Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Działoszyce w październiku przyjmie ośmiu repatriantów z Kazachstanu

Michał Kolera
Michał Kolera
archiwum gminy
Ośmioro Polaków, których przodkowie zostali wysiedleni w czasach stalinowskich na stepy Kazachstanu, pod koniec października przyleci do Polski. Zamieszkają w Działoszycach, gdzie gmina przygotowała dla nich mieszkania. O ich sprowadzenie postarał się burmistrz Stanisław Porada, którego dziadek również przeżył piekło zsyłek i obozy pracy na Syberii.

Masowe deportacje Polaków do Kazachstanu miały miejsce w latach 1934-1938, kiedy wysiedlano ich z tych obszarów Kresów Wschodnich, które po traktacie ryskim znalazły się po sowieckiej stronie granicy. Kolejna fala przymusowych wysiedleń miała miejsce w latach 1940-1941. Obejmowała ludność, która po 17 września 1939 znajdowała się na terenach okupowanych przez Sowietów. Cześć z przesiedlonych powróciła po roku 1946, jednak wielu zostało na stepach na zawsze. Dokładne liczby nie są znane, ale liczba ofiar stalinowskich deportacji szacowana jest w setkach tysięcy. Były przeprowadzane niezwykle brutalne. Zazwyczaj w nocy do polskich domów przychodzili funkcjonariusze NKWD, dawali krótki czas na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy. Dalej Polaków czekała długa i męcząca podróż pociągiem do smutnej wegetacji w dalekim, dzikim kraju.

Drogę do repatriacji umożliwiła ustawa Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z 9 listopada 2000 oraz rozporządzenia Rady Ministrów z 2017 roku. Umożliwiają one nie tylko powrót Polaków do kraju, ale także określają warunki pomocy, o jaką mogą ubiegać się samorządy, które chcą sprowadzić do siebie rodziny ze wschodu.

Jednym z prekursorów działań repatriacyjnych jest Stanisław Porada, burmistrz Działoszyc. Gmina jako jedna z pierwszych w kraju rozpoczęła procedurę w sprawie trzech polskich rodzin, łącznie ośmiu osób.

- To ludzie, którzy mają korzenie polskie. Ich przodkowie byli wysiedleni z Polski w trakcie okupacji sowieckiej. Zostali deportowani siłą do Kazachstanu. Nie chcieli tam trafić, a teraz chcą wrócić. W Kazachstanie żyje się trochę gorzej niż u nas. Mamy obowiązek im pomóc. To są Polacy - mówi Stanisław Porada, burmistrz Działoszyc.

Do Działoszyc w październiku trafią trzy rodziny - jedna z dwójką dzieci, druga z jednym dzieckiem i jedna kobieta, która ma rodzinę w Polsce. Wszyscy zostaną zakwaterowani w mieszkaniach przy ulicy Pińczowskiej.

- Były one w fatalnym stanie, zeszło nam dużo czasu na ich remontowaniu. Dostaliśmy na ten cel od wojewody świętokrzyskiego ponad 500 tysięcy złotych. Lokale zostały doprowadzone do przyzwoitego standardu, budynek ma odnowione centralne ogrzewanie - wyjaśnia Stanisław Porada.

Gmina zapewnia mieszkanie repatriantom. Dla dzieci zarezerwowane są miejsca w przedszkolach i szkołach. Poza tym, będą musieli radzić sobie sami, zarówno jeśli chodzi o pracę, jak i o opłacanie mieszkań, koszty życia.

- Oczywiście w pierwszych chwilach będziemy ich wspierać. Jednak zaznaczam, że nie są to ludzie, którzy przyjeżdżają do nas, by żyć na zasiłkach. Będą takimi samymi obywatelami, jak każdy z nas. Chcą pracować, uczyć się, rozwijać. Apeluję do mieszkańców Działoszyc - przyjmijmy ich jak swoich. Bo w końcu to Polacy, jak my - mówi Stanisław Porada.

Dodaje, że o repatriantów wypytują już lokalni przedsiębiorcy. Niektórzy mieli już do czynienia za granicą z ludźmi z Kazachstanu i mają o nich dobre zdanie, jako o sumiennych pracownikach.

Gmina prowadzi także spotkania z dyrektorami placówek oświatowych, którzy muszą przygotować społeczności szkolne i przedszkolne na pojawienie się nowych osób, które z początku mogą mieć problemy z językiem polskim, wyglądać i zachowywać się nieco inaczej. Burmistrz jednak jest dobrej myśli.

- Nie wyobrażam sobie, by Polacy mogli czuć się źle u Polaków - stwierdza. - Postanowiłem też sprowadzić na raz trzy rodziny, by nie czuli się wyalienowani. Razem będzie im raźniej. To są ludzie przywiązani do Polski, są Polakami, mają nasze obywatelstwo - zaznacza.

W postępowaniu burmistrza jest też motyw rodzinny. Jego dziadek przeszedł bowiem gehennę syberyjskich łagrów, później dostał się do Azji Środkowej, do armii polskiej formowanej przez generała Władysława Andersa. W 1942 roku wojsko to oraz towarzyszące mu osoby cywilne, w tym dzieci, zostały, za zgodą znajdującego się w ciężkiej sytuacji wojennej rządu ZSRR, ewakuowane do Iranu. Przez Irak i Palestynę Eugeniusz Porada trafił na front włoski, gdzie jako kierowca wziął udział w legendarnej bitwie pod Monte Cassino. Został tam ranny.

- Dziadek rzadko opowiadał o tym, była to olbrzymia trauma. Ubolewał nad tym, że po wojnie przez prawie sześć lat nie mógł wrócić do kraju. Rodzina była nagabywana przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, którzy chcieli go aresztować, kiedy wróci - mówi Stanisław Porada.

- Często wspominał głód, jakiego wraz z towarzyszami doświadczał w Rosji, kiedy z kolegą dzielił się chlebem. W wojsku pisał i czytał listy żołnierzom, którzy tego nie potrafili. Dziwił się, że po powrocie do Polski nie uznaje się jego włoskiego prawa jazdy, bo przecież z wielką wprawą jeździł tam po krętych, górskich serpentynach - relacjonuje burmistrz.

W województwie świętokrzyskim ważnym ośrodkiem repatriacji jest także gmina Krasocin, gdzie wójt Ireneusz Gliściński sprowadził już kilka rodzin z Kazachstanu.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie