Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I Świętokrzyskie Forum Rolnicze. ASF się rozszerza, "wlewają się" owoce i warzywa zza granicy. Mocny głos rolników

Marzena Ślusarz
Od lewej Zdzisław Wójcik - hodowca trzody chlewnej, Piotr Żołądek - członek zarządu województwa, Michał Matuszczyk - hodowca krów mlecznych, Zbigniew Rewera - sadownik, Mirosław Fucia - producent warzyw, poseł Michał Cieślak, dziennikarz Marzena Ślusarz.
Od lewej Zdzisław Wójcik - hodowca trzody chlewnej, Piotr Żołądek - członek zarządu województwa, Michał Matuszczyk - hodowca krów mlecznych, Zbigniew Rewera - sadownik, Mirosław Fucia - producent warzyw, poseł Michał Cieślak, dziennikarz Marzena Ślusarz. Emil Łakomiec
Druga część I Świętokrzyskiego Forum Rolniczego to aktualne problemy rolników. Najmocniejsze naciski rolnicy położyli na zahamowanie rozprzestrzeniania się wirusa afrykańskiego pomoru świń i ograniczenie importu owoców i warzyw. Wydarzenie, jakie miało miejsce w niedzielę w Wojewódzkim Domu Kultury, zorganizowali Echo Dnia i Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego.

ZOBACZ TAKŻE: I Świętokrzyskie Forum Rolnicze. Stawki dopłat bezpośrednich po 2020 roku

I Świętokrzyskie Forum Rolnicze wypełniło swój cel. Stało się miejsce dyskusji na temat bieżących kłopotów. W panelu drugim wydarzenia pod hasłem "Aktualna sytuacja rolników. Palące problemy" sami rolnicy głośno mówili o tym, co wymaga pilnej interwencji i proponowali rozwiązania.

Od lewej Zdzisław Wójcik - hodowca trzody chlewnej, Piotr Żołądek - członek zarządu województwa, Michał Matuszczyk - hodowca krów mlecznych, Zbigniew
Od lewej Zdzisław Wójcik - hodowca trzody chlewnej, Piotr Żołądek - członek zarządu województwa, Michał Matuszczyk - hodowca krów mlecznych, Zbigniew Rewera - sadownik, Mirosław Fucia - producent warzyw, poseł Michał Cieślak, dziennikarz Marzena Ślusarz. Emil Łakomiec

POMOC DO BIOASEKURACJI

Wielką bolączką hodowców trzody chlewnej jest wirus afrykańskiego pomoru świń, którego ognisko wykryto już 100 kilometrów od granic województwa. Pomór wpływa na ceny tuczników. Zdzisław Wójcik, hodowca trzody chlewnej wyjaśniał, z jakimi problemami się borykają. - ASF wisi nad nami jak miecz Demoklesa. My za 2017 rok wyprodukowaliśmy 11 i pół miliona sztuk tuczników, co pokrywa zapotrzebowanie naszego rynku w 60 procentach, 40 procent trzeba sprowadzić. A nagminnie likwiduje się hodowle, zwłaszcza w tych małych gospodarstwach, więc liczba maleje. Pozostaje mi zadać pytanie, w którym momencie jest wina rolnika, że ASF mamy w Polsce? Według mnie w żadnym. Dlaczego mamy więc być pokrzywdzeni poprzez konieczność wprowadzenia zasad bioasekuracji? Nie obejdzie się bez pomocy państwa. Pamiętam słowa ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela, który mówił, że wystąpi do Komisji Europejskiej o pieniądze na pokrycie kosztów bioasekuracji. Liczę, że nowy minister rolnictwa, znajdzie te pieniądze. Trzeba pokryć zapotrzebowanie rynku na wieprzowinę, a my produkujemy bardzo smaczne i zdrowe mięso. Obecne ceny jakoś wytrzymujemy, ale nie wiadomo, co będzie. Sprawa bezpieczeństwa żywnościowego jest sprawą priorytetową. Wymagamy od rządu, by wspierał nas w trudnych sytuacjach - mówił dobitnie Zdzisław Wójcik.

INWESTYCJE BEZ KŁOPOTÓW

Zwracał uwagę także na potrzebę stworzenia regulacji prawnych pozwalających na swobodny rozwój na wsi. - Chcemy pracować w rolnictwie uczciwie, chcemy rozwijać swoje gospodarstwa i nie możemy być stawiani w sytuacji, że napotykamy opór ze strony mieszkańców, że rozbudowujemy chlewnie, obory, czy kurniki. Ten problem powinno się rozwiązać ustawą - zwrócił się do obecnego wśród panelistów posła Michała Cieślaka, członka sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

CENA MINIMALNA

Apeli było o wiele więcej. -Liczymy na wsparcie rządu w zakresie eksportu. 40 procent mleka, które produkujemy powinno zostać wyeksportowane. Wtedy możemy liczyć na odpowiednią cenę. Nie może być tak, że przez część roku dopłacamy do produkcji. Jak zareagował by pracownik etatowy, gdyby pracodawca mu powiedział, że w tym miesiącu dopłaca do pracy? My takie właśnie koszty ponosimy. Nie dziwmy się, że młodzi nie chcą przejmować gospodarstw, jeśli widzą, że mimo ogromnej pracy, nie przynosi ona dochodów. Potrzebna jest stabilizacja cen. Są w rządzie, w ministerstwie, analitycy, ekonomiści, którzy mogą wyliczyć stawki minimalne. Nie wierzę, że jeśli udało się wprowadzić zakaz handlu w niedzielę, nie uda się wprowadzić cen minimalnych dla rolników - mówił Michał Matuszczyk, wiceprezes Świętokrzyskiego Związku Hodowców Bydła i największy producent mleka w regionie.

Piotr Żołądek, członek zarządu województwa świętokrzyskiego oraz Komisji Rolnictwa, Gospodarki Wodnej i Ochrony Środowiska również podkreślał, jak ważna jest stabilizacja, konieczność ustalenia cen minimalnych za produkty. – Żadna z branż w rolnictwie nie jest dziś zadowolona ze swoich dochodów. Nie może być tak, że rano rolnik zbiera truskawki, a po południu dowiaduje się jaka jest ich cena skupu. Nie można tworzyć długoterminowych strategii, założeń dla rolnictwa, jeśli nie mamy uregulowanych cen jednostkowych. Każdy sektor rolnictwa powinien mieć zagwarantowane ceny minimalne – mówił Piotr Żołądek.

ZOBACZ TEŻ. CZĘŚĆ DRUGA. Aktualna sytuacja rolników. Palące problemy

KONTROLE IMPORTOWANEJ ŻYWNOŚCI

W imieniu sadowników i producentów warzyw głos zabrali Zbigniew Rewera z grupy producenckiej „Refal” oraz Mirosław Fucia, prezes Spółdzielni „Sielec”. - Bardzo jest ważne, abyśmy nie byli tak obciążeni sprawami administracyjnymi, które zabierają dużo czasu. Ważne jest abyśmy mogli sprzedawać w kraju i zagranicą. Chcielibyśmy zabezpieczyć się przed niekorzystnym importem towarów. My chcemy eksportować, zagraniczni producenci też i to jest zrozumiałe, ale chodzi o to, by owoce, które wpływają odpowiadały polskim standardom. Powinniśmy badać te towary i nie wpuszczać gorszych jakościowo - podkreślał Zbigniew Rewera.

Z kolei Mirosław Fucia zwrócił uwagę na protesty producentów warzyw. - Co było istotne w tych akcjach, to problem przepakowywania towarów. Produkty wjeżdżają do kraju, nie są sprawdzane i badane, a tu są wkładane do odpowiednich opakowań i sprzedawane jako polskie. I to jest wielką bolączką naszych producentów. My stosujemy systemy Global G.A.P, który gwarantuje jakość i bezpieczeństwo żywności, a mamy kłopot z handlem, z wejściem na półkę. Drugi kłopot to sprawy administracyjne, wielkie utrudnienia w eksporcie w postaci absurdalnych wymogów, których nie da się spełnić - mówił Mirosław Fucia.

UWOLNIENIE ZIEMI

Ceny i kwestia zatrzymania importu produktów nie przebadanych zdominowała dyskusję, ale poruszone zostały też problem obrotu ziemią i prawa wodnego. Poseł Michał Cieślak, członek sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, wszystkie uwagi zapisywał. Obiecał przekazać je do ministra rolnictwa, Jana Krzysztofa Ardanowskiego i później przekazać wyniki rozmów do rolników za pośrednictwem Echa Dnia i Strefy Agro. - Zgadzam się, że ustawa o ziemi powinna być zmieniona. Sam przygotowałem projekt ustawy, który uwalniałby obrót ziemią do dwóch hektarów, ale później się okazało, że jeszcze minister Jurgiel procedował podobne zmiany. Podejmę ten temat podczas najbliższej komisji rolnictwa - mówił poseł. - Sprawa prawa wodnego. Wiem, że instytucja Wody Polskie nie działa dobrze. Ale dajmy jej czas o organizację - apelował.

POMOC PO KLĘSKACH

Poseł podniósł temat suszy. - Zwracam się do każdego z rolników, by zgłaszał szkody w swoich uprawach do urzędów gmin. Strat, jakie susza wyrządziła w zbożach już nie cofniemy. Bardzo jest ważne, by jak najszybciej komisje szacujące szkody zaczęły działać - prosił. Obiecał również sprawę długości procesu wypłaty pomocy po klęskach przestawić ministrowi rolnictwa.

EMERYTURY I BIUROKRACJA

Wiesław Mazur, rolnik z Sarbic Drugich w powiecie kieleckim, obecny na sali poruszył temat wcześniejszej emerytury. - Ja myślałem, że w przyszłym roku pójdę na wcześniejszą emeryturę. A tu jeszcze kolejne pięć lat muszę pracować, a sił już nie mam - podkreślał. - Przywróćcie poprzedni wiek emerytalny - apelował.

Bolączek jest o wiele więcej. Jak samo prawo łowieckie, wokół którego ciągle trwają prace. Z kolei rolnicy, którzy zabiegają o dotacje z programu rozwoju obszarów wiejskich podkreślali zbyt dużą ilość formalności. - Dobrze by było gdyby jeden wniosek od początku do końca pilotowała jedna osoba z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, a nie kilku pracowników i każdy z innego biura w innym powiecie. To rodzi niepotrzebne komplikacje - mówił Mateusz Czarnecki, młody rolnik z Ostrowca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie