień oddający im cześć i upamiętniający to zdarzenie jest położony w innym miejscu i prawie niewidoczny – mówiła poruszona Ella Jaroszewicz. - Chciałam ocalić ten dom, odkupić go, bo takie miejsca świadczące o naszej historii powinny trwać. Nie udało się, domu już dawno nie ma, ale uczyńmy coś by to miejsce było widoczne – apelowała.
Ojciec zginął w wieku 28 lat, mam drugi raz wyszła za mąż za Franciszka Kucharza: skrzypka, rzeźbiarza, malarza. Rodzina osiadła w Wałbrzychu, gdzie pan Franciszek projektował porcelanę dla tamtejszej fabryki. - Pozowałam mu do figurek tancerek – wspomina.
W Wałbrzychu zdała maturę (w wieku 16 lat), zaczęła studia na AWF a dzięki niezwykłemu zbiegowi okoliczności trafiła do teatru Henryka Tomaszewskiego i taniec, o którym marzyła od dawna zawładnął jej życiem. Uczyła się tańca i pracowała w balecie Opery Wrocławskiej i zespole Tomaszewskiego.
Te początki pantomimy przypominały triumfalny pochód, zespół i utalentowana Ella wzbudzali podziw wszędzie, gdzie się pojawili a krążyli po całym świecie – w 1958 roku zdobyli dwa złote medale w Moskwie pokonując francuski zespół co było nie lada wydarzeniem.
Na początku lat 60., po poznaniu legendarnego francuskiego mima Marcela Marceau coraz częściej pojawiała się w Paryżu, kilka lat później została jego żoną a jej dokonania artystyczne są oszałamiające. Występowanie na scenie nie wystarczało ambitnej kobiecie. W 1968 roku stworzyła pierwszą klasę pantomimy w szkole tańca Opery Paryskiej, doprowadziła do powstania szkoły, która kształci mimów dając tytuł artysty-mima. - Bo taki zawód wcześniej nie istniał – wyjaśnia. - Ja, Polka doprowadziłam do ustanowienia we Francji państwowego tytułu, chociaż nie było to łatwe.
W 1974 roku Ella Jaroszewicz otworzyła w Paryżu szkołę pantomimy Studio Magenia (Marzenia) – „Europejską Akademię Teatru Ciała”, z aktywnym programem nauczania, którą prowadziła do 2018 roku. - Moi studenci rozsiani są po całym świecie, progi tej szkoły opuściło ponad 850 osób - dodaje.
Do Kielc pani Ella przyjechała na zaproszenie OMPiO, spotkała się z kielczanami, ale także z aktorami i dziećmi, które uczą się pantomimy w Kieleckim Centrum Kultury pod okiem aktorki teatru Kubuś, Ewy Lubacz.
Kieleckiemu OMPiO pani Ella Jaroszewicz przekazała zbiór książek oraz afiszy ze spektakli w jakich brała udział, zarówno polskich jak i francuskich. - Zależy mi by zostały tutaj w Kielcach, bo ja jestem stąd – podkreśla. Część bogatego zbioru można oglądać w sali konferencyjnej OMPiO.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?