Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grażyna Torbicka: może jestem szaloną osobą

Piotr KUTKOWSKI, [email protected]
Grażyna Torbicka
Grażyna Torbicka Fot. archiwum
Grażyna Torbicka jako dyrektor festiwalu filmowego w Kazimierzu przez wiele dni pracowała niemal bez przerwy. Opowiedziała nam o swoich sposobach na wielką energię.

Grażyna Torbicka
Ma 51 lat. Jest córką prezenterki telewizyjnej Krystyny Loski i działacza piłkarskiego Henryka Loski; żona kardiologa - Adama Torbickiego. Ukończyła Wydział Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej w Warszawie. Pracę w Telewizji Polskiej rozpoczęła w 1983 roku, debiutując w programie Sportowa niedziela.. W 1985 na Festiwalu w Sopocie zadebiutowała jako konferansjerka. Autorka programu "dwójki" Kocham kino. Odznaczona również srebrnym Medalem Gloria Artis "Zasłużony dla Kultury Polskiej", przyznanym przez ministra kultury.

Grażyna Torbicka w 2007 roku została dyrektorem artystycznym Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym. Tegoroczny właśnie się zakończył.

Piotr Kutkowski * Zakończył się właśnie Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi, którego była pani dyrektorem artystyczny. Dziewięć dni pracy 24 godziny na dobę. Zmęczona?

Grażyna Torbicka: - Tak, ale jest to zmęczenie kreatywne. Już rozmawiamy o tym, co się sprawdziło a co nie, jak ma wyglądać festiwal w przyszłym roku. Jeżeli coś się robi z pasją, a film to nie tylko moje interesowania, ale i pasja, to zmęczenie nie jest długie.

* Podczas festiwalu musi pani łączyć w sobie różne profesje. Dyrektor to brzmi dumnie, ale też oznacza pracę związana z organizowaniem, zarządzaniem, podejmowaniem decyzji. Lubi pani to robić?

- Są różne etapy bycia dyrektorem artystycznym - zaczyna się od wybierania filmów i wtedy rzeczywiście obcuje się ze sztuką, filmami i jest to działanie bardzo zbliżone do tego, czym zajmuje się w moim programie "Kocham kino". Potem przychodzi etap, kiedy wspólnie z producentem festiwalu omawiamy chociażby miejsca projekcji, zastanawiamy się co zmienić i jak coś ulepszyć. W czasie trwania festiwalu czuję się z kolei odpowiedzialna za to, jak to wszystko funkcjonuje. Na szczęście zespół ludzi, którzy tu pracują jest bardzo zgrany. I co najważniejsze dla tych ludzi to co robią wiąże się z pasją. Lubią robić to, co robią i dlatego wszystko jest łatwiejsze. Jeśli robili coś, do czego nie mieliby przekonania, zaczynałyby się schody i problemy. Tu szczęśliwie się składa, że wszyscy, którzy festiwal współtworząc kochają lubić to, co robią. I wtedy jest naprawdę fajnie.

* W czasie festiwalu zaprezentowanych zostało ponad 200 filmów, a publiczność mogła głosować na te, które jej zdaniem były najlepsze. Na jakie pani glosowała?

- O nie, na to pytanie nie odpowiem. Powiem tylko, że wybierając filmy do tego festiwalu wybierałam te, które mi się podobały.

* Czym ten festiwal różnił się od poprzednich?

- Inna była sytuacja, bo nasz festiwal poprzedziła powódź i związana z tym tragiczna sytuacja. Nie wiedzieliśmy ilu widzów przyjedzie, jak duża będzie publiczność. Na szczęście okazało się, że nie było powodów do obaw. Dochowaliśmy się stałej publiczności, która przyjeżdża tu każdego roku spodziewając się obejrzeć dobre, ciekawe i odważne artystycznie filmy. Z drugiej zaś strony powiększyliśmy repertuar - było więcej projekcji, ale na tym już chyba poprzestaniemy i nie będziemy już pod tym względem festiwalu rozbudowywać. Będziemy natomiast polepszać festiwal pod względem technicznym, organizacyjnym i dbać o to, by poziom artystyczny był jeszcze większy.

* Co z pomysłem organizowania związanego w festiwalem konkursu?

- To bardzo dalekie plany. Na razie muszę to jeszcze dokładnie przemyśleć. Nie wiem nawet, czy byłoby to możliwe już w przyszłym roku. Najprawdopodobniej dopiero za dwa lata.

* Przed godziną 19 kończy się w kinie gala finałowa, pani gratuluje reżyserowi Janowi Hrebejkowi, potem w festiwalowej kawiarence wypija kawę, dwie kolejne kawy zanosi pracownikom technicznym, a o godzinie 19.30 już przebrana zapowiada koncert w Małgorzaty Walewskiej I Roberta Grudnia w kazimierskiej farze. Jak pani się to udaje?

- Po prostu udaje się. Na pewno nie ma to nic wspólnego z rutyną, bo festiwal nie da się ująć w takie ramki. Zawsze wypada coś nowego, nieplanowego i wtedy trzeba szybko reagować. Powtórzę, po prostu udaje się.

* Podczas festiwalu w kinach można było zobaczyć nie tylko ludzi, ale też psy, które z nim "oglądały" filmy. To chyba nowość?

- Rzeczywiście, jeszcze przed festiwalem dostawaliśmy drogą mailową pytania, czy można przyjeżdżać z psami. Odpowiedź była pozytywna. Ktoś, kto decyduje się na to jest chyba pewien swego zwierzaka i w pełni za niego odpowiada. I rzeczywiście - na festiwalu nie mieliśmy problemów z "psami widzami". Podczas projekcji filmu "The Doors", gdzie dźwięk był trochę przesterowany i muzyka aż powodowała drżenie podłóg, obecny w namiocie kinowym piesek smacznie spał i nawet nie podniósł łba.

* Ludzie, którzy panią obserwowali w Kazimierzu zadawali sobie pytanie - skąd ma pani tyle sił i energii. Skąd?

- Nie wiem. Może jestem szaloną osobą, która lubi to, co robi, akceptuje też to moja rodzina. Jestem więc w dobrej sytuacji.

*Dziękuję za rozmowę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie