Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Istny cyrk na sesji rady miasta w Skarżysku. Padły wulgaryzmy

Mateusz BOLECHOWSKI [email protected]
Przewodniczący rady Andrzej Dąbrowski (na zdjęciu z lewej, stoi) próbował przeprosić Halinę Karpińską (z prawej), ale ta zażądała przeprosin publicznych.
Przewodniczący rady Andrzej Dąbrowski (na zdjęciu z lewej, stoi) próbował przeprosić Halinę Karpińską (z prawej), ale ta zażądała przeprosin publicznych. Mateusz Bolechowski
Przewodniczący obraża radną, ktoś mówi o debilach. Czwartkowa, blisko jedenastogodzinna sesja Rady Miejskiej miała dość kuriozalny przebieg.

NASZ KOMENTARZ

NASZ KOMENTARZ

Zbiorowa halucynacja?
Do mało eleganckich sytuacji w skarżyskim samorządzie wszyscy zdążyli przywyknąć. Problem w tym, że dziennikarze interesującej dyskusji o konkwistadorach nie słyszeli, za to obraźliwe słowa bardzo wyraźnie. Zastanawiające, że, jeśli wierzyć wyjaśnieniom, najwyżsi rangą urzędnicy w gminie w czasie, gdy rada głosuje nad najważniejszą dla miasta uchwałą, a prezydent wychodzi z siebie, ucinają sobie pogawędki na temat religijnych uroczystości kultur i podboju Ameryki Środkowej z XVI wieku. Wychodzi na to, że albo urzędnicy kryją kolegę, żeby oszczędzić mu kłopotów, albo obecni na sesji dziennikarze ulegli zbiorowej halucynacji.
Mateusz Bolechowski

Samorządowe sesje w Skarżysku zamieniają się w żenujące widowiska. Ważną uchwałę odrzucono na złość prezydentowi, za to mnóstwo było niesmacznych pyskówek. Posiedzenia miejskiej rady wyglądają jak cyrk, za który płacą podatnicy.

W tej kadencji skarżyski samorząd wyróżnia się dziwnymi zachowaniami niektórych osób. Czwartkowe posiedzenie rady było apogeum dotychczasowych wybryków. Słowne utarczki to rzecz normalna, ale tym razem sytuacja zaszła za daleko. Przewodniczący rady Andrzej Dąbrowski przygotował sesję - molocha, z 35 projektami uchwał i 10 innymi punktami. Przezornie zaczęto radzić już o godzinie 8.30, a i tak obrady potrwały do siódmej wieczorem.

- Panie przewodniczący, to przerażające, jak można dawać tyle uchwał na jedną sesję. Część z nich można by przełożyć na następną. Tak być nie może - mówiła oburzona radna Halina Karpińska. - Pani jest na emeryturze, a większość osób pracuje i musi brać wolne. Osiem godzin to normalny dzień pracy - odpowiadał Dąbrowski.

POKAZALI, GDZIE ICH MIEJSCE

Na sesji jednym z punktów było uchwalenie planu zagospodarowania przestrzennego Krakowska - Południowa. Od wyników głosowania zależało, czy wkrótce ruszy budowa wielkiej galerii handlowej, inwestycji firmy Rank Progress wartej 60 milionów złotych. 1 września radni niespodziewanie odrzucili ten projekt, więc sprawa była wielkiej wagi. Stąd obecność dwóch przedstawicielek spółki, które przyjechały do Skarżyska z odległej Legnicy.

W programie sesji punkt dotyczący tej sprawy był jednym z ostatnich, przewodniczący zaproponował, by przenieść go na początek. Różnica dla radnych niewielka, jednak postanowili pokazać paniom z Rank Progress, gdzie ich miejsce i nie zgodzili się na zmianę porządku obrad. W efekcie kobiety spędziły na sesji blisko 11 godzin, czekając, aż samorząd zajmie się interesującą je uchwałą. Tak wyglądało podejście do największego od wielu lat inwestora.
PRAWA KOŃCZYNA RADNEGO

W trakcie interpelacji Piotr Gadecki zaapelował o powołanie komisji etyki radnych. - Nie wszyscy tu podają sobie ręce przy powitaniu. Zauważyłem, że tak robią niektórzy radni z większym stażem. Ja jestem dżentelmenem i zawsze podaję rękę. Czasem nie wiem, co zrobić z kończyną prawą górną - stwierdził Gadecki.
Radny Konrad Kronig odczytał list kupców, bo ci nie będąc członkami samorządu, nie mają prawa zabierać głosu na sesji. Potem twierdził, że kiedy był na mównicy, sekretarz gminy Jan Janiec znacząco pukał się palcem w czoło. Sekretarz przerywał wypowiedź radnego Jarosława Tarasińskiego. - Niech mnie pan nie zagłusza, bo i tak mam mikrofon i mogę być głośniejszy - upominał samorządowiec.

RADNA JEST ZA STARA?

Prezydent Skarżyska Roman Wojcieszek referował wykonanie budżetu miasta za pierwsze półrocze. - Informacja nie była dyskutowana na komisjach - zwróciła uwagę Halina Karpińska. - Wprowadza pani dezinformację. Może pani nie pamięta. To chyba przez wiek - odparował subtelnie przewodniczący Dąbrowski. Radna Karpińska z wrażenia aż rozlała wodę mineralną.

Wypowiedź szefa samorządu wywołała oburzenie części radnych. - To chamstwo i bezczelność! - denerwował się Piotr Gadecki. Andrzej Dąbrowski po pewnym czasie chciał radną przeprosić, ale mu się to nie udało. - Skoro obraził mnie publicznie, niech publicznie przeprosi. Tego nie zrobił. Co on mówi, że jestem za stara i nie mam pamięci? Chyba jest chory - stwierdziła w rozmowie z nami oburzona przedstawicielka lewicy. - Komisja etyki chyba rzeczywiście jest potrzebna - skwitował zdarzenie Konrad Kronig.

ZMĘCZENIE MATERIAŁU

Im dłużej trwała sesja, tym większy marazm ogarniał radnych. Zamilkły się dyskusje nad projektami uchwał, zaczęło się ziewanie. Przy jednym z głosowań Mieczysław Sadza, wyraźnie zmęczony, stwierdził: - A co tam - i podniósł rękę. Jeśli debatowano, panowała wolna amerykanka. - Proszę nie dyskutować w ten sposób, przewodniczący jest pomijany w tej dyskusji. Każdy wstaje i mówi, co to ma być? Zmęczenie materiału? - denerwował się Andrzej Dąbrowski.

Chyba rzeczywiście nastąpiło, bo po wyborze ławników sądowych komisja skrótacyjna liczyła głosy przez kilkadziesiąt minut. - Czy komisja żyje? Liczenie do 15 nie powinno przekraczać waszych możliwości - rzucił w końcu radny Tarasiński.

Jedną z najważniejszych spraw było przystąpienie do prac nad centrum miasta, co wiązało się z likwidacją bazaru "manhattan". Niespodziewanie jednym głosem uchwała przepadła, choć wcześniej długo ją omawiano, były konsultacje społeczne i wydawało się, że jest co do tej kwestii zgoda. Gdy okazało się, że radni udaremnili wszystkie wysiłki, prezydentowi Romanowi Wojcieszkowi puściły nerwy. Wszedł na mównicę, nakrzyczał na radnych i wzburzony wyszedł z sali.

KTO TU JEST DEBILEM?

Część samorządowców znacząco się uśmiechała, widać było zadowolenie z dania prezydentowi prztyczka w nos. W tym czasie od stolika, przy którym siedzieli prezydenci i urzędnicy, dał się słyszeć głos: - to przecież debile są! Słyszący to dziennikarze jednoznacznie skojarzyli go z sekretarzem Janem Jańcem. Zapytaliśmy urzędnika, kogo miał na myśli.

- Nie wiem, o czym panowie mówicie. Ja nic takiego nie powiedziałem. Nic mi się w stosunku do radnych nie wyrwało, nie naciągniecie mnie na takie rzeczy - twierdzi sekretarz, choć dziennikarze obecni na sesji nie mieli wątpliwości, że takie słowa padły z jego ust.

Siedzący blisko Jana Jańca wiceprezydent Skarżyska Stanisław Grzesiak z niewinnym uśmiechem powiedział, że nic nie słyszał, bo ma nieco przytępiony słuch.

- Coś takiego mogło być powiedziane, ale rozmawialiśmy o konkwistadorach, w związku z peregrynacją kopii obrazu Matki Bożej z Guadelupe. Może ktoś stwierdził, że to byli debile, bo zniszczyli wspaniałą kulturę Indian - wyjaśniał z powagą drugi z wiceprezydentów, Grzegorz Małkus. Do krytycznej wypowiedzi na temat hiszpańskich zdobywców nikt się jednak nie przyznał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie