Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Wilk: Kiedy okazało się, że będę wójtem Tuczęp, poczułem radość, ale też zatroskanie (ROZMOWA)

Michał Kolera
Michał Kolera
Jacek Wilk będzie nowym wójtem Tuczęp. Od czwartku, 1 lipca.
Jacek Wilk będzie nowym wójtem Tuczęp. Od czwartku, 1 lipca. archiwum
39-letni Jacek Wilk to nowy wójt gminy Tuczępy. W niedzielę, 27 czerwca, wygrał drugą turę przedterminowych wyborów, które odbyły się po styczniowej rezygnacji Marka Kaczmarka. Pokonał w nich Marka Marszałka, zdobywając ponad 54 procent poparcia. Kim jest nowy szef gminy, jaka jest jego wizja rozwoju Tuczęp? Jaki jest prywatnie? Rozmawiamy z Jackiem Wilkiem.

Skąd Pan pochodzi?

Pochodzę z sołectwa Wierzbica w gminie Tuczępy. Tutaj mieszkam prawie całe życie. Szkołę podstawową kończyłem w Tuczępach, średnią - liceum ekonomiczne - w Stopnicy. Później studiowałem ekonomię na Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach. Od roku 2013 pracuję w Zakładzie Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Rzędowie na stanowisku do spraw księgowości. Wcześniej przebywałem trochę za granicą. Mam także ponad 7 hektarowe gospodarstwo rolne. Kiedyś hodowałem tam bydło i trzodę, ale w tej uprawiam zboża.

Jak to się stało, że zajął się Pan polityką?

Zawsze udzielałem się w Ochotniczej Straży Pożarnej w Wierzbicy. W roku 2010, kiedy powstało Towarzystwo Przyjaciół Gminy Tuczępy, zgłosiłem się do kandydowania na radnego. Zostałem wybrany z tego komitetu. Pierwsza kadencja była burzliwa, następowała wtedy zmiana pokoleniowa w radzie. W 2013 roku, na półtora roku przed zakończeniem kadencji, zostałem wybrany przewodniczącym Rady Gminy. Po wyborach w 2014 także wybrano mnie przewodniczącym. Z kolei w 2018 roku przeszliśmy do opozycji, a przewodniczącą została pani Klaudia Pałka.

Mówi się, że zdobył Pan dużą popularność, jako radny.

Trudno to zmierzyć. Ja cały czas starałem się uczestniczyć w zebraniach wiejskich, zebraniach strażackich. Było się wszędzie. Rada zatwierdza wszystkie inwestycje gminy i sporo pomysłów staraliśmy się realizować, jeśli tylko finanse na to pozwalały. Myślę, że mieszkańcy odbierali pozytywnie to, że nie uchylałem się od odpowiedzialności. Na przykład wtedy, kiedy zamykaliśmy jedną z placówek oświatowych, bo było mało dzieci. To zawsze są niepopularne decyzje, jednak kiedy byłem przewodniczącym rady, nie mogłem robić uników od trudnych spraw.

Dlaczego zdecydował się Pan kandydować na wójta?

Chcieliśmy kogoś wystawić z naszego komitetu. Uważaliśmy, że dzięki naszej pracy w radzie gmina poszła do przodu. Zawiązały się stowarzyszenia i koła gospodyń wiejskich. Ochotnicze Straże Pożarne zostały doposażone. Chcieliśmy to kontynuować. A ponieważ jestem liderem tej grupy radnych, więc był to naturalny wybór kolegów, że poparli moją kandydaturę.

Pański rywal w wyborach otrzymał ogromne poparcie w kampanii. W Tuczępach bywali ministrowie, poparł go także prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Ale Panu również udało się uzyskać poparcie ministra Michała Cieślaka i szefa Partii Republikańskiej Adama Bielana.

Minister Michał Cieślak współpracował i współpracuje z samorządem gminy Tuczępy. Często bywał w naszej gminie, dopytywał się o sprawy wymagające pilnych interwencji. Wspierał i wspiera wiele inwestycji, na przykład ośrodek zdrowia, najważniejszą inwestycję ostatnich lat. Przyznano na niego trzy transze z rządowych funduszy. Dzięki jego wsparciu zostali także doposażeni strażacy. Michał Cieślak był, jest i mam nadzieję będzie dobrym duchem gminy Tuczępy. Nasza współpraca przebiega wzorowo i niech tak zostanie. Zwróciłem się do niego o poparcie i je otrzymałem, a dzięki temu później doszło do poparcia mnie przez Adama Bielana.

Co Pan czuł, kiedy okazało się, że to Pan zostanie wójtem?

Wierzyłem w to, że wygram. Opierałem swoją wiarę na naszym społeczeństwie, które mimo wszystkich składanych obietnic, potrafi zachować zdrowy rozsądek. Po pojawieniu się wyników wyborów odczułem ogromną ulgę, ale też zatroskanie.

Dlaczego?

Kampania była tak prowadzona przez mojego rywala, że różni ważni ludzie przyjeżdżali do Tuczęp i składali wiele obietnic. Co z nich teraz pozostanie? Jestem trochę już w samorządzie, wiem, że obiecać można bardzo dużo, wiedząc, że i tak nie zostanie to spełnione. W rozmowach z mieszkańcami zawsze starałem się podkreślać, że gmina ma ograniczone fundusze. Nie jest naszym celem to, by zadłużać gminę.

Marek Marszałek jednak zostawił kilka pozytywnych rzeczy. Na przykład zbiornik w Nizinach.

Tylko, że nam, radnym, żadnych informacji nie przekazywał. Z tego, co się dowiadywałem, nie było też żadnych oficjalnych pism, że na przykład przekazano jakieś pieniądze. Jest list intencyjny. Na razie więc jest to trochę palcem na wodzie pisane. Mamy jednak nadzieję, że do tej inwestycji jednak dojdzie. Jeśli nie - odpowiedzialność spadnie po trochu na mnie, bo przecież będę rządził. Niestety, kampania wyborcza i rzeczywistość często rozmijają się ze sobą.

Czy wójt Kaczmarek zostawił gminę w dobrym stanie?

Uważam, że tak. Jako radni mieliśmy na bieżąco wgląd w finanse. Na koniec 2020 mieliśmy 2 miliony 50 tysięcy deficytu. Spowodowany był tym, że w latach poprzednich trochę inwestowaliśmy, powstała między innymi nowa hala sportowa w Nizinach. Nigdy nie braliśmy kredytów, żeby je przejadać, zawsze, by coś zrobić.

Jakie są największe zagrożenia w nadchodzącym czasie?

W latach 90. ta gmina była bardzo bogata, dzięki zakładom Siarkopol, które zapewniały duże wpływy do budżetu. Teraz Siarkopol przejęła grupa Azoty, instalacje przemysłowe są demontowane, wydobycia u nas nie ma, wpływy z podatków spadają. Od zakładów siarkowych gmina otrzymała kilkaset hektarów. Ponieważ po 2000 roku były dziury w budżecie, te grunty zostały stopniowo wyprzedawane. Powstawały na nich inne firmy. Często bardzo uciążliwe dla środowiska i mieszkańców, ale zapewniające o wiele mniejsze wpływy podatkowe niż niegdysiejsza kopalnia siarki. Jeśli są już u nas, niech działają, ale trzeba pokierować wszystkim w ten sposób, żeby było jak najmniej uciążliwości dla ludzi. Tymczasem teraz drogi są rozjeżdżane, jest natłok śmieciarek, ciężarówek. Problemów nie brakuje. Mieliśmy w przeszłości protesty przeciwko budowie kurników, które produkowałyby mięso drobiowe na skalę przemysłową. Taka produkcja to koszmar dla mieszkańców, którzy nie mogą otworzyć okna z powodu nieprzyjemnych zapachów. Widać, że lokuje się u nas przemysł, którego obecność jest dla ludzi bardzo ciężka. To będzie poważny problem mojej kadencji. Dlatego właśnie, prócz radości, czułem zatroskanie, kiedy okazało się, że zostanę wójtem. Problemów u nas nie brakuje.

Jak zapatruje się Pan na współpracę z radą?

Po moim odejściu z tego grona nasz komitet będzie miał w niej sześciu radnych, jeśli wygramy wybory uzupełniające w Wierzbicy - będzie ich znów siedmiu. Nie obawiam się jednak, że nie będę miał poparcia. Myślę,że nasi radni są odpowiedzialni i wiedzą, że jałowe konflikty do niczego nie prowadzą. Na szczęście mam dobry kontakt z przewodniczącą Rady Gminy Klaudią Pałką. Wiadomo, że ja, jako wójt, jestem wykonawcą woli tego gremium.

Jaki jest Jacek Wilk prywatnie?

Jestem kawalerem. Moją pasją jest motoryzacja. Ulubiona marka to audi, w szczególności A4. Lubię dobre kino, najbardziej filmy oparte o komiksy, na przykład z uniwersum Marvela.

Dziękuję za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie