Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Finał Ligi Europy na Stadionie Narodowym w Warszawie. Jeśli Sevilla wygra z Dniprem, przejdzie do historii (WIDEO)

Redakcja
123RF
Jeśli Sevilla poradzi sobie z Dnipro, wpisze się na karty historii jako zespół, który wygrał Ligę Europy (wcześniej Puchar UEFA) najwięcej razy - cztery. Poprzednio udało jej się to w 2006, 2007 i ubiegłym roku.

Rekordzistą może też zostać Jose Antonio Reyes, który ma szansę na trzeci występ w finale LE. - Cała drużyna tworzy historię, nie tylko ja. Składu jeszcze nie znamy. Każdy z nas marzy o pierwszej jedenastce, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Mam nadzieję, że się uda - mówi 31-letni Hiszpan.

Andaluzyjczycy zgodnie przekonują, że nie czują się faworytem środowego meczu. - Po prostu tak mówi mi serce. Może według ekspertów czy bukmacherów wygląda to inaczej, ale dla mnie obie drużyny mają po 50 procent szans na wygraną. Trofeum będzie trzeba wywalczyć na boisku - uważa kapitan Sevilli Fernando Navarro.

Dnipro - Sevilla. Finał LE - Transmisja w TVP 1 i Canal Plus - czytaj więcej

- O wyniku zadecydują detale. Dnipro to bardzo dobra drużyna, walczy o każdą piłkę przez cały mecz. Dokładnie przestudiowaliśmy ich występy, mieliśmy też informacje od Hiszpanów, którzy tam pracowali, m.in. Juande Ramosa. Wiemy o nich bardzo dużo, wciąż uważam jednak że mecz powinien być bardzo wyrównany. Bardzo trudno przewidzieć, co się stanie. Rywale to zespół twardy w obronie, bardzo wybiegany. W poprzednich spotkaniach pokazali, jak potrafią naciskać na drużyny starające się utrzymywać posiadanie piłki. Zdajemy sobie sprawę, że kontrolowanie meczu nie będzie łatwe - dodaje trener ekipy z Andaluzji, Unai Emery.

Same pochwały z stronę ukraińskiej drużyny padły też z ust Navarro. - Jaka jest ich największa siła? To drużyna, prawdziwa drużyna. Monolit. Ale mają też kilku zawodników, którzy potrafią zrobić różnicę. Rotań, Sełezniow, Konoplanka... Wiemy, że potrafią nas skrzywdzić. Szanujemy ich, przygotowaliśmy się dobrze. Zdajemy sobie sprawę, że jeśli nie zagramy na sto procent, będziemy mieli problemy - mówi Hiszpan.

Z trybun Stadionu Narodowego drużynę będzie wspierało co najmniej 7600 kibiców (tyle biletów dostał klub). Na Okęciu wylądowało ponad 30 samolotów z fanami. Sevillę powinno wspierać też wielu Polaków - ze względu na osobę Grzegorza Krychowiaka.

- On bardzo cieszy się z tego, że wraca do ojczystego kraju i ma okazję tu zagrać w tak ważnym meczu. My też jesteśmy zadowoleni, że trafił do klubu. Już we Francji był dużą postacią, ale u nas zrobił jeszcze krok do przodu. Ważne mecze w pucharach, La Liga, reprezentacji... Dzięki nim ciągle się rozwija. Mam nadzieję, że w środę znów pokaże się z najlepszej strony tysiącom kibiców na trybunach i milionom przed telewizorami - zdradza Emery.

- Finał to wielka sprawa dla każdego z nas, dla niego tym bardziej. Krycha jest dla nas ważnym graczem, ma świetną kondycję, energię, jest zdecydowany. Liczę na to, że w meczu z Dnipro będzie się dobrze bawił na boisku, a później wspólnie będziemy mieć okazję do świętowania - mówi Navarro.

Dodatkową motywacją dla Ukraińców będzie chęć sprawienia radości rodakom cierpiących przez wojnę. Dla kogo gra Sevilla? - Dla kibiców, którzy nie mogą z nami być. Dla kontuzjowanych. I dla Antonio Puerty [Wychowanek Sevilli, który zmarł na boisku w 2007 roku w wieku niespełna 23 lat - red]. On zawsze jest z nami - podkreśla Navarro.

PREZES SEVILLI APELUJE O UNIKANIE PROWOKACJI

Piłkarze Sevilli wystąpią w finale Ligi Europy na Stadionie Narodowym w Warszawie w jednolitych, czerwonych strojach. - Te koszulki są podobne do tych reprezentacji Polski z 1974 roku, drużyny Grzegorza Lato - powiedział prezes Sevilli Jose Castro. Kolejnym ukłonem w stronę polskich kibiców jest film, w którym piłkarz klubu i reprezentant kraju Grzegorz Krychowiak zachęca rodaków do dopingowania hiszpańskiej drużyny. Castro prosił fanów "Rojiblancos" o "dobrą zabawę, wspieranie naszych i unikanie prowokacji". Miał zapewne w pamięci skandal, do jakie doszło dwa lata temu przy okazji meczu ze Śląskiem Wrocław. Na trybunach Estadio Ramon Sanchez Pizjuan pojawiły się komunistyczne symbole, a część zgromadzonych skandowała hasło "Witajcie w Katyniu", które pojawiło się później na jednej z kibicowskich stron internetowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie