Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia godna scenariusza filmowego. Jak wójt Zagnańska po wielu latach odnalazł siostrę

Anna BILSKA, Iwona ROJEK
Upragnione spotkanie Szczepana Skorupskiego z odnalezioną siostrą Dorotką, która jak się okazało mieszka w Finlandii.
Upragnione spotkanie Szczepana Skorupskiego z odnalezioną siostrą Dorotką, która jak się okazało mieszka w Finlandii. Archiwum prywatne
W szczerej rozmowie opowiedział nam o swoim życiu, rodzinie zastępczej, w której się wychował i - jak czule o niej mówi - Dorotce, która nawet nie widziała o tym, że ma rodzeństwo. Niezwykle wzruszające spotkanie brata i siostry odnalezionych po latach odbyło się w Krakowie.

Szczepan Skorupski, wójt gminy Zagnańsk stracił oboje rodziców, gdy miał trzy latka. Jego dzieciństwo nie było usłane różami. Mieszkał w miejscowości Rajec na trasie Radom Kozienice, było ich w domu sześcioro, gdy jego mama Marianna zaraz po urodzeniu bliźniaków zmarła nagle na zawał serca, mając 34 lata.

- Rano wstała, a potem upadła, przy nas dzieciach - wspomina wójt. - A zaraz potem w styczniu w wypadku na kolei zginął mój ojciec Stefan. To był dla mnie, trzyletniego wówczas dziecka szok, utrata całej rodziny, bo od razu trafiliśmy do Domu Dziecka w Radomiu, tylko najstarsza siostra została w rodzinnym domu.

ODNALEZIENI… PRZYPADKIEM

Najmłodsze, kilkutygodniowe bliźniaki zostały zabrane do Domu Małego Dziecka w Kielcach przy ulicy Zgody. - Potem prawdopodobnie zostali adoptowani. Od tamtego momentu nikt nie wiedział co się z nimi dzieje.

W środę okazało się, że najmłodsza siostra, Dorota została adoptowana przez polsko-fińską rodzinę, kiedy miała dwa latka. Jej przybrana mama jest Polką, tata Finem.
Dorota nie szukała rodzeństwa, bo nawet nie wiedziała o jego istnieniu. Chciała jedynie odnaleźć grób rodziców biologicznych, w czym pomagali jej znajomi i wynajęte biuro detektywistyczne. Kiedy go odnalazła i zauważyła, że ktoś się tym grobem opiekuje, postanowiła porozmawiać z proboszczem parafii. To od niego dowiedziała się, że ma rodzeństwo. Dopiero wtedy wreszcie mogło dojść do upragnionego spotkania.

WSZYSCY PŁAKALI

W ostatnich dniach do Krakowa przyjechała rodzina Doroty ze Stanów Zjednoczonych, Włoch i Finlandii.

- Popłakaliśmy się wszyscy. Najpierw spotkaliśmy się z Dorotką i jej mężem, po czym zjedliśmy kolację z jej rodziną. Przyleciała też jej mama, ciotki i siostry, które są Polkami, ale mają mężów z zagranicy, dlatego to spotkanie było międzynarodowe. Rozmawialiśmy w różnych językach. Było nas w sumie 15 osób. Opowiadaliśmy o swoim życiu, oglądaliśmy zdjęcia, Dorota mówiła nam o swoim hobby. Grała w finlandzkiej lidze piłki nożnej kobiet, a jej mąż pracuje w koncernie Nokia. Mieszkają w Finlandii blisko Helsinek.

Co ciekawe, przybrana mama Doroty pochodzi z gminy Nowy Korczyn w powiecie buskim.

- Dlatego jako dziecko Dorotka przylatywała tu na wakacje. Była tak blisko… - mówi łamiącym się głosem Szczepan Skorupski.

Rodzeństwo będzie utrzymywać ze sobą kontakt. Już planują jak wspólnie spędzić następne wakacje. Jest jednak jeszcze jeden nieodnaleziony brat, którego szukają wójt i siostry.

GDZIE JEST JACEK?

