Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Handel drobiem bez oporów

/MLE/
W sobotę na sandomierskim rynku przy ulicy Koseły bez problemu można było kupić drób.
W sobotę na sandomierskim rynku przy ulicy Koseły bez problemu można było kupić drób. M. Leszczyński

Pomimo zakazu sprzedaży zabitego drobiu na bazarach i targowiskach, w sobotę na sandomierskim rynku warzywnym przy ulicy Koseły można było jawnie kupić drób. Straż Miejska rozkłada ręce i mówi, że w pewnym momencie jej kompetencje się kończą.

Zakaz handlu zabitym oraz żywym drobiem na targowiskach i bazarach obowiązuje od tygodnia. Na giełdzie rolno-ogrodniczej przy ulicy Przemysłowej w Sandomierzu funkcjonariusze Straży Miejskiej wraz z pracownikami wpuszczali sprzedawców żywego drobiu.

- Były to przypadki jednostkowe. Mówiliśmy ludziom, którzy chcieli sprzedawać ptaki, że obowiązuje zakaz. Handlarze nie stawiali specjalnego oporu, podchodzili do sprawy ze zrozumieniem - mówił przed tygodniem Adam Piskor, dyżurny Straży Miejskiej w Sandomierzu.

Ja tylko przywiozłam!

W minioną sobotę na rynku przy ulicy Koseły było zupełnie inaczej. Jedna ze sprzedających kobiet na stole pod straganem miała wyłożoną zabitą kurę. Zapytana przez nas dlaczego sprzedaje, skoro jest zakaz, stwierdziła, że jakaś pani zamówiła drób wcześniej i ona tylko go przywiozła.

- Jak pana kłuje w oczy, to schowam - odparła, po czym ukryła kurę pod foliowymi workami. Zanim zadaliśmy kobiecie pytanie, sprzedawczyni rozglądała się dookoła, tak jak gdyby się czegoś obawiała.

Postanowiliśmy zadzwonić do Straży Miejskiej z pytaniem, czy wiedzą o handlu, pomimo zakazu.

- Straż Miejska nie może działać w ubraniu cywilnym, tylko zawsze w mundurze. W momencie, kiedy pojawia się patrol na rynku, sprzedawcy chowają zakazane towary do siatek i toreb. My nie możemy przeprowadzać rewizji, nie możemy zaglądać ludziom do siatek. Na to potrzebna jest zgoda prokuratora - tłumaczył telefonicznie jeden ze strażników miejskich.

Można za to zapłacić

Sprzedający drób na bazarach i targowiskach pomimo zakazu, w przypadku złapania ich na gorącym uczynku, podlegają karze. Według prawa jest to wykroczenie, za co można zapłacić mandat w wysokości do 500 złotych.

- Część ludzi jest jeszcze nie do końca świadoma. Jeśli kogoś złapiemy na handlu zakazanym towarem i jest to po raz pierwszy, udzielamy upomnienia. Jeśli sprawa trafi do Sądu Grodzkiego, kara może wynieść do 5 tysięcy złotych - wyjaśnia Adam Piskor ze Straży Miejskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie