Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Epidemia w Świętokrzyskiem. Jak wyglądała walka z zarazą w dawnych czasach?

Tomasz Trepka
Wojny, klęski urodzaju, powodzie czy pożary nie wywoływały w społeczeństwie tak wielkiego strachu jak choroby.

Koronawirus przypomniał, że ludzkość od setek lat zmuszeni byli radzić sobie z zagrożeniem, jakim były epidemie chorób zakaźnych. Ich pojawienie się oznaczało nierzadko katastrofę życia gospodarczego i społecznego wielu wsi, miasteczek i miast. Nie inaczej było w naszym regionie.

Zabrakło miejsc na cmentarzach

W średniowieczu i okresie staropolskim szczególny lęk budziła dżuma, nazwana później „czarną śmiercią”. Choć jej ogniska pojawiały się w dziejach już znacznie wcześniej, to jednak w XIV wieku „tak wielu (ludzi) umierało, że wszyscy zaczęli wierzyć, iż nastąpił koniec świata” – twierdzili niektórzy ówcześni włoscy kronikarze. Dżuma wielokrotnie nawiedzała również ziemie Rzeczpospolitej. Szczególnie widocznie zapisała się ona w dziejach Sandomierza. Z wielu miast i miasteczek przedostawała się na wieś wraz uciekającymi z już zarażonymi osobami.

Pojawiła się jednak i w innych wsiach i miasteczkach obecnej Kielecczyzny. Na przykład w 1652 roku odnotowano ją między innymi w Daleszycach, okolicach Szydłowa i Opatowa. Natomiast w Pińczowie i okolicach w lipcu i sierpniu tamtego roku pochowano przynajmniej 440 osób. Był to jednak dopiero początek, bowiem w październiku zmarło ponad 800 osób. W latach 1661 – 1662 choroba pojawiła się w okolicach Kielc, Chęcin, Radoszyc i Klimontowa.

Przez wiele lat, w średniowieczu i XVI – XVIII wieku , mówiono, że epidemie są karą, którą zesłał Bóg za grzechy ludzi. Nie potrafiono inaczej wyjaśnić pochodzenia chorób zakaźnych. W wyniku epidemii z 1622 roku ufundowano kościół na Karczówce. W tekście dokumentu fundacyjnego wydanego przez biskupa Marcina Szyszkowskiego z 1624 roku czytamy: „[…] Wszem wobec i każdemu z osobna, komu należy, czynimy wiadomym, że gdy przed ostatnio minionym dwuleciem, śmiercionośne nieszczęście zarazy, szalejące w pobliskich kluczowi naszemu kieleckiemu w okolicach, zaatakowało także hutę naszą, w której przetapiano miedź, zwaną Białogon i wielu ludzi wykonujących w tym właśnie miejscu pracę uśmierciło, i nawet naszemu miastu Kielce podobne niebezpieczeństwo stamtąd zagrażało, co godzi się, żeby w takim ostatecznym zagrożeniu dokonać, gdy brakuje ludzkich sposobów, uważając, że należy szukać sposobów pomocy bożej za pośrednictwem świętego Karola Boromeusza, która wielu [ludziom], jak zostało stwierdzone, w podobnych niebezpieczeństwach okazała się pomocna, złożyliśmy uroczyste ślubowaniem o wybudowanie małego kościoła na cześć tego świętego na pobliskim wzgórzu i poświęceniu jego imieniu […]”.
Jedna z najtragiczniejszych w skutkach epidemia pojawiała się w latach 1707 – 1711. Ciężko ustalić liczbę osób, które zginęły w naszym regionie, ale według wyliczeń paulinów w samym tylko Pińczowie i okolicach poniosło śmierć około 3 tysiące osób, a kiedy zabrakło miejsc na cmentarzach, zmarłych grzebano na polach. Pijarzy o tej epidemii pisali: „ucichły dzwony, zegar tylko brzęczy/ requiem straszne, same czarne znaki/ Widać; od motyk aże stęczy/ groby otwarte, przy nich stoją haki/ Aby jak kona, tego, który jęczy/ Czym prędzej zawlec.

Wysoka śmiertelność

Trudna była również walka z epidemiami w XIX wieku. Podobnie jak w okresach wcześniejszych jedną z przyczyn rozprzestrzeniania się chorób były fatalne warunki sanitarno – higieniczne. Kielce nie mogły w tym okresie poszczycić się systemem wodno – kanalizacyjnym. O epidemię było w tej sytuacji niezwykle łatwo, skoro nieczystości były wylewane wprost do Silnicy lub na podwórza. Nie pomagały nawet odgórne zarządzenia i zakazy policyjne.

Podobna sytuacja wyglądała w wielu innych miastach i miasteczkach naszego regionu, między innymi w Nowym Korczynie, Skalbmierzu, Chmielniku oraz Chęcinach. „Na niebrukowane ulice i place wyrzucano nieczystości, wylewano pomyje i odpady gospodarcze, czy wydaliny chorych i zdrowych. Uliczki i podwórza były pełne nieczystości i brudów. Niechlujność mieszkańców i cuchnąca atmosfera były wizytówką ówczesnych miast i osad guberni” – pisała Patrycja Zatorska.

Problemem był również niesprzyjający klimat. W raporcie naczelnika powiatu włoszczowskiego do gubernatora kieleckiego z 26 lutego 1899 roku pisano „[…] w miejscowościach gminy Moskorzew i Lelów, leżących na grząskim, błotnistym i nigdy nie wysychającym terenie […] często pojawiają się choroby: tyfus, malaria, dyfteryt”. Epidemie wybuchały często. W latach 1878 – 1879 dała o sobie znać ospa w Jędrzejowie, a we Włoszczowie tyfus, szkarlatyna i odra.

Jak walczono z epidemią? Jedną z metod było uruchomienie specjalnych szpitali cholerycznych. Znajdowały się one głównie w budynkach na peryferiach miast – w Kielcach, Jędrzejowie oraz w Mierzwinie w powiecie jędrzejowskim. Do zwalczania wielu chorób epidemicznych konieczna była pomoc lekarzy jednak, jak wynika z ustaleń Patrycji Zatorskiej, w samym powiecie kieleckim sześć gmin było całkowicie pozbawionych pomocy medycznej. W takiej sytuacji korzystano z pomocy Kościoła katolickiego. Dla potrzebujących uruchamiał on darmowe kuchnie. Działały one między innymi w Chmielniku, Nowym Korczynie i Wiślicy.

Wskazywano jak należy dbać o odpowiedni stan mieszkań oraz wzywano do prowadzenia dezynfekcji. „Mleko wapienne, przygotowanego z garnca wypalonego, niegaszonego wapna rozprowadzonego w 3 garncach wody, wylewać w doły kloaczne i śmietnikowe doły, aby pokryć całą powierzchnię znajdujących się tam nieczystości. Obowiązkowa dezynfekcja kwasem karbolowym: 1 szklanka kwasu karbolowego rozprowadzona w 1,5 garncu wody. Roztwór wylać w rynsztoki i zmywać nim części kloak” – instruowała w 1892 roku „Gazeta Kielecka”. Zalecano, by nieczystości chorych na cholerę były umieszczane w beczkach lub naczyniach, a nie wylewane na podwórza.

Zdawano sobie sprawę z istotności izolacji oraz regularnego przypominania społeczeństwu o higienie osobistej. „Chorego należy odosobnić od zdrowych. Osoby opiekujące się chorym, po każdym dotknięciu chorego powinny myć ręce wodą z mydłem, potem spirytusem 60%” – informowano na łamach lokalnej prasy z 1907 roku.

Warto zaznaczyć, że ówczesne władze rosyjskie nie dbały o sprawne funkcjonowanie służb medycznych. Najgorzej było w 1871 roku, kiedy w całej guberni kieleckiej było zaledwie 26 lekarzy, 35 felczerów, 4 położne i 3 akuszerki. W 1882 roku w samych Kielcach było 5 lekarzy, 7 felczerów i 10 położnych. W tym samym okresie w powiecie stopnickim 2 lekarzy, 19 felczerów oraz 2 położne. W 1912 roku na terenie całej guberni pracowało 54 lekarzy, 89 felczerów, 40 położnych i 23 akuszerki. Była to jednak kropla w morzu potrzeb. Największy brak wykwalifikowanego personelu medycznego odczuwano w małych miasteczkach i na wsi.
W takich warunkach choroby zakaźne rozprzestrzeniały się bardzo szybko. Szczególnie zagrożona była ludność najbiedniejsza. Na cholerę w całej guberni kieleckiej w 1873 roku zmarło blisko 6 tysięcy osób, a śmiertelność dochodziła wówczas do około 50%. Natomiast w 1894 roku w ciągu zaledwie kilku tygodni spowodowała śmierć około 3,5 tysiąca mieszkańców regionu. Najbardziej ucierpiały Nowy Korczyn, Pacanów, Chmielnik, Działoszyce, Pińczów, Wodzisław, Stopnica i Chęciny. W ostatnim miasteczku w ciągu kilku tygodni zmarło ponad 80 osób.

Cynamon z zimną wodą

Interesujące były sposoby stosowane przez medyków. „Dla wyleczenia cholery w pierwszym stadium zalecano stosowanie cynamonu wymieszanego z zimną wodą. Chorym podawano leki roślinne w postaci pigułek, proszków i plastrów. Stosowano kąpiele, masaże brzucha i kończyn spirytusem, octem, czosnkiem, kamforą lub pieprzem. Niejednokrotnie lekarz zalecał okłady brzucha namoczoną w środku spirytusem szmatą, a po brzegach wodą. Tak przygotowaną szmatę zapalał, a następnie gasił po odczuciu przez chorego bólu” – pisała Patrycja Zatorska.
Popularny był „nastój przeciw choleryczny”. Przygotowywano go z palonego żyta oraz spirytusu oraz palenie stosów jałowca, który miał oczyścić „morowe powietrze”. Zalecano także smarowanie ciała smalcem wieprzowym z domieszką kwasu karbolowego i odświeżanie powietrza wokół łóżka chorego. Ważnym sposobem walki z epidemiami pozostawały jednorazowe szczepienia ochronne na ospę oraz tyfus. Nie gwarantowały one jednak pełnej ochrony, a dodatkowo wzbudzały niechęć wśród ludności.

Nie zdawano sobie sprawy, jak łatwo choroby zakaźne przedostają się z człowieka na człowieka. Dochodziło do bardzo niebezpiecznych sytuacji, kiedy dzieci chore bawiły się ze zdrowymi lub „zmarłe na ospę dzieci niesione były w trumience przez zdrowe dzieci albo jechały na jednej furze z trupem i po tej ceremonii zarażały się krostami” – stwierdzono na łamach „Gazety Kieleckiej” w 1892 roku. W tej samej gazecie o epidemii cholery z 1894 roku pisano, że Żydzi organizowani sobie „huczne wesele anty-choleryczne. […] Obmywali wodą trupy leżące w domach, w szpitalu lub na kierkucie. Woda do tego obmywania używana, strugami spływała na pola sąsiednią drogą”.

W obliczu zagrożenia życia i problemów z dostępem do opieki medycznej, ludzie często odwoływali się do zabobonów. Tak też pewne znaki miały zwiastować nadejście epidemii – na przykład człowiek chodzący po polach i grający posępnie na trąbce czy czarny pies z urwanym łańcuchem. Dbano również o to, by ta już więcej nie powróciła – trumny zmarłych w wyniku zarazy związywano, by choroby nie wydostawały się na zewnątrz.

Wojny i epidemie

Tam, gdzie wybuchała wojna, miały miejsce bitwy lub przechodził front, tam pojawiał się kolejny problem, jakim były choroby. Ksiądz Adam Włosiński, proboszcz parafii Imielno w latach 1912 – 1917 wspominał o problemach z ogniskami ospy w regionie, które towarzyszyły I wojnie światowej. – „Co dzień prawie jeżdżę po wsiach (Jakubów, Rajcholdka, Motkowice) do chorych ospowatych. Szkaradna, wstrętna choroba” – pisał w lutym 1916 roku duchowny. Innym razem ksiądz Włosiński notował: „[…] Szkaradną tę chorobę przywieźli w te strony Wołyniacy rozmieszczeni po wioskach. W tych czasach w styczniu i lutym już kilkoro dzieci umarło na Kamieńcu […]. Pochowałem staruszkę służebnicę z Jakubowa. Miała tylko pokropek. Dziś też pochowaliśmy owego młodzieńca Wincentego Klonowskiego z Dzierszyna zmarłego na ospę. Zawiadomiono Komendę Obwodową o rozwijającej się zaraźliwej ospie, natychmiast przybył lekarz powiatowy z felczerem i wszystkim dzieciom do lat 20 zaszczepiono powtórnie ospowe antidotum”.

Przyczyny szerzenia się epidemii w następnych latach były podobne jak w okresach wcześniejszych. Była to niewystarczająca świadomość społeczeństwa na temat przyczyn rozprzestrzeniania się chorób, jak i istotności higieny osobistej. W okresie II wojny światowej Rada Główna Opiekuńcza zwracała się do duchowieństwa oraz nauczycielstwa o przeprowadzenie wykładów z zakresu higieny. Wyraźny był jednak brak mydła, proszku do prania i innych detergentów. Szerokie działania prowadzono z zakresu dożywiania, by wzmocnić organizm, który został osłabiony niedostateczną dietą. Prowadzenie akcji sanitarnej w warunkach wojennych nie zawsze było możliwe. W szpitalach zakaźnych nierzadko brakowało odpowiedniego personelu oraz lekarstw.

Skutki epidemii były opłakane dla społeczeństwa, bowiem po zakończeniu II wojny światowej bardzo obawiano się ich powrotu. Nic dziwnego. Naród był niezwykle wyczerpany fizycznie i psychicznie wydarzeniami okresu okupacji. Potwierdzają to badania lekarzy z tego okresu, które wskazują na znacznie odbiegające od normy wyniki pobranej przez nich krwi pacjentów. Sprzyjało to rozwojowi chorób zakaźnych.

W drugiej połowie 1945 roku, lekarz pracujący wówczas w Nadzwyczajnym Komisariacie do spraw Walki z Epidemiami wspominał: „Czas naglił – choroby zakaźne przybierały już postać epidemii, zwłaszcza niebezpieczny był dur plamisty związany z zawszeniem. […] Kolumna sanitarna dzień w dzień kontrolowała wsie i osady, stosując rygorystycznie, w wypadku zawszenia, strzyżenie włosów, dezynsekcję i dezynfekcję parową połączoną z kąpielą”. Według Rocznika Statystycznego, w drugiej połowie 1945 roku na tyfus zmarło 5,5 tysiąca osób, błonicę ponad 1200 osób, a na czerwonkę ponad pół tysiąca.

Zobacz także:Koronawirus w Świętokrzyskiem? [RAPORT NA BIEŻĄCO]

Polecamy: Epidemia koronawirusa - raport minuta po minucie najnowszych informacji dotyczących wirusa w Polsce i na świecie

Jakie są objawy i jak się chronić? Zobaczcie

Zobacz też, jak prawidłowo myć ręce:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie