Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inteligentny na boisku, przyjacielski poza nim – zmarły Jacek Przybycień we wspomnieniach piłkarzy, działaczy i trenerów

Paweł Wełpa
Paweł Wełpa
fot. Dariusz Ocias, Foto-Kadr
Jacek Przybycień, były piłkarz Ruchu Skarżysko-Kamienna, Granatu Skarżysko-Kamienna oraz Stadionu Kielce, a po zakończeniu kariery gracz amatorskiej drużyny Belfry, zmarł nagle 28 lutego w wieku 52 lat. Jego śmierć zaskoczyła środowisko piłkarskie nie tylko w Skarżysku-Kamiennej, ale i w całym regionie świętokrzyskim.

Jeszcze niedawno Jacek Przybycień biegał za piłką, już jako zawodnik lig amatorskich, oraz z gwizdkiem jako sędzia. Nie był piłkarzem z pierwszych stron gazet i z nagłówków, ale sumiennie wykonywał swoje zadania. Wszyscy, z którymi rozmawialiśmy, zapamiętali go jako dobrego piłkarza i sympatycznego kolegę.

Z Ruchu do Granatu i jeszcze w Stadionie

„Przybyś”, bo taki boiskowy pseudonim nosił Jacek Przybycień, był wychowankiem Ruchu Skarżysko, ale u schyłku wieku juniorskiego przeszedł do Granatu. W czasie służby wojskowej grał w Stadionie Kielce. Potem wrócił do Granatu i tu grał do zakończenia kariery. Potem został sędzią piłkarskim, a grę w piłkę kontynuował w amatorskiej drużynie Belfry grającej w ligach amatorskich w Skarżysku.

Pracował w Mesko i był podporą zakładowej drużyny grającej w turniejach branżowych. Jako sędzia udzielał się za to w wydarzeniach sportowych Olimpiad Specjalnych.

Robert Frączkiewcz – sędzia, nauczyciel, również piłkarz Belfrów

Fajny gość, po prostu do rany przyłóż. Świetny kolega na boisku i poza nim. Razem jeździliśmy na wakacje. Całe życie graliśmy razem, a potem jeszcze sędziowaliśmy. Był sędzią od zadań specjalnych. Tam, gdzie nikt nie chciał sędziować, np. w niskich ligach, on się podejmował i wszystkich ustawiał na boisku.

Arkadiusz Snopek – grali wspólnie w Granacie i drużynie Belfrów

Zawsze wkładał serducho w grę, nogi nie odstawiał. Zależało mu, zostawiał zdrowie na boisku. Prywatnie był pociesznym człowiekiem, duszą towarzystwa. Fajnie, że w drużynie amatorskiej mogliśmy kontynuować naszą znajomość z Granatu.
Jacek był wielkim fanem skoków narciarskich i w okresie jesienno-zimowym skoki za sprawą Jacka były pierwszym tematem w szatni. Żartowaliśmy, że jakby dać mu narty, to też by skoczył.

Sławomir Skalski – grali wspólnie w Granacie i drużynie Belfrów

Dużą część życia spędziliśmy razem w Granacie, razem kończyliśmy karierę i razem też zaczynaliśmy przygodę z sędziowaniem. Był solidny, przykładał się do wszystkiego, co robił. Prywatnie sympatyczny, koleżeński i bezpośredni, mówił to, co myślał, ale nawet przykre rzeczy potrafił tak wyrazić, że potem wszyscy się śmiali. Wprowadzał do szatni dobry nastrój i był specjalistą od robienia atmosfery. Bardzo dobrze przy nim wprowadzała się do drużyny młodzież.

Porządny, solidny facet. Nie szukał wybijania się, żeby ktoś go chwalił i pokazywał. On zawsze robił swoje i chyba dlatego wszyscy go tak lubili i cenili. Gdy przychodził do Granatu, grał jako napastnik. Potem grał w pomocy, na forstoperze, a kończył przygodę z graniem na ostatnim stoperze. Można powiedzieć, że udało mu się przejść przez wszystkie formacje w klubie. W oldboyach też grał na wszystkich pozycjach. Zaczynał z tyłu, ale zawsze można go było przesunąć do przodu, jak trzeba było strzelać bramki.

Grał też w turniejach branżowych w drużynie Zakładów Metalowych. Tutaj też można było poznać dobrze Jacka. Potrafił wszystko poukładać w każdej grupie. Chętnie się udzielał w Olimpiadach Specjalnych. Sędziowanie tam to była dla nas chwila relaksu. Jacek zawsze chętnie uczestniczył. Szkoda, że nie możemy pożegnać go tak, jak trzeba. Pozostanie nam chwila refleksji.

Zenon Zep – trener, działacz, gospodarz stadionu Granatu

Tylko dobrze mogę o nim powiedzieć. Miły i ugodowy człowiek, spokojny zawodnik. Nie był wybuchowy, to najważniejsze. Na boisku inteligentny. Takim samym był sędzią. Sędziował mądrze. Piłkarze nie mieli do niego zastrzeżeń.

Jarosław Kotwica – najpierw grali razem na boisku, a potem był trenerem Jacka Przybycienia

Jacek zaczynał karierę, gdy ja kończyłem. Był koleżeński, lubiany przez chłopaków. Nie pamiętam, by miał z kimś jakiś konflikt. Dobry jako piłkarz i jako człowiek. Sprawdził się jako sędzia. O nim mogę powiedzieć tylko same dobre rzeczy.

Kazimierz Krakowiak – były trener Granatu

Mądry i poukładany chłopak. Bardzo dobry napastnik. Gdy przyszedł z Ruchu, zdobył miejsce w składzie Granatu, który był wtedy naszpikowany bardzo dobrymi zawodnikami. Nie było z nim żadnych problemów wychowawczych. Porządny człowiek, o wysokich walorach osobowościowych. Od początku do końca mam o nim dobre zdanie.

Jarosław Mosiołek – grali wspólnie w Ruchu, Stadionie i Granacie

W tym samym czasie poszliśmy do wojska do Kielc, a tam byliśmy nawet w jednej kompanii. Po wojsku mieliśmy iść obaj do KSZO. Poszedłem tylko ja, a on zdecydował się zostać. Mógł grać bardzo wysoko, zrobiłby większą karierę. Był solidny, miał umiejętności techniczne, dobry strzał, przegląd sytuacji na boisku. Do tego fajny kolega. Lubiliśmy go za otwartość. W wojsku szanowali go i lubili nawet starsi. Szkoda, że tak wcześnie odszedł.

Andrzej Plucner – grali wspólnie w Granacie i drużynie Belfrów

Super kolega. Poznaliśmy się w Granacie, potem graliśmy razem w Belfrach. Porządny i przywoity człowiek. Młody chłopak, za wcześnie odszedł.

Pogrzeb Jacka Przybycienia odbył się w minioną środę. Z racji panującej pandemii koronawirusa pożegnali go tylko najbliżsi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie