III liga. Trener Wisły Sandomierz, Jarosław Pacholarz o derbowym spotkaniu z KSZO i niemocy na własnym stadionie
Sobotnie derby województwa świętokrzyskiego odbędą się w Sandomierzu. I wcale to nie musi być argument przemawiający za Wisłą. Ostatnia drużyna III ligi w tym sezonie zdobyła zaledwie 4 punkty i… wszystkie na wyjeździe. Nie wiadomo, w czym tkwi problem, ale trzy dotychczasowe mecze na stadionie w Sandomierzu kończyły się wygraną gości.
- Nie myślę o tym - mówi trener Wisły. Każdy mecz to jest oddzielna historia. W poprzednich meczach graliśmy bez napastnika, drużyna była w budowie. Tak naprawdę dopiero w pełnym składzie personalnym – nie licząc kontuzji - zagraliśmy z Łagowem. W sobotę czeka nas kolejny mecz derbowy, dlatego tym bardziej przed własną publicznością będziemy chcieli przełamać niemoc i zdobyć komplet punktów.
Od początku było wiadomo, że nie będzie to łatwy sezon dla drużyny Wisły. Po czterech porażkach przyszło jednak przebudzenie. Zwycięstwo z Wiązownicą przywróciło nadzieję, że ten sezon nie musi być taki do końca spisany na straty. Nie trwało to jednak zbyt długo.
Tydzień później wyjazd do Łagowa. I znów wydaje się, że może zabrakło nieco chłodnej głowy. W 46 minucie spotkania, tuż po przerwie, Wisła strzela bramkę na 2:0. Nic, tylko dotrzymać to do końca. Ale zawsze w piłce mówiło się, że 2:0 to najbardziej niebezpieczny wynik. W ostatnim kwadransie – w odstępie 5 minut - Łagów strzela dwie bramki i mecz kończy się remisem.
Ciężko myśleć racjonalnie, kiedy traci się punkty w taki sposób. Może być jeszcze gorzej? Było, w ubiegły weekend. Kolejna konfrontacja u siebie, tym razem z drużyną Unii Tarnów. 50 minuta – podopieczni Jarosława Pacholarza prowadzą 3:1. Co może pójść nie tak? Ostatni kwadrans. Trzy stracone bramki, rezultat 3:4 i perspektywa kolejnego tygodnia z ciężarem porażki na własnych barkach.
W meczu z Unią za wcześnie uwierzyliśmy, że zdobyliśmy już 3 punkty - wyjaśniał szkoleniowiec. Mało odważna gra zemściła się na nas. Nie staraliśmy się utrzymywać piłki, tylko ją zbyt łatwo traciliśmy. Powinniśmy więcej ryzykować w ataku pozycyjnym, czego nie robiliśmy. W meczu z KSZO na pewno nie pozwolimy na takie błędy. Jeśli będziemy mieli okazje tak jak to miało miejsce w poprzednich meczach, to będziemy chcieli ryzykować. Będziemy chcieli grać piłką, a nie za nią biegać.
Oba zespoły przystępują do tego meczu po porażce. Dla Wisły będzie to mecz, którym mogą wyjść ze strefy spadkowej. KSZO walczy o trzy punkty, żeby nie martwić się o to, co dzieje się za ich plecami. Jest to dopiero 8 kolejka, jednak można już na tym etapie powiedzieć, że jest to mecz o 6 punktów.
Oglądałem ich 3 mecze. Zawsze analizujemy grę najbliższego rywala, staramy się mieć plan na spotkanie. KSZO to jednak wielka niewiadoma, bo w każdym mecz grali inaczej. Na pewno będą mocniejsi, niż w poprzednich meczach, bo wracają zawodnicy po kontuzjach. Mamy pomysł, jak zneutralizować ich najmocniejsze atuty, ale wiadomo - boisko zweryfikuje. Realizacja planu zdecyduje, kto jutro zdobędzie 3 punkty - podsumował Jarosław Pacholarz.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?