Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hawai'i wyspa z gorącą lawą (zdjęcia)

Marzena Kądziela
Spotkamy tu plaże białe, złote, czarne, czerwone i zielone, cudowne orchidee, sady papai i plantacje orzechów. Ale największą atrakcją jest gorąca lawa wciąż wydobywająca się z wnętrza ziemi.

[galeria_glowna]

Hawai'i wyspa z gorącą lawą (zdjęcia)
Marzena Kądziela

(fot. Marzena Kądziela)

Hawajczycy wierzą, że Pele, bogini ognia, która stwarza góry i wypala lasy, mieszka na wyspie Hawai'i w głębi wulkanu. Legenda głosi, że przybyła tu dawno temu uciekając przed swą rozgniewaną siostrą - boginią morza. Pele kilkakrotnie próbowała schronić się na innych wyspach, ale za każdym razem siostra odnajdowała ją i przepędzała. Wreszcie znalazła bezpieczną kryjówkę na Hawai'i - największej z wysp archipelagu. Mieszkańcy nauczyli się godzić z jej nieprzewidywalną naturą i gwałtownymi przypływami humorów, aby móc żyć na terenie, który należy do najbardziej aktywnych obszarów wulkanicznych na świecie.

Lot z wyspy Oahu na Hawai zwaną także Big Island (Wielka Wyspą) trwa kilkadziesiąt minut. Lecimy jeszcze po ciemku, by wschód słońca przywitać już na lotnisku w Hilo - największym mieście i stolicy Big Island. Wielka Wyspa jest tak duża, że mogłaby pomieścić wszystkie wyspy Hawajów. Tu jednak, w odróżnieniu od Oahu i krzykliwej dzielnicy Honolulu - Waikiki, jest spokojnie i cicho. Nic dziwnego, mieszka tu zaledwie 130 tysięcy osób, a w stolicy trzykrotnie mniej.

Mijamy aleję kroczących drzew banja. Na Oahu widziałam jedynie pojedyncze egzemplarze tej przedziwnej rośliny. Tu rośnie koło siebie, wzdłuż drogi kilkadziesiąt, może kilkaset drzew, które dzięki gałęziom przeradzającym się z czasem w korzenie, osiągają w obwodzie kilkadziesiąt metrów.

TARG RYBNY I BARWNE OWOCE

Jest wczesny ranek. Tuż nad wodą zauważamy jednak spory tłum. - To targ rybny - tłumaczy nasza przewodniczka. - Rybacy wrócili z połowu i teraz zachwalają swój towar. Być może dziś na obiad zjecie jedną ze złowionych tu sztuk.

Kto by myślał o jedzeniu, gdy za oknem pojazdu roztaczają się widoki, jakie można oglądać w kolorowych folderach: urokliwe zatoczki, drzewa chlebowe z potężnymi owocami, ogromne tulipanowce z koroną czerwonych kwiatów. Żadne zdjęcia nie oddadzą tego, co widzę na własne oczy.

- Skręcimy z głównej drogi, byście mogli zobaczyć wioski tubylców - mówi nasza przewodniczka i gwałtownie skręca jak rajdowiec w boczną trasę. Obserwuję, że większość domów budowana jest bez podpiwniczenia, na niewielkich palach. Bożena Jarnot, Polka mieszkająca od dawna na Hawajach, tłumaczy, że dzięki temu w domu jest naturalna wentylacja, a wilgoć z ziemi nie dochodzi do podłogi. Każdy dom otoczony jest wieloma drzewami owocowymi, wśród których najwięcej jest chyba bananowców. - Ci to nie umrą z głodu - myślę patrząc na mango, papaje, mandarynki.

TRAGICZNY KONIEC KAPITANA COOKA

Zatrzymujemy się nad bajecznie piękną zatoczką. Przez pryzmat palm, krotonów, hibiskusów, oleandrów patrzymy na turkusową wodę i malowniczy brzeg.

- W podobnie pięknej zatoce zakończył swój żywot słynny kapitan James Cook - opowiada szefowa biura podróży. - Kapitan wraz z załogą "Resolution" zakotwiczył w miejscowym porcie. Hawajczycy przyjęli go z ogromnymi honorami. Wódz Kalaniopuu i jego kapłani gościli Cooka aż przez trzy tygodnie. Kapitan brał udział w ceremoniach religijnych, oglądał zawody sportowe, obserwował życie mieszkańców wysp oraz gromadził żywność na dalszą podróż.

W tydzień po opuszczeniu wyspy żeglarze zmuszeni byli do powrotu, spychani sztormem, który zniszczył statek. Tym razem jednak wyspiarze, z niewiadomych względów nie okazali już gościnności, nie chcieli też podzielić się zapasami żywności. 14 lutego 1779 roku Cook poprowadził oddział złożony z dziewięciu marynarzy z zamiarem uprowadzenia wodza, aby w zamian odzyskać skradzioną szalupę. Załoga została otoczona przez ogromną rzeszę tubylców. Kapitan dostał cios nożem i zmarł. Jego ciało pochowano z honorami należnymi wodzowi - zachowano czaszkę i kości nóg, a resztę spalono.

Hawai'i wyspa z gorącą lawą (zdjęcia)
Marzena Kądziela

(fot. Marzena Kądziela)

KOSZYKARSKI MISTRZ I SMACZNE ORZECHY

Zasłuchani nie zauważyliśmy nawet, że Bożena przywiozła nas w kolejne cudowne miejsce. Z wysokiej ściany obrośniętej bujną zielenią spływa wprost do chłodnej wody wodospad. Jego dźwięk jest rozkoszną muzyką dla uszu. Pod drzewem siedzi stary Hawajczyk, który z liści palmowych wyczarowuje na naszych oczach kapelusze, ptaszki, koszyki, tacki. Sprawia wrażenie, jakby nas w ogóle nie widział. Sennie odpowiada, że to kosztuje pięć, a tamto piętnaście dolarów.

Wreszcie mam okazję nie tylko zobaczyć, jak rosną orzechy macadamia i pozbierać je spod drzew. Orzechy, nieco większe od naszych laskowych, mają bardzo grubą i twardą skorupę. Można się jednak z nią łatwo rozprawić przy pomocy kamienia. W zakładzie, w którym orzeszki pakuje się i przetwarza, można skosztować smakołyki otoczone w soli, cebuli, miodzie, czosnku. Można też podpatrzeć, jak sprawne ręce kobiet maczają orzechy w czekoladzie.

PAPAJE I ŻÓŁWIE NA CZARNEJ PLAŻY

Zatrzymujemy się przy sadzie papai, które są jednym z ulubionych owoców Hawajczyków. Na drzewach rosną zielone, jeszcze niedojrzałe owoce, ale pod drzewami można znaleźć dorodne żółte, które obieramy i jemy. Po chwili kolejny przystanek - to plantacja orchidei. Tylu przepięknych różnokolorowych orchidei nigdy wcześniej nie widziałam.

Na czarnej wulkanicznej plaży wyleguje się pokaźnych rozmiarów żółw. - Czy to zwierzak z plastiku? - zastanawiam się przez chwilę. Jak na zawołanie, zwierzę podnosi łebek, który zaraz opuszcza i zapada w sen. W wodzie oglądam kolejne żółwie. Pływają, przedostają się ze skały na skałę, aż trudno uwierzyć, że są takie sprawne.

PAPROCIE - GIGANTY

Wreszcie trafiamy do celu podróży - Narodowego Parku Wulkanów. Obejmuje on dwa najdalej na południe wysunięte wulkany Wielkiej Wyspy - Mauna Loa i Kilauea. Można tu spotkać oprócz czynnych wulkanów, tropikalną dżunglę, arktyczną tundrę, pustynię.

Najpierw jednak oglądamy gigantyczne paprocie, które wyglądają jak potężne drzewa. Nic dziwnego, że właśnie tu kręcono sceny do filmu "Park Jurajski", dinozaury świetnie by się tu komponowały. Przechodzimy przez naturalny tunel, który powstał w wyniku zastygania powierzchniowych warstw lawy, pod którą płynął dalej gorący strumień do odległego o kilkadziesiąt kilometrów morza. Korzenie wielkich paproci w kilku miejscach przebiły tunel, co można zobaczyć poświeciwszy sobie latarką.

Hawai'i wyspa z gorącą lawą (zdjęcia)
Marzena Kądziela

(fot. Marzena Kądziela)

JAK NA KSIĘŻYCU

Krajobraz za oknem samochodu diametralnie się zmienia. Dopiero pędziliśmy przez gęsty tropikalny las, by nagle znaleźć się przy spowitych mgłą nagich skałach. Mgła ustępuje, mimo to nad kamieniami unosi się dym. To opary gazu wydobywające się spod ziemi. Para jest bardzo gorąca, Bożena przestrzega przed wkładania w nią ręki. Zapach siarki staje się duszący, jedziemy więc dalej.

Zostawiamy samochód i dalszą kilkukilometrowa trasę pokonujemy pieszo. - Tak jest pewnie na Księżycu - myślę patrząc na czarne i szare kamienie, wśród których nie ma żadnej roślinności. Jakby na poparcie sądu wyrasta przed moimi oczami ogromna kaldera (rozległe zagłębienie na szczycie wulkanu) Kilauea.

Zgodnie z legendą to właśnie tu mieszkała bogini Pele. Gdy wpadała w gniew, swą gorącą lawą zalewała drogi i całe wioski. W latach 20 XIX wieku królowa Kapiolani, chrześcijańska neofitka rzuciła bogini wyzwanie. Zeszła w głąb krateru, odczytała na głos wersety biblijne, spożyła zakazane przez tabu czerwone jagody i wrzuciła w czeluść kamienie. Od tego czasu wulkan jest ponoć spokojniejszy, tylko z czarnych szczelin wydobywają się z sykiem gazy wulkaniczne.

- Popatrzcie, jeszcze niedawno biegła tędy droga - pokazuje Bożena na zastygłe czarne jęzory lawy. Patrzę na to z niedowierzaniem, jednak już po chwili dostrzegam pomiędzy czarnymi kamieniami skrawki szarego asfaltu. Okazuje się, że Big Island wciąż rośnie, wulkany wypychają lawę, która szybko zastyga, do morza. Przy brzegu tworzą się platformy, które po latach zamieniają się z ciemny piasek. Po latach także z kamieni powstaje najżyźniejsza na świecie ziemia. Wystarczy, by znalazło się w niej ziarenko, a zaraz urośnie z niego dorodna roślina.

Hawai'i wyspa z gorącą lawą (zdjęcia)
Marzena Kądziela

(fot. Marzena Kądziela)

CZERWONE JĘZORY

W parku wulkanicznym pytamy strażników, gdzie aktualnie można zobaczyć czerwone jęzory lawy. Pokazują ręką kierunek. Wędrujemy wśród nierównych czarnych platform. Po kilkudziesięciu minutach robi się, mimo zbliżającego się wieczoru, coraz cieplej. Ze szczelin wydobywa się już nie tylko para, ale czarna, gęsta masa zakończona czerwonymi jęzorami.

Podchodzę tak blisko, jak tylko pozwala mi na to temperatura. To niesamowite. Lawa powoli sączy się, centymetr po centymetrze, szukając pośród zagłębień i szczelin ujścia. Nagle zaczyna mi być bardzo gorąco w stopy. Odskakuję kilka kroków dalej. Czyżby Pele była niezadowolona z mojej wizyty? Myślę, że lepiej z nią nie zadzierać i spokojnie odchodzę od jej czerwonych jęzorów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie