Gdy jesteśmy zadłużeni po uszy...

Toniemy w długach. I nic dziwnego, kiedy zewsząd kuszące plakaty informują nas o nisko oprocentowanych kredytach, bez zbędnych formalności. Kogo nie skusiłyby szybkie i łatwe pieniądze? Zaciągamy kredyty, wydajemy pożyczone pieniądze. Stajemy się coraz bardziej zadłużeni i wtedy przychodzą problemy ze spłatą zaciągniętych zobowiązań. I co dalej? Czy osoba prywatna może zbankrutować? W Polsce brzmi to absurdalnie, jednak w niektórych krajach funkcjonuje przepis nazywany upadłością konsumencką. - Nieoficjalnie wiemy, że projekt takiej ustawy ma pojawić się w Polsce w przyszłym roku. - mówi powiatowy rzecznik konsumentów Marek Kamiński.

- Problem zadłużenia konsumentów w naszym kraju jest problemem coraz bardziej aktualnym - mówi Marek Kamiński. -Wzrasta zadłużenie z tytułu zaciągniętych kredytów i pożyczek. Oprócz klasycznych kredytów bankowych, konsumenci korzystają z kart kredytowych, pożyczek udzielanych przez firmy kredytowe. Coraz większą popularnością wśród konsumentów cieszą się zakupy na raty w sklepach. Ponadto niemała część obywateli jest dłużnikami spółdzielni mieszkaniowych, zakładów energetycznych, operatorów telefonicznych z powodu niepłacenia rachunków lub płacenia ich z opóźnieniem.

W wymienione tarapaty finansowe nie zawsze popadamy z własnej winy. Czasem przyczyną tego bywają nagłe i niespodziewane okoliczności życiowe, np. utrata pracy, choroba, rozpad małżeństwa.

Jeżeli firma popada w problemy finansowe, wówczas ma wiele rozwiązań prawnych umożliwiających naprawę tej sytuacji. Ostatecznością jest ogłoszenie upadłości. Niemniej jednak po przeprowadzeniu stosownych procedur prawnych, przedsiębiorca może rozpocząć działalność na nowo.

- W przypadku konsumenta sprawa nie jest tak prosta - mówi powiatowy rzecznik konsumentów w Starachowicach. - Tarapaty finansowe, w jakie popada osoba prywatna, mogą ciągnąć się za nią latami, doprowadzać do jej degradacji. Nawet po rozliczeniu się z wierzycielami możemy figurować w ogólnie dostępnej bazie dłużników, dzięki czemu nawet po uregulowaniu swojej sytuacji finansowej nie możemy liczyć na otrzymanie kredytu czy pożyczki.

Czasem na wspomnianą dostępną w całym kraju listę dłużników możemy trafić dzięki oszustwu, w jakie damy się wciągnąć. Tak było z rencistą ze Starachowic.

- Klient dał się naciągnąć na kupno drzwi od przedsiębiorcy-oszusta. Firma, oczywiście mająca swoją siedzibę na drugim końcu kraju, oferowała sprzedaż ratalną drzwi - mówi Marek Kamiński. - A, że spłata należności odbywała się w ratach, więc podpisując umowę na produkt, zaciągaliśmy kredyt w banku, który następnie jesteśmy zobowiązani spłacać. Nawet, jeżeli zakupione przez nas drzwi, nigdy do nas nie trafiły. Bo tak właśnie było w przypadku wspomnianego mężczyzny. Jeden z banków w Kaliszu, w którym to zaciągnięty został kredyt w chwili zakupu drzwi, wciągnął klienta na listę dłużników, komornik zabiera mu pieniądze z renty inwalidzkiej. Zakupionych drzwi nie ma.

Konieczne jest, zdaniem powiatowego rzecznika konsumentów, jak najszybsze wprowadzenie odpowiednich regulacji prawnych, umożliwiających pomoc konsumentom, którzy z przyczyn niezawinionych stali się niewypłacalni.

- Należy podjąć prace nad rozwiązaniami prawnymi, zmierzającymi do uregulowania problemu nadmiernego zadłużenia konsumentów - mówi Marek Kamiński, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów we współpracy z Ministerstwem Sprawiedliwości, przygotowuje rządowy projekt ustawy dotyczący upadłości konsumenckiej. Nieoficjalnie mówi się, że wspomniana ustawa może się pojawić już w przyszłym roku.

Czy rzeczywiście tak będzie? Nie wiadomo, tym bardziej, że już raz podobny projekt pomimo podjętych prób nie znalazł się w uchwalonym prawie upadłościowym. Wprowadzenie do polskiego prawa przepisu oznaczającego możliwość ogłoszenia bankructwa przez... gospodarstwo domowe, z pewnością ułatwiłoby rozwiązanie wielu problemów.