- W domu było nas ośmioro. Poza mną i Dorotką, były siostry Zosia, Ewa, Basia, Bożenka. Był jeszcze brat Leszek, który zginął w zeszłym roku i właśnie Jacek, którego wciąż nie możemy odnaleźć. Ślad urwał nam się w Domu Małego Dziecka przy ulicy Zgody w Kielcach. Tego domu już nie ma. Z tego co wiem, był tam pożar, nie ma dokumentów.

Zdecydowaliśmy się, że będziemy poszukiwać go też poprzez biuro detektywistyczne - mówi Szczepan Skorupski.

SZCZĘŚCIE WÓJTA

- Jako jedyny z rodzeństwa miałem to szczęście, że szybko trafiłem do kochającej mnie rodziny zastępczej do Wiesławy i Henryka Baruchów - opowiada wójt.

- Pozostali wychowali się w placówce. Z moimi przyszłymi rodzicami to była miłość od pierwszego wejrzenia. Gdy zupełnie przypadkowo ze swoimi znajomymi trafili do radomskiego Domu Dziecka od razu im się spodobałem. Ta ich sympatia wynikała z tego, że byłem bardzo podobny do mojego przybranego taty. W krótkim czasie rozpoczęli o mnie starania i trafiłem pod ich dach do Jaworza w gminie Zagnańsk niedaleko Kielc. Moi nowi rodzice zastępczy okazali się wspaniałymi ludźmi, a najważniejsze było to, że zwyczajnie mnie pokochali. Ojciec zawsze mi powtarzał, że kocha mnie jak własnego syna. Byłem ich jedynym dzieckiem, wychowywany jak jedynak, a z drugiej strony wiedziałem, że gdzieś w Polsce żyje moje rodzeństwo, które wkrótce zaczęło mnie odwiedzać, a rodzice zastępczy nigdy mi tych kontaktów nie utrudniali. Właśnie za tę możliwość utrzymywania relacji z biologiczną rodziną, za to, że nowi opiekunowie nie zmienili mi nazwiska, tata wręcz twierdził, że bez względu na wszystko, ważne są korzenie i miłość jaką otrzymałem byłem im wdzięczny i nie odczuwałem tak bardzo braku moich prawdziwych rodziców.

POWRÓT W RODZINNE STRONY

Dzisiaj, po latach, będąc wójtem Szczepan Skorupski cieszy się z tego, że nie tylko nie zawiódł rodziców zastępczych, zwykle starał się nie przysparzać im kłopotów wychowawczych, choć lepsze i gorsze momenty jak w każdej rodzinie się zdarzały, ale również z tego powodu, że po niedługim okresie rządzenia gminą udaje mu się zdobywać przychylność mieszkańców. Mówi, że ta akceptacja społeczeństwa jest dla niego dużo ważniejsza, niż wszystkie drogi i inwestycje.

- Mój tata zastępczy zmarł cztery lata temu i nie doczekał tego, że zostałem wójtem - mówi. - Mama na pewno jest dumna z moich sukcesów zawodowych, choć nieraz mamy odmienne zdania w sprawach gminy i niektóre moje posunięcia jako wójta krytykuje. Miłe było to, że po jedenastu latach nie mieszkania w gminie wybrano mnie na jej włodarza. Na to, że zdecydowałem się wrócić w rodzinne strony i kandydować wpłynęły w sumie dwie sprawy, śmierć taty, to, że mama została w domu sama i mój nieprzewidziany rozwód.
Szczepan Skorupski mówi otwarcie, że rozwód uważa za swoją największą porażkę.

- Przeżyłem go bardzo, bo kochałem swoją żonę, która mnie zostawiła dla swojej pierwszej miłości - dobrze pamięta ten tragiczny czas. Żonaty był przez 12 lat, ma 17 letnią córkę Magdę i 15 letniego syna Bartka. Z synem ma bardzo bliskie więzi, spotykają się bardzo często, mają wspólne pasje, taniec i szachy, a także zwiedzanie europejskich parków rozrywki, byli razem w wielu. Ale z córką nie widuje się w ogóle, bo ona tego nie chce. To kolejna największa rana w jego sercu, bo wcześniej byli ze sobą bardzo zżyci. - Bardzo chciałabym odzyskać miłość mojej córki, bo nie czuję winny. Wierzę, że do takiego naszego spotkania w końcu dojdzie. Czekam na ten znak od niej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie