Festiwal w Opolu. Znani kielczanie o bojkocie artystów

Karol Golonka z Kabaretu Skeczów Męczących: – Prezesem telewizji jest zaangażowany polityk a organizatorem festiwalu jest telewizja, której prezesem jest ów polityk. Obecna władza boi się krytyki, a prezes TVP po ubiegłorocznym „ciepłym przywitaniu”, publiczności opolskiej. Dalekie to wszystko od normalności. Wszystko sprowadza się do tego, że jeżeli nie umożliwi się artystom nieskrępowanej możliwości prezentowania swojej twórczości a takiej woli i odwagi obecnie w TVP brakuje, to do takich konfliktów będzie dochodzić. To taka sytuacja gdzie finalnie stracą na tym wszyscy i artyści i widzowie a i ci politycy, którzy do tej sytuacji doprowadzili. Szkoda festiwalu, szkoda artystów, szkoda widzów. Przypominam, że kabaretów w TVP nie ma od ponad roku, zastąpiono nas Janem Pietrzakiem w wielu wydaniach. I żeby nie było tak poważnie to powiem z dozą ironii, że podobnego rozwiązania polskiej piosence absolutnie nie życzę.

Krzysztof K.A.S.A. Kasowski, muzyk z Kielc: – Od zawsze byli artyści mniej, czy bardziej faworyzowani. To naturalne. Tym razem po prostu wyszło to na jaw. Tak jak mówiła Maryla Rodowicz, festiwal w Opolu przetrwał wszystkie sceny polityczne i zawsze jakoś się to udawało. Na pewno jest to lekcja dla wszystkich, którzy w przyszłości będą rządzić mediami, a może i krajem. Powinni wykazywać więcej taktu i szacunku. Mając na sztandarach walkę z układem postkomunistycznym, partia rządząca niebezpiecznie zbliża się do PZPR. Dziś nie da się odizolować pewnych „niewygodnych” osób. Nie wiemy jak dokładnie wyglądała sprawa z blokowaniem występu Kayah, ale to zamieszanie na pewno nie wyjdzie nikomu na dobre. Myślę, że obecność polityki w naszym życiu jest za duża, ale być może jest taka konieczność na ten moment, aby uświadomić politycznie obywateli.