Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Klepacz, były piłkarz KSZO Ostrowiec, obecnie trener OKS Opatów o kulisach swojej kariery i sportowej rodzinie

Hubert Pawlik
Trener OKS Opatów Grzegorz Klepacz to były znany zawodnik KSZO Ostrowiec.
Trener OKS Opatów Grzegorz Klepacz to były znany zawodnik KSZO Ostrowiec. D. Prokop Foto
Nie najlepiej rozpoczęła rozgrywki klasy okręgowej drużyna OKS Opatów. 11 miejsce i 4 punkty w czterech dotychczasowych spotkaniach to niezbyt satysfakcjonujący rezultat. Opatów to przecież miasto z tradycjami, które przez kilka lat mogliśmy oglądać na boiskach IV ligi. Trenerem zespołu OKS jest Grzegorz Klepacz, występujący w przeszłości na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce.

Grzegorz Klepacz to były zawodnik KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski, z którym występował na najwyższym poziomie w naszym kraju. Obecny trener OKS-u reprezentował również barwy Avii Świdnik, czy AZS AWF Biała Podlaska. Jako szkoleniowiec pracował w klubach IV-ligowych m.in. w Olimpii Pogoń Staszów, czy Kamiennej Brody. Przed przyjściem do Opatowa 49-latek prowadził drużynę Świtu Ćmielów.

Cztery pierwsze mecze sezonu to zaledwie 4 punkty, nie wydaje się trenerowi, że jest to mało?
- Na pewno tak. Jest to wynik zdecydowanie poniżej naszych oczekiwań, ale liga zawsze weryfikuje możliwości. Powinniśmy mieć tych punktów więcej, bo były mecze do wygrania. Niestety, spotkania czasem nie toczą się jednak po myśli i dlatego mamy na ten moment 4 punkty.

W ostatnim spotkaniu zremisowaliście z drużyną Polonii Białogon Kielce – jest to beniaminek, który na ten moment nie radzi sobie w wyższej klasie rozgrywkowej. Jak trener widział to spotkanie i czy była szansa na zdobycie trzech punktów?

- Myślę, że nam zabrakło mniej do zwycięstwa. Pierwsza połowa była niemrawa w naszym wykonaniu, natomiast w drugiej szukaliśmy więcej gry z kontrataków. Był to dziwny mecz. Przewaga taktyczna i techniczna była po naszej stronie, ale nie potrafiliśmy przełożyć tego na zdobyte bramki. Strzeliliśmy bramkę na 1-0 w końcówce pierwszej połowie ze stałego fragmentu gry. Dało nam to dodatkowy bodziec. W drugiej połowie staraliśmy się operować piłką, jednak było to daleko od bramki Polonii. Głupi błąd w obronie i straciliśmy bramkę na 1:1. W końcowej części meczu mieliśmy kilka sytuacji 100-procentowych, a nawet 200-procentowych. Nie przypominam sobie, żeby oni mieli jakieś klarowne sytuacje do zdobycia gola. Jestem niezadowolony ze skuteczności, bo okazji było kilka. W mojej opinii w tym meczu straciliśmy dwa punkty. Goście na pewno mogą mówić, że jest to dla nich wynik szczęśliwy.

W najbliższą sobotę pojedziecie do Ćmińska, aby tam zmierzyć się z drużyną Grodu. Wie trener, czego może się spodziewać ze strony rywala?
- Myślę, że zespół Grodu sprawił ogromną niespodziankę, kiedy w ubiegły weekend pokonali na wyjeździe Hetmana Włoszczowa. W Ćmińsku jest młody zespół, dużo młodzieżowców. Z jednym z nich pracowałem w szkole w Ostrowcu. Niebezpieczny mają atak, na czele z Kokoszą. Jest to wyróżniająca się postać w drużynie Grodu. W ataku robi różnicę i sam potrafi stworzyć zagrożenie. Mocny przeciwnik, który na własnym boisku będzie chciał zdobyć trzy punkty.

W wielu świętokrzyskich klubach słyszy się o problemach kadrowych. Ciężko jest zbudować stałą kadrę na poziomie klasy okręgowej. Jak to wygląda w Opatowie, czy są jakieś deficyty na treningach?
- Do tej pory nie było większych problemów. To jest okręgówka, dlatego nie można wymagać tyle, co od zawodników na wyższych poziomach rozgrywkowych. Różnie bywa w poszczególnych przypadkach. Mamy zawodników, którzy jeszcze się uczą, inni pracują. Zaczęły się szkoły, więc jest to dodatkowy obowiązek. Na razie jednak nie ma co narzekać, ponieważ w kadrze jest 23 zawodników. Z rzeczy niezaplanowanych wypadło nam dwóch zawodników, jest też kilka kontuzji. W meczu z Grodem nie zagra Rutkowski, który jest zawieszony za cztery żółte kartki. Na ten moment nie widzę jednak powodów do narzekania.

Po czterech kolejkach sezonu liderem okręgówki z 10 punktami jest Naprzód Jędrzejów. Do końca sezonu jest jednak mnóstwo czasu. Ma trener jakiegoś faworyta do walki o awans do IV ligi?
- Przez chwilę myślałem, że trudne do powstrzymania będą Piaski. Zrobili kilka znaczących transferów, mają dobrego szkoleniowca. Ale po meczu z Bodzentynem straciłem przekonanie. Ćmielów, Piaski - jest kilku faworytów. Łysica również może się włączyć. Ta liga jest dosyć nieprzewidywalna. Każdy z każdym może łapać punkty, dlatego nie da się na 100% określić faworytów.

Spadek z IV ligi do okręgówki był na pewno mocnym ciosem dla zawodników. Jak zmienił się klub na przestrzeni tych dwóch lat w niższej klasie rozgrywkowej?
- Na pewno kadra się bardzo mocno zmieniła. Dużo zawodników odeszło z klubu. Mikołaj Jasiński jednak zmontował fajny zespół. Mieszanina młodości z doświadczeniem. Wydaje mi się, że ilościowe braki zawodników zaważyły o wynikach. Trzeba było bronić się przed spadkiem. Nie było mnie wtedy w klubie, dlatego ciężko mi porównać sytuacje zespołu sprzed kilku lat.

W marcu został pan szkoleniowcem OKS-u, czy można powiedzieć, że przez te 6 miesięcy zawodnicy zrobili progres umiejętności w stosunku do tego, co trener zastał w Opatowie?
- Na początku było 19 zawodników. Później dużo wyjechało za granicę, dlatego nie wyglądało to dobrze. Mieliśmy problemy z kadrą meczową. Na szczęście nie przekładało się to na wyniki. Wszyscy wkładali w każdy mecz całą swoją ambicję i umiejętności. W okręgówce można dużo uzyskać samą ambicją. Teraz natomiast mamy już odpowiednią kadrę, mamy kim grać i jesteśmy z tego powodu zadowoleni.

Był pan zawodnikiem KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski, kiedy występował on na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Jak bardzo zmienił się poziom piłki nożnej od tamtego czasu?
- Ogólnie piłka nożna bardzo się zmieniła. Inaczej grało się kiedyś, były inne zespoły, kładło się nacisk na inne elementy gry. Wtedy najważniejsze było przygotowanie siłowe, wytrzymałościowe - na to najbardziej zwracali uwagę trenerzy. Teraz bardzo ważna jest taktyka, rozumienie gry. W tamtych czasach treningi były na zupełnie innej intensywności. Najważniejszym czynnikiem, który zmienił swoją wartość jest szybkość. Kiedyś grało się na trójkę obrońców, ale tzw. „Dyszlem”, teraz gra się w linii. Mentalność była inna, zawodnicy mieli większe przywiązanie do klubów. Ciężko porównywać tamten futbol do tego obecnego, ponieważ wszystko poszło do przodu.

Czy obserwuje trener KSZO i jak się zapatruje na ostatnie wynik zespołu Rafała Wójcika?
- Ostatnio byłem na meczu w Ostrowcu, kiedy grali z Wisłoką, z którą wygrali 3-1. Szczególnie zapadła w pamięć bramka Sylwestrzaka, który trafił do siatki z połowy boiska. To mogło się podobać kibicom. KSZO przyjemnie gra w piłkę, przypadło mi do gustu. Widać, że są dobrze przygotowani do sezonu.

W weekend odbył się mecz Oldbojów KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski. Czy bierze trener jeszcze udział w takich aktywnościach fizycznych?
- Ja odpuściłem już występy w tych meczach oldbojów ze względów zdrowotnych. Urazy z przeszłości dają o sobie znak, dlatego ograniczyłem aktywności fizyczne. Nie ma co ryzykować niepotrzebnych kontuzji, które później utrudniają codzienne życie.

W pańskiej rodzinie nie tylko trener jest mocno związany ze sportem. Córki uprawiają sport, żona to utytułowaną zawodniczką Taekwondo.

- Wszystkie trzy córki zaczynały od siatkówki. Najstarsza była w klubie, jednak w momencie zmiany szkoły nie doszła do porozumienia. Nie zmieniła klubu na SMS Ostrowiec tylko wybrała Liceum imienia Chreptowicza. Wtedy zakończyła się przygoda z siatkówką i przerzuciła się na boks. Zdobyła nawet brązowy medal na Młodzieżowych Mistrzostwach Polski. Później jednak zamieniła sport na medycynę i obecnie uczy się w Warszawskiej Akademii Medycznej. Czas poświęca głównie na naukę, dlatego wyklucza ją to z profesjonalnego uprawiania sportu. Wybrała bardzo dobrze i jestem z niej dumny. Średnia córka grała w SMS KSZO natomiast przeszła do AZS AWF Warszawa. Najmłodsza jest dopiero na początku drogi, ponieważ gra w SMS Ostrowiec. Przyglądam się na razie z boku. One muszą sobie same wybrać drogę, którą chcą podążać.
- Moja żona uprawiała przez wiele lat taekwondo, w którym była wieloletnią reprezentantką Polski. Zdobyła wiele medali na Mistrzostwach świata i Europy. Największym sukcesem jest wicemistrzostwo świata w drużynie w Argentynie, gdzie pokonały Koreę Północną, w której jest to sport narodowy. Zdobyła trzy mistrzostwa Europy w walkach oraz wiele medali w układach. W domu jest mnóstwo medali. W historii całej dyscypliny w Polsce raczej nie było tak utytułowanej zawodniczki.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie