Homoseksualizm to obrzydlistwo! - jasno powiedział to co myśli kandydat...lewicy. Sensacyjna debata kandydatów na prezydenta Kielc

- Homoseksualizm to obrzydlistwo - stwierdził stanowczo kandydat popierany w wyborach przez Sojusz Lewicy Demokratycznej, zastrzegając, że zawsze mówi wprost to, co myśli. Jego zdaniem jest to zjawisko sprzeczne z naturą. Nieco bardziej delikatnie wypowiadali się Grzegorz Świercz z Platformy Obywatelskiej i Jacek Kowalczyk popierany przez Polskie Stronnictwo Ludowe. Pozostała czwórka kandydująca na urząd prezydenta Kielc mimo zaproszeń nie pojawiła się na spotkaniu.

Grzegorz Świercz przyznał, że nie zgadza się z kontrowersyjnymi wypowiedziami swojej partyjnej koleżanki Elżbiety Radziszewskiej, minister do spraw równego traktowania w rządzie Platformy, na temat homoseksualistów. Zapewnił, że do tego typu kwestii stara się podchodzić jak naukowiec i jako lekarz zaprzecza powszechnemu w Polsce poglądowi uznającemu homoseksualizm za chorobę. Zaznaczył jednak, że przy swojej tolerancji dla zjawiska, nie zgodziłby się na tamującą ruch w mieście paradę gejów i lesbijek, jeśli miałaby się ona odbywać w godzinach szczytu. W innych okolicznościach nie widziałby powodu, by zabraniać tego typu manifestacji.

Jako ostatni stanowisko zajął Jacek Kowalczyk. - Każdy, bez względu na orientację seksualną ma prawo do życia w naszym kraju, to gwarantuje konstytucja. Nie ukrywam, że jestem legalistą, postępuję zgodnie z prawem - tłumaczył kandydat popierany przez Polskie Stronnictwo Ludowe. - Jeśli więc jakaś grupa osób zarejestrowałaby w sądzie organizację prohomoseksualną i przekonująco uzasadniła jej działalność, trzeba by było przeanalizować, czy warto ją w jakiś sposób wesprzeć - mówił Kowalczyk.

Słuchacze debaty, w większości wolontariusze skupieni w organizacjach pozarządowych, pytali kandydatów o pomysły na wspieranie i promowanie idei wolontariatu. Każdy z trzech obecnych panów zapewnił także Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu w Kielcach, że w razie wygranej postara się zapewnić mu godziwe lokum, którego stowarzyszeniu wciąż brakuje.